Migalski o PiS i aferze reprywatyzacyjnej

Partia Kaczyńskiego dawno nie przeprowadziła tak sprawnie akcji politycznej i medialnej.

Aktualizacja: 31.08.2016 20:37 Publikacja: 30.08.2016 17:56

Migalski o PiS i aferze reprywatyzacyjnej

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska

PiS odzyskało słuch społeczny. Akcja odbijania polskiego dziecka z rąk niemieckiego Jugendamtu czy zapowiedź ustawy przeciwko szkalowaniu Polski i Polaków nie mogły się nie podobać większości wyborców. Zresztą o ile ta pierwsza rzecz godna jest pochwały, bo tego typu sprawy naprawdę są bulwersujące, o tyle ten drugi pomysł jest horrendum prawnym i jeszcze napyta nam wszystkim biedy (naprawdę będziemy wsadzać do więzień osoby twierdzące, że wykonawcami mordu w Jedwabnem byli Polacy?). Nie zmienia to jednak faktu, że obie rządowe inicjatywy na pewno znalazły wśród szerokich rzesz poklask.

Do takich udanych akcji należy także zaliczyć „Operację Warszawa", czyli atak na Hannę Gronkiewicz-Waltz za nieprawidłowości ze sprzedażą gruntów i reprywatyzacją. Jakkolwiek sprawa się zakończy, na pewno przyniesie partii Jarosława Kaczyńskiego zyski, a Platformie Obywatelskiej straty. Dlaczego?

1:0 Cała afera naprawdę jest bulwersująca – sprzedawanie kamienic za 50 zł, reprezentowanie klientów żydowskich, którzy rzekomo żyją i mają 130 lat... Wszystko to z daleka nawet pachnie bardzo brzydko i nie przysparza Gronkiewicz-Waltz chwały. W najlepszym razie wykazała się ona naiwnością, brakiem nadzoru, nieprofesjonalizmem, lekkomyślnością. W najlepszym razie – powtarzam. Nie ma zatem wątpliwości, że afera stawia w bardzo złym społecznym świetle wiceprzewodniczącą największej wobec PiS partii opozycyjnej.

2:0 Cały układ powiązań adwokatów, sędziów, urzędników, biznesmenów i zwykłych przestępców został tak opisany, jakby ktoś wyciągnął ten obrazek z przemówień Kaczyńskiego w ostatnim ćwierćwieczu. Afera potwierdza, na pierwszy przynajmniej rzut oka, diagnozę o Polsce bliższą tej stawianej przez PiS niż PO. To daje dodatkowe punkty partii rządzącej – może ona teraz twierdzić, że rzeczywistość potwierdza to, co jej działacze, a zwłaszcza prezes, mówili od lat.

3:0 Prawie wszystkie media są obecnie przeciwne Hannie Gronkiewicz-Waltz. Zarówno zwłoka w reagowaniu na narastający kryzys, jak i sama materia sprawy postawiły większość mediów przeciwko pani prezydent. Dawno nie było takiej sytuacji, by praktycznie każda gazeta i każda telewizja nie pozostawiały na niej suchej nitki. Bardzo ciężko będzie jej wyjść z tej afery obronną ręką. A nawet jeśli się to uda, straty wizerunkowe i polityczne będą znaczne.

4:0 Politycy PiS bardzo rozsądnie skryli się za innymi i nie dorzucają do pieca, jak to mają w zwyczaju. Pozwalają mediom oraz innym środowiskom politycznym atakować prezydent Warszawy, nie polityzując na razie sprawy. Dojrzewa ona niejako bez ich udziału. Ma się nawet wrażenie, jakby PiS w tej kwestii było nad wyraz i nad potrzebę wstrzemięźliwe. Jednak to bardzo dobra strategia, która nie pozwala zwolennikom PO od razu zakwalifikować całej afery jako „brudnej gry rządu" i „ataku personalnego ludzi Kaczyńskiego na ludzi Schetyny".

5:0 Nie oznacza to, co oczywiste, że to nie PiS stoi za wybuchem tej afery właśnie teraz. Fakty docierające obecnie do opinii publicznej były znane od miesięcy. Pisała o nich prasa, nawet ta, która jest oskarżana o sprzyjanie Gronkiewicz-Waltz. A jednak sprawa została odpalona teraz, pod koniec wakacji. I na wiele dni zdominowała agendę polityczną w całym kraju. Co więcej, widać, że ma ona potencjał rozwojowy, bo kolejne doniesienia rozpalają tę aferę i nie pozwalają na jej szybkie zakończenie.

PO próbuje skierować dyskusję na inne tory (na przykład na ogólny brak ustawy reprywatyzacyjnej), ale na nic zdają się te wysiłki. Nadal w cieniu najpoważniejszych oskarżeń pozostaje wiceszefowa Platformy i to na niej skupia się dziś największa krytyka.

6:0 Nie ma sensu nazywać Jana Śpiewaka i innych działaczy społecznych „cynglami PiS", bo jest to wobec nich niesprawiedliwe. Od miesięcy podnosili kwestie skandalicznych reprywatyzacji i nie jest ich winą, że akurat teraz udało się tym komunikatom przebić do opinii publicznej.

Choć nie zmienia to faktu, że Śpiewak, Guział i im podobni de facto działają ostatecznie na sukces PiS i porażkę PO. Bo jeśli w wyniku tej afery Warszawa będzie miała zarząd komisaryczny i przedterminowe wybory, to owym komisarzem nie będzie ktoś z Miasto Jest Nasze, a ewentualnych wcześniejszych wyborów nie wygra kandydat społeczny. W obu przypadkach będzie to ktoś z PiS. I to właśnie ta partia zyska na tym najwięcej. Nawet jeśli dziś pierwszoplanowe role odgrywają Śpiewak i inni koledzy. Mają swoje pięć minut, ale śmietankę spiją nie oni, lecz przyczajony za ich plecami najpotężniejszy przeciwnik formacji Gronkiewicz-Waltz.

7:0 Wybór obiektu ataku był idealny z punktu widzenia PiS. Pani prezydent oprócz tego, że zarządza miastem stołecznym, jest także konkurentką Grzegorza Schetyny w PO. Cała sprawa postawiła tego ostatniego w dziwnej sytuacji – nie może nie bronić do upadłego swej zastępczyni, ale jednocześnie nie może nie odczuwać pewnej schadenfreude z faktu, że jego najgroźniejsza konkurentka w wewnątrzpartyjnych wojnach ma poważne problemy, które mogą skończyć się dla niej odejściem z polityki.

Oczywiście, Schetyna musi stanąć za nią murem, ale nie będzie chyba się bardzo martwił, że w najbliższym czasie nie będzie ona miała czasu na knucie za jego plecami i wspieranie wewnątrzpartyjnej opozycji pod przywództwem Ewy Kopacz.

8:0 Afera już spowodowała, że Nowoczesna zaatakowała PO, a sam Ryszard Petru nie wykluczył konieczności dymisji Gronkiewicz-Waltz oraz nowych wyborów. Nic tak nie cieszy partii rządzącej jak wojna między formacjami opozycyjnymi. A z tym właśnie mamy do czynienia.

Sprawa wybuchła akurat w momencie, gdy PO i Nowoczesna stanęły do otwartej prawie wojny o to, kto ma być w całym kraju najgroźniejszą opozycją wobec PiS. Trudno wymagać od partii Petru, której systematycznie spada poparcie społeczne, by nie wykorzystała tej okazji i nie przyłączyła się do grillowania „bratniej" Platformy.

***

Nie wiemy, jak zakończy się cała afera i czy Gronkiewicz-Waltz ostanie się na prezydenckim stolcu. Ale jedno jest pewne – dawno już partia Kaczyńskiego nie przeprowadziła akcji politycznej i medialnej tak sprawnie i w oczekiwaniu tak oczywistych zysków. Jakikolwiek bowiem będzie finał afery, na pewno straci na nim PO i na pewno zyska PiS.

Autor jest politologiem, był europosłem PiS, PJN i Polski Razem

PiS odzyskało słuch społeczny. Akcja odbijania polskiego dziecka z rąk niemieckiego Jugendamtu czy zapowiedź ustawy przeciwko szkalowaniu Polski i Polaków nie mogły się nie podobać większości wyborców. Zresztą o ile ta pierwsza rzecz godna jest pochwały, bo tego typu sprawy naprawdę są bulwersujące, o tyle ten drugi pomysł jest horrendum prawnym i jeszcze napyta nam wszystkim biedy (naprawdę będziemy wsadzać do więzień osoby twierdzące, że wykonawcami mordu w Jedwabnem byli Polacy?). Nie zmienia to jednak faktu, że obie rządowe inicjatywy na pewno znalazły wśród szerokich rzesz poklask.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej