Kolejne wybory zdecydują, która partia zapełni areszty

Sąd Najwyższy. PiS desperacko walczy o utrzymanie się przy władzy.

Aktualizacja: 19.07.2017 18:54 Publikacja: 18.07.2017 18:39

Polscy politycy nie traktują się jak oponenci, tylko jak wrogowie

Polscy politycy nie traktują się jak oponenci, tylko jak wrogowie

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

W polskiej polityce przekroczona została czerwona linia. Przeciwnicy polityczni już nie tratują się nawzajem jak oponenci, lecz jak wrogowie. I jako wrogów nie zawahają się wtrącić ich do więzienia. Wprowadza to do naszego życia publicznego elementy znane do tej pory jedynie z obserwacji tego, co się działo na Ukrainie czy w Rosji.

III RP przyzwyczaiła nas do tego, że za teatralnymi gestami i operowymi pozami, których nie szczędzili nam partyjni oponenci, skrywała się niepisana umowa, że nie robi się sobie nawzajem zbytniej krzywdy. Owszem, postsolidarnościowcy wyzywali postkomunistów, ale potem szli z nimi na wódkę lub kawę. AWS-owcy odgrażali się SLD-owcom, ale nie pałali do nich nienawiścią i chętnie wchodzili z nimi w partyjne dile. Można było z trybuny sejmowej perorować o sprzedawczykach i złodziejach, ale polskie więzienia nie zapełniały się posłami i senatorami. Trafiali do nich jedynie prawdziwi przestępcy i aferzyści. I to nie w wyniku decyzji politycznych, ale w efekcie działań policji i służb odpowiedzialnych za zwalczanie korupcji.

Ostatnie ćwierćwiecze było dla polityków łaskawe. Boje toczyły się w cywilizowanych granicach, a uczestnicy partyjnych rozgrywek mogli mieć pewność, że jeśli ich nie przekroczą i nie wejdą na ścieżkę ewidentnie przestępczą, to nic złego się im nie stanie. Symbolem tego teatru był Emil Wąsacz, który przez kilkanaście lat błąkał się po sądach, ale wszyscy rozumieli, że przecież ostatecznie nie znajdzie się „na dołku". Bo takie obowiązywały zwyczaje.

Dziś już tego typu „dżentelmeńska" umowa nie obowiązuje. Obecnie przedstawiciele opozycji jawnie przyznają, że mają obawę co do własnego bezpieczeństwa i nie jest dla nich scenariuszem fantastyczno-naukowym perspektywa znalezienia się w areszcie pod sfingowanymi zarzutami. Wśród polityków znajdujących się w sporze z PiS panuje realny strach przed tym, że stawką w ich grze z obozem władzy nie jest tylko wygrana lub przegrana w wyborach, ale także pozostawanie lub niepozostawanie na wolności.

I mają ku temu niejakie podstawy. Wydaje się bowiem, że Jarosław Kaczyński postanowił złamać dotychczasowy „układ" i potraktować go jako część postkomunistycznego dziedzictwa III RP. Państwo pod jego władaniem wydaje się skore i gotowe do tego, by iść drogą ukraińską i wprowadzić więzienia do repertuaru politycznej gry. Byłoby to wyraźne odstępstwo od tego, co towarzyszyło nam od 1989 roku.

Widać bowiem coraz wyraźniej, że PiS podporządkowało już wszystkie swoje działania temu, by w 2019 roku władzy nie oddać. Temu służy przejęcie Trybunału Konstytucyjnego i sądów (z Sądem Najwyższym na czele). Dzięki temu możliwe będą wszelkie zmiany w ordynacji wyborczej, a na końcu – gdyby okazały się one nie gwarantować zwycięstwa Kaczyńskiego w elekcji 2019 roku – oddanie w ręce jego nominatów w SN decyzji o tym, czy takie wybory uznać za ważne, czy też zarządzić nowe.

Po podporządkowaniu sobie trzeciej władzy przyjdzie czas na przejęcie władzy czwartej, czyli mediów. Pod pozorem niejasnej „repolonizacji" dokona się prawdopodobnie zduszenie niezależnych i krytycznych wobec rządu mediów lub przynajmniej narzucenie im autocenzury, grożąc możliwością odebrania lub nieprzedłużenia koncesji.

Prezes PiS postawił wszystko na jedną kartę. Jeśli ktoś stanie mu na drodze, nie zawaha się odebrać mu wolności i potraktować go tak, jak jego wschodni kolega potraktował Tymoszenko i innych przedstawicieli opozycji.

Co ciekawe, bardzo szybko zrozumiała to druga strona. Lech Wałęsa w wywiadzie sprzed tygodnia dla TVN24 zwrócił się bezpośrednio do Kaczyńskiego, mówiąc mu, że cieszy się, iż wprowadza on nowe narzędzia do polskiego sądownictwa, bowiem opozycja – po przejęciu władzy – użyje ich do rozprawienia się z prezesem PiS i jego ludźmi. To jasno przekazany sygnał, że obóz opozycji przyjmuje do wiadomości nowe reguły gry i obiecuje je kontynuować, jeśli zostaną one zastosowane wobec niego.

Dlatego PiS walczy z taką determinacją o utrzymanie się u władzy po elekcjach 2019 i 2020 roku. Bo stawka została podniesiona. Tu już rzecz nie idzie o to, kto będzie rozsmakowywał się w owocach władzy i jej splendorach, ale o to, kto będzie – mówiąc nieco obrazowo – jadł suchy chleb i popijał go czarną kawą. W więzieniu.

Następne wybory – stawiając kropkę nad „i" – rozstrzygną zatem nie o tym, kto będzie zasiadał w rządowych gabinetach, ale kto zapełni cele na Rakowieckiej. Ludzie Tuska, z nim samym, czy ludzie Kaczyńskiego, z nim samym. Tak przynajmniej uważa coraz więcej polityków z obu stron.

Stoimy zatem w obliczu rozpoczynającego się procesu ukrainizacji polskiej polityki. Jeśli Kaczyński wejdzie w nią z całą siłą i impetem, nic nie zatrzyma już tego procesu. Ludzie obecnej opozycji będą wsadzani do więzień, a jeśli w 2019 roku odzyskają władzę, to nie zawahają się odpłacić politykom PiS pięknym za nadobne. Widać zresztą w rozmowach z przedstawicielami obu stron, że nienawiść wobec siebie jest coraz większa, a zatem i skłonność do wejścia w ten scenariusz także jest z każdym tygodniem bardziej nęcąca. Jeśli tak by się stało, nic nie zatrzyma tej dynamiki. Jedna represja będzie wymagać następnej, a ta następna rodzić będzie potrzebę odwetu i retorsji.

W ten oto sposób, pod hasłami walki z postkomunizmem i starym układem, Kaczyński skieruje nasze państwo w stronę Kijowa, Tbilisi i Moskwy. ©?

Autor jest politologiem na Uniwersytecie Śląskim i byłym eurodeputowanym PiS

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej