To powinno być obowiązkiem
Najpierw wyłamało się dwoje konstytucyjnych ministrów – Mateusz Morawiecki (szef resortu rozwoju) i Anny Streżyńska (cyfryzacja). W dniu nominacji złożyli oświadczenia zgodnie z ustawą antykorupcyjną, ale nie wyrazili zgody na ich ujawnienie. Streżyńska tłumaczyła to względami osobistymi, Morawiecki uznał, że po prostu skorzystał z przysługującego mu prawa.
Po medialnej burzy (dziennikarze sami próbowali wyliczyć zarobki byłego szefa banku) Morawiecki ustąpił i opublikował oświadczenie, czym zresztą wygasił zainteresowanie swoim stanem posiadania i zarobkami. Streżyńska zrobiła to dopiero 7 lipca – po ośmiu miesiącach urzędowania, zmuszona „prośbą" szefowej rządu, która w czerwcu, pisemnie zażądała od wszystkich swoich ministrów, by ujawniali majątki. Prośba była stanowcza i wszyscy zrozumieli ją jednoznacznie – albo publikujesz, albo będzie dymisja.
Formalnie ministrowie i wiceministrowie nie muszą ujawniać swoich oświadczeń. Swoje utajnili wszyscy wiceszefowie resortów zdrowia, rozwoju, obrony, infrastruktury i cyfryzacji (chyba że jako posłowie byli do zobowiązani do ujawnienia majątku). – Prawo ich do tego nie zmusza, ale od kilkunastu lat była to żelazna praktyka, którą zapoczątkował premier Kaczyński – mówi Grażyna Kopińska, dyrektor programu Stop Korupcji w Fundacji Batorego.
Jest zdziwiona tym bardziej, że jeszcze w styczniu tego roku Janusz Wojciechowski zapowiadał projekt ustawy wprowadzającej obowiązek jawności oświadczeń majątkowych nie tylko sędziów, ale ministrów i ich zastępców. To był jasny sygnał, że PiS nie toleruje wyjątków. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" Wojciechowski tłumaczył, że „jest to kluczowy postulat antykorupcyjny, między innymi Najwyższej Izby Kontroli, ale także zalecenie Rady Europy".
„Oponentów proszę o wskazanie choćby jednego argumentu na uzasadnienie, że oświadczenie radnego gminy Biała Rawska powinno być jawne, a oświadczenie sędziego Sądu Najwyższego nie" – mówił w wywiadzie i miał w tym wiele racji. Ta sama uwaga dotyczy ministrów premier Szydło, którzy zbyt chętnie sięgają po argument, by nie publikować swoich oświadczeń – nie muszę, więc nie chcę.
Wojciechowski, choć nie ma go już w krajowej polityce, zdania nie zmienił. – To element kontroli społecznej z ważną prewencyjną funkcją – mówi nam dziś. Jak ocenia masową niechęć do ujawniania majątków ministrów rządu Szydło? – Właśnie dlatego nie może być to uzależnione od indywidualnej decyzji, ale powinno być obowiązkiem – odpowiada dyplomatycznie.