Talaga: Pomoc za pomoc, czyli wspólnie na wojnie piętnastoletniej

Geopolityka | Dla Polski zagrożeniem nie jest radykalny islam, ale rozpychająca się Rosja

Aktualizacja: 13.09.2016 20:30 Publikacja: 13.09.2016 19:39

Polska wsparła USA w walce z terroryzmem. Na zdjęciu nasi żołnierze w Iraku, styczeń 2004 r.

Polska wsparła USA w walce z terroryzmem. Na zdjęciu nasi żołnierze w Iraku, styczeń 2004 r.

Foto: AFP

Polska, podobnie jak trzy dziesiątki innych państw świata, uczestniczy w przewlekłym konflikcie zapoczątkowanym atakiem z 11 września 2001 roku. Piętnasta rocznica tej tragedii sprzyjała rozpamiętywaniu ofiar, niewiele czasu poświecono jednak analizie, co dalej, a przed nami najpewniej kolejne 15 lat wojny. O ile nie więcej.

Polska znalazła się na uboczu głównego starcia, co daje nam pole manewru, podobnie jak w XVII wieku, gdy Europę rozdarła wojna trzydziestoletnia. Wtedy nie umieliśmy wyciągnąć dla siebie korzyści z wielkiej pożogi, teraz może być inaczej.

Na uboczu konfliktu

Atak z 11 września uruchomił lawinę. Obecnie Zachód bezpośrednio albo pośrednio jest zaangażowany w wojnę z radykalnym islamem w Iraku, Syrii, Afganistanie, Pakistanie, Libii, Jemenie, Somalii, Mali, Nigerii, południowych Filipinach. Motywowane dżihadem ataki terrorystyczne dotknęły Francję, Wielką Brytanię, Hiszpanię, USA, Niemcy, Belgię, Turcję, Kanadę. Rozbite ruchy dżihadystyczne przepoczwarzają się, przenoszą na nowe tereny, zmieniają taktykę. Ewoluują zależnie od siły zachodniego nacisku militarnego. Wojna zaś trwa.

Polska włączyła się do niej w Iraku i Afganistanie, teraz ponownie w Iraku, ale w charakterze misji szkoleniowo-obserwacyjnej, nie bojowej. Na szczęście, w przypadku państw Zachodu konflikt ma niską intensywność, pochłania niewielu zachodnich obywateli. Polacy stracili jak dotąd 66 żołnierzy oraz pracowników wojska i jednego inżyniera zamordowanego w Pakistanie. Nie było u nas ataków terrorystycznych i zapewne nie będzie, choć wykryto już w Polsce komórkę logistyczną wspierającą Państwo Islamskie.

Kiedy spojrzeć na mapę zagrożeń, szlaki przerzutu imigrantów oraz rozmieszczenie mniejszości muzułmańskich w Europie, które są naturalnym zapleczem dżihadystów, leżymy ewidentnie na uboczu konfliktu. Zagrożenia mają u nas zupełnie inny charakter – to nie wojujący islam, lecz rozpychająca się politycznie i militarnie Rosja.

Czego uczą lisowczycy

Nowa wojna trzydziestoletnia jest dla nas niekorzystna, bo odciąga uwagę Zachodu od agresywnych planów Moskwy, ale nie niesie z sobą zagrożenia. Mimo to nie unikniemy zaangażowania w nią. Podobnie jak w XVII w. w wojnę trzydziestoletnią; wtedy Zygmunt III wybrał sojusz polityczny z katolickimi Habsburgami, posyłając im w darze 10 tysięcy lisowczyków, co zantagonizowało Szwecję, Turcję, Rosję, protestanckich Węgrów (tym lisowczycy dopiekli szczególnie, pacyfikując Siedmiogród) oraz Czechów. Powszechna rzeź ominęła wprawdzie ziemie polskie, ale wojna spowodowała załamanie polskiej gospodarki i spadek siły państwa, a już rok po zakończeniu europejskiej masakry zaczęły się nasze rodzime tragedie: powstanie Chmielnickiego, potem najazd szwedzki i rosyjski oraz odwetowy rajd Węgrów Rakoczego. Habsburgowie nie odwdzięczyli się Polsce za pomoc i nie pomogli w naszej godzinie próby.

Pomoc za pomoc

Jaka z tego płynie nauka do wykorzystania w obecnej wojnie – na razie piętnastoletniej? Teraz też nie możemy pozwolić sobie na stanie na uboczu, musimy popierać bliską nam ideowo stronę walczącą (USA, państwa europejskie), ale czyńmy to umiarkowanie, by nie ponieść krwawych konsekwencji. Tego – trzeba przyznać – już się nauczyliśmy po lekcji z Iraku i Afganistanu.

Słusznie przywołaliśmy nasze zaangażowanie w tych krajach podczas negocjacji z Amerykanami o wzmocnieniu wschodniej flanki NATO. Teraz czas podobnie rozmawiać z Europejczykami; wspomagać ich w odpieraniu zagrożenia terrorystycznego, nawet niewielkimi kontyngentami zbrojnymi np. komandosów, ale w zamian za konkretną pomoc w budowie obrony przed Rosją.

Nowa wojna trzydziestoletnia to zagrożenia dla nich, presja ze Wschodu – dla nas. Obie te plagi są równoległe i równoważne, obie muszą też znaleźć wspólną odpowiedź Europy. Pomoc dla was w zamian za pomoc dla nas. W innym wypadku zostaniemy wymanewrowani tak jak Zygmunt III i Władysław IV przez Habsburgów. Historia zawsze czegoś uczy, trzeba tylko chcieć się uczyć.

Autor jest dyrektorem ds. strategii Warsaw Enterprise Institute, doradcą firm zbrojeniowych

Polska, podobnie jak trzy dziesiątki innych państw świata, uczestniczy w przewlekłym konflikcie zapoczątkowanym atakiem z 11 września 2001 roku. Piętnasta rocznica tej tragedii sprzyjała rozpamiętywaniu ofiar, niewiele czasu poświecono jednak analizie, co dalej, a przed nami najpewniej kolejne 15 lat wojny. O ile nie więcej.

Polska znalazła się na uboczu głównego starcia, co daje nam pole manewru, podobnie jak w XVII wieku, gdy Europę rozdarła wojna trzydziestoletnia. Wtedy nie umieliśmy wyciągnąć dla siebie korzyści z wielkiej pożogi, teraz może być inaczej.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej