Relacje Londynu ze światem będą trudne

Opuszczenie UE to również nieprzewidziane skutki prawne.

Aktualizacja: 20.07.2016 17:54 Publikacja: 19.07.2016 19:04

UE jest stroną 1139 porozumień dotyczących handlu, rozwoju, praw człowieka, bezpieczeństwa. Wszystki

UE jest stroną 1139 porozumień dotyczących handlu, rozwoju, praw człowieka, bezpieczeństwa. Wszystkie przestaną obejmować Wielką Brytanię.

Foto: AFP

Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej wymaga wynegocjowania na nowo relacji ze światem. Brexit pokaże jak skomplikowany jest to proces. Londyn nie chce formalnie rozpoczynać wyjścia z UE, bo wtedy będzie miał tylko dwa lata na wynegocjowanie warunków rozwodu.

A przecież potrzebuje znacznie więcej czasu, żeby przygotować na nowo status kraju, który nie jest już członkiem Unii Europejskiej. Prawnicy zaczynają dopiero odkrywać, jak skomplikowany będzie to proces i ilu czasochłonnych negocjacji będzie wymagał.

Nawet dla takiego kraju jak Wielka Brytania, który jest piątą gospodarką świata, ma jedną z największych sieci ambasad, stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ i uczestniczy w szczytach G7 i G20. Jest więc cennym partnerem dla każdego państwa świata.

Kilka podstawowych rzeczy się nie zmieni. Wielka Brytania zachowa swoje miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, jej premier będzie w ekskluzywnym klubie siedmiu najbogatszych państw świata G7, zachowa swoje udziały w MFW i Banku Światowym, będzie dalej należała do OECD.

Pozostanie na tych samych zasadach co obecnie członkiem MKOl, FIFA czy UEFA i wszystkich pozostałych federacji sportowych. Bo w nich uczestniczy jako Wielka Brytania (lub Anglia, Szkocja i Irlandia Północna), a nie jako Unia Europejska.

Jakie warunki handlowe

Ale już w Światowej Organizacji Handlu (WTO) będzie musiała wynegocjować swój status na nowo, bo obecnie jest tam reprezentowana przez UE. Ta licząca 162 członków organizacja określa zasady handlu towarami i usługami, a także ponadgranicznych inwestycji. Ale nie ma ona jednolitych warunków uczestnictwa: niektórzy jej członkowie mogą stosować wyższe cła dla ochrony swoich rynków niż inni. Wiele zależy tutaj od siły negocjacyjnej. Ta Wielkiej Brytanii jest mniejsza niż całej UE, która jest największym obszarem gospodarczym świata. Uzyskanie równie korzystnych warunków członkostwa w Światowej Organizacji Handlu będzie więc bardzo trudne, bo w handlu każdy chce wykorzystać słabości partnera.

WTO to zaledwie pakiet minimalny, którym na pewno tak wielka i międzynarodowa gospodarka jak brytyjska się nie zadowoli. Będzie zatem chciała dodatkowych umów bilateralnych z poszczególnymi krajami czy obszarami gospodarczymi, które będą określały wzajemne preferencje w handlu i inwestycjach. Takie jak UE ma choćby z Koreą Północną, Ukrainą czy (prawie gotową) z Kanadą lub taką, nad którą pracuje z USA (TTIP).

Nowe kierunki Brukseli

Unia Europejska negocjuje obecnie nowe umowy, które obejmują 22 kraje. Poza USA są to Japonia, Indie, a także trzy bloki regionalne: ASEAN, czyli wspólnota państw Azji Południowo-Wschodniej (Indonezja, Malezja, Filipiny, Singapur, Tajlandia, Brunei, Kambodża, Laos, Birma i Wietnam), wspólnota andyjska gromadząca Kolumbię, Peru, Ekwador i Boliwię, oraz Mercosur (Argentyna, Brazylia, Paragwaj, Urugwaj i Wenezuela). W każdym wypadku negocjacje zajmują kilka lat. I znów: Wielka Brytania ma mniejszą siłę przetargową niż cała Unia, uzyskane przez nią warunki na pewno więc będą gorsze. Tym bardziej że od lat nie ma negocjatorów handlowych, bo tego nie potrzebuje.

W UE to Komisja Europejska dysponująca setkami specjalistów ds. handlu międzynarodowego, ma wyłączne kompetencje w osiąganiu takich porozumień. Trudno sobie wyobrazić, żeby Londyn był w stanie równolegle prowadzić rozmowy ze wszystkimi krajami, z którymi straci uprzywilejowane relacje wraz z wyjściem z UE.

A przecież tych kilkanaście kompleksowych umów o wolnym handlu z różnymi państwami czy regionami, to nie wszystko.

Eksperci brukselskiego think tanku CEPS podliczyli, że UE jest stroną... 1139 dwustronnych i wielostronnych porozumień dotyczących handlu, rozwoju, polityki sektorowej, jak: lotnictwo, energia czy rybołówstwo, po sprawy związane z wizami, prawami człowieka czy wspólną unijną polityką zagraniczną i bezpieczeństwa.

Część z nich ma charakter wyłącznie unijny, tzn. tylko UE jest ich stroną, część tzw. charakter mieszany, czyli ratyfikowała je zarówno UE, jak i indywidualnie państwa członkowskie. One wszystkie przestaną obejmować Wielką Brytanię w momencie, gdy formalnie przestanie ona być członkiem UE.

Renegocjacje setek umów

Sam przegląd tych umów zajmie Londynowi wiele miesięcy, trudno więc określić, ile czasu zajęłoby ponowne ich negocjowanie. Oczywiście tylko tam, gdzie druga strona w ogóle była zainteresowana budowaniem specjalnych relacji z Wielką Brytanią.

Widać więc, że dwa lata to naprawdę niewiele na zdefiniowanie nie tylko relacji z UE, ale także na nowo swojej pozycji wobec reszty świata. Sprawę tym bardziej komplikuje fakt, że w zasadzie w ciągu dwóch lat poprzedzających wyjście z UE nie można prowadzić negocjacji dotyczących przyszłości. O ile można sobie wyobrazić wstępne zakulisowe polityczne ustalenia, to regularne rozmowy mogą się zacząć dopiero po wyjściu z UE.

Dopóki Wielka Brytania jest członkiem Unii, przysługują jej wszystkie wynikające z tego prawa i obowiązki. Do tych pierwszych należy korzystanie z wszelkich porozumień zawartych przez Unię, do tych drugich – zakaz prowadzenia jakichkolwiek samodzielnych negocjacji w dziedzinach, gdzie kompetencje ma UE. Londyn stwierdził już, że ten zakaz będzie ignorował. David Davis, minister ds. Brexitu, powiedział oficjalnie, że takie porozumienia z resztą świata będą przygotowywane. Na argument dziennikarza, że przecież to nielegalne w świetle unijnego prawa, odpowiedział: – Ale co nam zrobią? Wyrzucą nas?

Widać więc, że brytyjski rząd jest zdeterminowany, żeby jak najdłużej odwlekać uruchomienie artykułu 50, który oznacza początek formalnych negocjacji w sprawie wyjścia z UE, które powinny się zamknąć w okresie dwóch lat. A tę zwłokę chce maksymalnie wykorzystać na układanie sobie relacji z resztą świata, żeby jak najbardziej skrócić okres próżni, w jakiej ten kraj mógłby się znaleźć po wyjściu z Unii. Materia jest jednak tak skomplikowana, że zlikwidować tej próżni po prostu się nie da.

May bez wahania naciśnie guzik >A9

Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej wymaga wynegocjowania na nowo relacji ze światem. Brexit pokaże jak skomplikowany jest to proces. Londyn nie chce formalnie rozpoczynać wyjścia z UE, bo wtedy będzie miał tylko dwa lata na wynegocjowanie warunków rozwodu.

A przecież potrzebuje znacznie więcej czasu, żeby przygotować na nowo status kraju, który nie jest już członkiem Unii Europejskiej. Prawnicy zaczynają dopiero odkrywać, jak skomplikowany będzie to proces i ilu czasochłonnych negocjacji będzie wymagał.

Pozostało 92% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej