Słojewska: Niepraworządna Polska nie obroni swoich interesów w UE

Prezydent Duda kupił czas, ale ocena stanu przestrzegania prawa w naszym kraju i tak jest negatywna.

Aktualizacja: 25.07.2017 18:39 Publikacja: 25.07.2017 18:25

Słojewska: Niepraworządna Polska nie obroni swoich interesów w UE

Foto: AFP

W środę Komisja Europejska znów zajmie się Polską. W Brukseli widać zagubienie po nieoczekiwanych wetach prezydenta do dwóch ustaw i zamieszania w kręgach władzy w Polsce. Z jednej strony ulga, że dwie szkodliwe ustawy nie wejdą w życie, z drugiej przekonanie, że stan praworządności jednak się pogarsza, bo podpisane została trzecia ustawa. I niepewność odnośnie do przyszłości. Jakie ustawy przygotuje prezydent? Co na to odpowie PiS?

UE przypomni o sankcjach

Z nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej" wynika, że KE na pewno wyda w środę rekomendację w sprawie zarówno ustawy zatwierdzonej, jak i dwóch zablokowanych. Przypomni także o art. 7 unijnego traktatu, który daje Radzie Europejskiej prawo nałożenia sankcji na państwo członkowskie w razie łamania praworządności. Nie jest natomiast pewne, czy zostanie wszczęta procedura o naruszenie unijnego prawa, która mogłaby się zakończyć w unijnym sądzie i doprowadzić do kar finansowych.

Zapowiadał ją tydzień temu wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans. Nieoficjalnie słychać, że podstawy do uruchomienia takiej procedury są, ale ostatecznie zdecyduje ocena polityczna.

– Komisarze będą o tym dyskutowali w środę – mówiła we wtorek Vera Jourova, komisarz sprawiedliwości. Na spotkaniach przygotowujących środowe posiedzenie KE żadna decyzja w tej sprawie nie została zakomunikowana. Pytanie, czy Timmermans uzna, że warto krytykować pojedyncze punkty ustawy, dotyczące np. wieku emerytalnego sędziów. Łatwo byłoby zbyć taką krytykę. O inne punkty zaczepienia trudno, bo ustawy nie łamią konkretnych unijnych przepisów. W sprawie organizacji wymiaru sprawiedliwości państwa mają bowiem dużą swobodę. Liczy się tylko efekt końcowy, czyli niezależność sądów i zapewnienie praworządności.

Nawet jednak bez konkretnej, grożącej sądem procedury atmosfera wokół Polski nie jest dobra. – Polska zyskała na czasie – słyszymy w Brukseli, ale sama Komisja, podobnie jak wielu Polaków, nie wie, co dalej nastąpi, więc nie chce głośno oddychać z ulgą. Tym bardziej że z prawnego punktu widzenia sytuacja ulega znacznemu pogorszeniu. Do tej pory KE krytykowała Polskę za Trybunał Konstytucyjny, teraz doszła ustawa o sądach powszechnych i wiszące ciągle zagrożenie niekorzystnymi zmianami w ustawach o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa.

Dlatego KE mimo wszystko skrytykuje Polskę i będzie miała w zanadrzu analizy prawne oraz plany działań na wypadek dalszych nieoczekiwanych wydarzeń. Zadowolenie z faktu, że Komisja nic nie może zrobić, jest jednak nie na miejscu: w sprawie procedur o naruszenie prawa nie ma konkretnych paragrafów, a w sprawie artykułu 7 i sankcji nie ma jednomyślności, bo wyłamują się Węgry

Sytuacja jest już zła, a będzie jeszcze gorsza, niezależnie od tego, jakie paragrafy Komisja znajdzie. Bo chodzi nie o konkretne pieniądze, które w formie kar Polska miałaby płacić za ewentualne naruszenie prawa unijnego. Rzecz polega na coraz mniejszym zrozumieniu samej Komisji i innych państw członkowskich wobec polskich problemów i interesów. A tych na forum unijnym jest cała lista.

Tak się bowiem składa, że w najbliższych miesiącach w UE będą zapadały decyzje, które w niekorzystnym kształcie uderzą przede wszystkim w Polskę. Dawno już nie było takiego nagromadzenia tematów kluczowych dla naszego kraju, i to – pechowo – w czasie gdy nasza zdolności koalicyjna jest bliska zera.

Co możemy stracić?

Jakie to będą decyzje? Wkrótce ma zapaść postanowienie w sprawie nowej dyrektywy o pracownikach delegowanych. Najwięcej do innych państw UE wysyła ich Polska i musimy znaleźć sojuszników w walce z niekorzystnymi zapisami, forsowanymi głównie przez Francję.

Rozpoczynają się teraz również prace nad przepisami zaostrzającymi zasady świadczenia usług w transporcie międzynarodowym. Na drogach UE najwięcej jeździ tirów zarejestrowanych w Polsce.

Szykowane są także konkretne regulacje wypełniające nowe cele klimatyczne UE. Znów Polska, jako gospodarka oparta na węglu, będzie próbowała szukać sojuszników w ich łagodzeniu. Kolejny temat to Nord Stream 2 i próba narzucenia Rosji restrykcji dla tego projektu. Nie wspominając już o zbliżającej się wielkiej batalii o budżet UE po 2020 roku i przyszłość polityki spójności, której Polska jest największym beneficjentem. W żadnej z tych spraw nie ma prawa weta, trzeba zatem budować koalicję poparcia.

Słychać często ton pobłażania, że Komisja może rozpoczynać procedurę wynikającą z artykułu 7, bo i tak do niczego ona nie doprowadzi. Przypomnijmy, że dla stwierdzenia, że Polska łamie praworządność, potrzebne jest poparcie 4/5, czyli 23 z 28 państw członkowskich.

Cios w wiarygodność

Ale już dla wprowadzenia sankcji, czyli zawieszenia prawa głosu lub zamrożenia funduszy strukturalnych, konieczne jest poparcie 27 państw. Niemożliwe, bo Węgry na pewno zagłosują przeciwko. Tyle że samo stwierdzenie przez 23 państwa, że Polska łamie praworządność, byłoby już potężnym ciosem w naszą wiarygodność. Dałoby pretekst każdemu, kto się z nami nie zgadza, w każdej sprawie na forum UE głosować przeciw niepraworządnej Polsce. O ileż łatwiej blokować pracowników delegowanych i kierowców tirów z Polski, jeśli można użyć argumentu, że w Polsce nie jest przestrzegane prawo, a więc nie wiadomo w gruncie rzeczy, na jakich zasadach te osoby są wysyłane do innych państw UE. Czy można przeznaczać duże pieniądze z nowej polityki spójności dla kraju, w którym nie ma praworządności? Są to przecież pieniądze podatników niemieckich, francuskich czy holenderskich. I ich rządy chcą mieć pewność, że przypadki nadużyć czy korupcji przy ich wydawaniu będą skutecznie ścigane. Czy można mieć taką pewność w kraju, w którym sędziowie działają na zlecenie ministra sprawiedliwości, czyli członka rządu? Takie argumenty już słychać w stolicach UE.

W środę Komisja Europejska znów zajmie się Polską. W Brukseli widać zagubienie po nieoczekiwanych wetach prezydenta do dwóch ustaw i zamieszania w kręgach władzy w Polsce. Z jednej strony ulga, że dwie szkodliwe ustawy nie wejdą w życie, z drugiej przekonanie, że stan praworządności jednak się pogarsza, bo podpisane została trzecia ustawa. I niepewność odnośnie do przyszłości. Jakie ustawy przygotuje prezydent? Co na to odpowie PiS?

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej