Jarosław Kuisz: Partyjne szkoły cynizmu

Triumfuje myślenie w kategoriach interesu politycznego.

Aktualizacja: 04.10.2017 22:14 Publikacja: 03.10.2017 18:17

Można powiedzieć, że Łukasz Rzepecki jest, oględnie rzecz ujmując, nieco oderwany od rzeczywistości.

Można powiedzieć, że Łukasz Rzepecki jest, oględnie rzecz ujmując, nieco oderwany od rzeczywistości. Jednak w incydencie, jak w soczewce, widać choroby życia politycznego III RP - twierdzi Jarosław Kuisz

Foto: PAP, Leszek Szymański

Łatwo zlekceważyć wiadomość, iż poseł Łukasz Rzepecki, lat 25, jest usuwany z szeregów PiS. Gdy poparł pomysł uchylenia immunitetu posła z własnej partii, prezydium klubu prędko zainicjowało procedurę wyrzucenia Rzepeckiego z szeregów. Co ciekawe, młody poseł, by się usprawiedliwić, powołał się na program PiS. Można powiedzieć, że Rzepecki jest, oględnie rzecz ujmując, nieco oderwany od rzeczywistości. Jednak w incydencie, jak w soczewce, widać choroby życia politycznego III RP.

Nasz czy nie nasz

Po pierwsze, Rzepecki ma rację. PiS lekceważy całe fragmenty własnego programu (zapowiadano walkę z upartyjnieniem państwa), jednocześnie dodając punkty, których w nim nigdy nie było (uzależnianie wymiaru sprawiedliwości od wpływu władzy wykonawczej). „My się nie dziwimy, Rzepecki się dziwi" – można powiedzieć.

Przeciwko partii Kaczyńskiego wytoczono już najcięższe zarzuty i wylano hektolitry atramentu. Najbardziej zdumiewa, że po dwóch latach ktoś jeszcze traktuje programowe zapewnienia PiS literalnie. Pomijając politykę socjalną, pod którą dziś w 99 proc. podpisałaby się zapewne wielka koalicja PO–PiS–PSL–SLD–Razem, najważniejszym punktem programu jest wymiana kadrowa.

– Nasz czy nie nasz? – to najważniejsze w życiu politycznym pytanie, wykluczające horyzont myślenia poza opłotkami partii. Rzepecki mówi rzeczy z tego punktu widzenia horrendalne, mianowicie, że „najważniejsza jest dla niego lojalność wobec wyborców, a nie partii". Młody poseł, traktując program dosłownie, przypomniał opozycji o jednej ze strategii krytykowania partii Kaczyńskiego. Warto podkreślić, iż mowa o działaniach skierowanych nie do osób, które na PiS nie głosowały – ale do osób potencjalnie rozczarowanych lekceważeniem części obietnic.

Po drugie, warto porównać roczniki wyrzucanego posła i osób z szacownego prezydium. Rzepecki wstąpił do PiS, mając 18 lat. Jako najmłodszy spośród wybranych w wyborach w 2015 roku, symbolizował „odświeżony PiS". Ale dla młodych konserwatystów nie ma żadnego pobłażania, gdy wyrażają własne opinie. To rozgrywka pomiędzy członkami partii starszego pokolenia, a nie międzypokoleniowa gra zespołowa o Polskę. Promowanie konformizmu przez starszych kolegów ma się w polskich partiach znakomicie i zdaje się w szeregach PiS nie martwi nikogo.

Wreszcie zza sprawy Rzepeckiego wyłania się zmora polskiej polityki w III RP, jaką jest myślenie w kategoriach „wszystko albo nic". Po 1989 roku obowiązywał, opisany przez Mirosławę Grabowską, „podział postkomunistyczny". Z biegiem lat zastąpił go „podział postsolidarnościowy". Gdy dawni członkowie PZPR przestali odgrywać istotną rolę, rolę „śmiertelnego wroga" przypisano dawnym kolegom i przyjaciołom.

Historia uprawiana przez polityków rządzi się innymi prawami niż badania „sine ira et studio". Biografie czy zasługi w opozycji antykomunistycznej nie mają żadnego znaczenia. Właśnie dlatego szef MSWiA Mariusz Błaszczak może opowiadać takie nonsensy jak ten sprzed kilku dni: „Opadły maski tych, którzy siebie nazywali politykami wywodzącymi swoje korzenie z dorobku Solidarności (...) oni nawiązują do SB-eków, (...) którzy byli zbrojnym ramieniem partii komunistycznej".

W tym czasie Błaszczak oczywiście bez trudu akceptuje osoby związane z aparatem Polski Ludowej, które zgłosiły akces do PiS. Co na to mają powiedzieć młodzi konserwatyści, którzy, jak Rzepecki, okażą się naiwni i literalnie przeczytają program?

„Wszystko albo nic" opozycji

Kaczyński jest mistrzem stawiania spraw w kategoriach: „wszystko albo nic". Przegrana 27:1 w Radzie Europejskiej w sprawie Donalda Tuska stanowiła ukoronowanie myślenia bezkompromisowego. Niestety, jedną z niepokojących tendencji jest uznanie myślenia w kategoriach „non possumus" za normę przez niemal wszystkie strony demokratycznego sporu.

Podział postkomunistyczny był szkołą myślenia w kategoriach opozycji totalnej. Od 2005 roku udoskonalono podział „my – oni" na gruncie sporu PO kontra PiS. Sukcesem Kaczyńskiego jest ustawienie strategii i taktyki przeciwnika – wedle reguł, które on opanował do perfekcji. Przez dwa lata widoczne były głównie akcje protestu wobec polityki Kaczyńskiego. Akcje „przeciw", a nie „za" czymś. Opozycja w istocie tylko wyczekuje: PiS musi się w końcu zużyć, któraś afera ugodzi rząd mocniej. Nie wiadomo jednak, kiedy to nastąpi.

Casus Rzepecki to wierzchołek góry lodowej. Partyjne dyscyplinowanie ma swoje oblicze pozapartyjne – obawy przed pluralizmem i demobilizacją w polskiej polityce są ponadpartyjne. Tygodnik „Sieci Prawdy" braci Karnowskich opublikował długi artykuł skierowany przeciwko „symetrystom" prawicowym (sic!). Dosłownie tydzień wcześniej „Newsweek" Tomasza Lisa ścigał „symetrystów" w szeregach liberałów i lewicy. Stwierdzenie: „niezaangażowanie jest formą zaangażowania, tylko przykrytego hipokryzją, samooszukiwaniem i karmieniem narcyzmu" – mogłoby się ukazać pod dowolnym szyldem.

Symetryzm to epitet?

Fakt, że diametralnie różne tytuły prasowe działają pod jakimkolwiek względem zgodnie, skłania do myślenia. Redaktorzy tygodników nie kryją sympatii partyjnych. Jednak, kiedy spolaryzowane strony sporu się zgadzają, oznacza to próbę utrzymania monopolu po swojej stronie, zatem obronę przed pluralizowaniem się społeczeństwa, wymykaniem się spod parasola politycznego. „Symetryzm" to epitet, który ma zmusić do zajmowania stanowiska pakietowo, a nie problemowo. W istocie to triumf myślenia w kategoriach partyjnych, chociaż strony sporu zawsze mówią o „interesie państwa". Na dłuższą metę ten sposób walki z przeciwnikiem jest bardziej szkodliwy dla opozycji, nie pozwala odbierać sondażowego poparcia PiS-owi. Nie osłabia, niestety, partii Kaczyńskiego na pięć minut przed uderzeniem w media prywatne i trzeci sektor.

Autor jest redaktorem naczelnym „Kultury Liberalnej", adiunktem na Wydziale Prawa i Administracji UW, współkierownikiem projektu polskiego w St. Antony's College, University of Oxford.

Łatwo zlekceważyć wiadomość, iż poseł Łukasz Rzepecki, lat 25, jest usuwany z szeregów PiS. Gdy poparł pomysł uchylenia immunitetu posła z własnej partii, prezydium klubu prędko zainicjowało procedurę wyrzucenia Rzepeckiego z szeregów. Co ciekawe, młody poseł, by się usprawiedliwić, powołał się na program PiS. Można powiedzieć, że Rzepecki jest, oględnie rzecz ujmując, nieco oderwany od rzeczywistości. Jednak w incydencie, jak w soczewce, widać choroby życia politycznego III RP.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej