Talaga: Polska w dyrektoriacie UE

Możemy zostać czołowym graczem

Aktualizacja: 31.08.2016 19:42 Publikacja: 30.08.2016 18:24

Talaga: Polska w dyrektoriacie UE

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Polska zaczęła zbieranie szabel do walki o kształt nowej UE. Trwają manewry dyplomatyczne w wielu formatach – wyszehradzkim, Międzymorza, weimarskim. Kłopot jednak w tym, że trudno dziś określić, jaka miałaby być Unia przyszłości. Tymczasem Polska musi być tu wręcz nadaktywna, aby przyszły twór odpowiadał naszym interesom narodowym. Jest na to szansa, ponieważ nowy układ figur na europejskiej szachownicy daje nam spore pole manewru.

Politycy definiują dwa kryzysy rozsadzające Unię – migracyjny i zadłużeniowy, które doprowadziły ją do obecnego stanu. Wzmagają one falę odśrodkową. Społeczeństwa nabierają przekonania, że same poradzą sobie lepiej niż w ramach UE. Ma się to dokładnie odwrotnie do postawy Brukseli i wielu rządów, które wolałyby raczej zacieśniać Wspólnotę, co generuje kolejne napięcie.

Jest jednak jeszcze trzeci kryzys podsycany przez dwa pierwsze – tożsamościowy. W jego efekcie w głównych państwach Unii rosną w siłę ruchy antyunijne, nierzadko sympatyzujące z Rosją Putina. Co najmniej we Włoszech i Francji mają one szanse stworzyć w przyszłości rządy albo wejść do rządów koalicyjnych.

Do tej pory Unia i jej państwa członkowskie łatały kolejne pęknięcia, ograniczały skutki kryzysów, odsuwały w czasie zagrożenia, nie eliminując ich. Po referendum brytyjskim dojrzała jednak potrzeba zmiany. Nie nałożenia kolejnej łaty, ale fundamentalnej reformy. Przeprowadzą ją największe państwa Wspólnoty, mniejsi gracze będą się musieli dostosować. Pytanie, w której grupie znajdzie się Polska.

Kryzys UE można potraktować jako klęskę, ale też jako dar od losu, szansę na wywindowanie Polski na czołowego gracza w Europie. Jest na to szansa, bo wskutek bardziej zbiegu okoliczności niż własnych starań zyskujemy na znaczeniu.

Polska nie potrzebuje transferów finansowych, gdyż nie zadłużyła się ponad miarę, najpewniej nie będzie ich też potrzebowała w przyszłości, ponieważ nie przyjęliśmy euro i nadal możemy regulować kurs swojej waluty. Nie generujemy problemów z uchodźcami, ponieważ imigranci nie forsują naszych granic. Nie istnieją też u nas poważne siły polityczne kwestionujące członkostwo w UE, przeciwnie – polskie społeczeństwo jest nadal nastawione entuzjastycznie do tego projektu.

Dodatkowo mamy kluczowe położenie geopolityczne, a ze względu na obszar, liczbę ludności, potencjał gospodarczy i militarny jesteśmy niekwestionowanym liderem regionu. Ktokolwiek chciałby dokonać czegokolwiek w Europie Środkowej, musi uwzględniać Polskę w swoich kalkulacjach. Ponadto z europejskiej pierwszej ligi wypadła Wielka Brytania i nie jest już konsultantem w sprawie reformy UE, zwalnia to miejsce dla innego kraju lub krajów.

Nie istnieje już duumwirat niemiecko-francuski, nie ma też „twardego jądra karolińskiego", bo rozerwały je sprzeczności interesów, np. Włoch, potencjalnego źródła kolejnej fali kryzysu zadłużeniowego, i Niemiec – potencjalnego darczyńcy, który mógłby mu przeciwdziałać. Dziś stała jest tylko ogólna rama traktatowa UE, reszta buzuje zmianą.

W takiej sytuacji interesem Polski jest przede wszystkim przetrwanie Unii. Ponadto osłabienie lub wręcz wyeliminowanie przez nowy traktat jej destrukcyjnych instytucji, przede wszystkim Komisji Europejskiej, przy jednoczesnym wzmocnieniu władzy państw narodowych w ramach Rady Europejskiej. Storpedowanie jakichkolwiek form państwa europejskiego lub „Europy dwóch prędkości". Odideologizowanie UE i powrót do gry interesów narodowych wewnątrz Wspólnoty. Spoglądając zaś w przyszłość – stworzenie stałego, choćby nieformalnego, dyrektoriatu UE z udziałem Niemiec, Francji, Włoch i Polski, a więc najsilniejszych państw centrum, zachodu, południa i wschodu UE.

Taka Unia zapewni nam przetrwanie i rozwój. To oczywiście model idealny, w praktyce konieczne będą liczne kompromisy i odstępstwa, ale miejmy przynajmniej jasność co do kierunku pożądanych zmian.

Autor jest dyrektorem ds. strategii Warsaw Enterprise Institute, doradcą firm zbrojeniowych

Polska zaczęła zbieranie szabel do walki o kształt nowej UE. Trwają manewry dyplomatyczne w wielu formatach – wyszehradzkim, Międzymorza, weimarskim. Kłopot jednak w tym, że trudno dziś określić, jaka miałaby być Unia przyszłości. Tymczasem Polska musi być tu wręcz nadaktywna, aby przyszły twór odpowiadał naszym interesom narodowym. Jest na to szansa, ponieważ nowy układ figur na europejskiej szachownicy daje nam spore pole manewru.

Politycy definiują dwa kryzysy rozsadzające Unię – migracyjny i zadłużeniowy, które doprowadziły ją do obecnego stanu. Wzmagają one falę odśrodkową. Społeczeństwa nabierają przekonania, że same poradzą sobie lepiej niż w ramach UE. Ma się to dokładnie odwrotnie do postawy Brukseli i wielu rządów, które wolałyby raczej zacieśniać Wspólnotę, co generuje kolejne napięcie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej