Miesięcznice: Na ulicach ci sami dysydenci

Rewolucja Solidarności kończy pożerać własne dzieci

Aktualizacja: 12.07.2017 19:15 Publikacja: 11.07.2017 20:02

Miesięcznice: Na ulicach ci sami dysydenci

Foto: PAP

Starcie gigantów dawnej opozycji zostało szeroko i głośno zapowiedziane: „10 lipca idziemy razem z Lechem Wałęsą, będziemy za, a nawet przeciw" – buńczucznie ogłosił na Twitterze Władysław Frasyniuk. „Jeśli świat obiegną obrazki szarpanego przez policję Lecha Wałęsy, będę się cieszył" – deklarował Krzysztof Łoziński, przywódca KOD. Swój udział w kontrmanifestacji smoleńskiej zapowiedzieli między innymi Stefan Niesiołowski, Henryk Wujec i Andrzej Celiński. Po drugiej stronie barykady stanął Jarosław Kaczyński, wraz z tym gronem byłych dysydentów, którzy dziś związani są z PiS. Ci z kolei mają dawnych opozycjonistów związanych z KOR za „agentów" i „zdrajców" pierwszej Solidarności.

W weekend okazało się jednak, że były prezydent trafił na badania do szpitala. Dobrze się stało, że niemłody Wałęsa nie został sfotografowany jako osoba wynoszona przez policję III RP. Jeśli ktoś z tego powodu był rozczarowany, to znaczy, że pojedynek ogląda głównie przez pryzmat rozgrywek krótkodystansowych i infotainmentu.

Niezależnie od intencji byłych dysydentów ich wypowiedzi wydają się do siebie osobliwie podobne. Oceniane na chłodno – budzą zaniepokojenie. Przy okazji wydarzeń związanych z 10 lipca uderzająca jest bowiem degeneracja szlachetnej niegdyś idei antypolityki. Na naszych oczach rewolucja Solidarności – zresztą ku bolesnej obojętności młodych Polaków – kończy bowiem pożerać własne dzieci.

PRL roku 2017

„Czuję się jak w stanie wojennym" – wyjaśniał w ostatnich dniach Frasyniuk. Niektórzy sięgali pamięcią dalej. „Ja idę na Krakowskie Przedmieście. (...) Idę, jak w 1968. I później" – wyjaśniał Celiński. Słuchając wypowiedzi podczas tzw. miesięcznicy i kontrdemonstracji, momentami odnosiło się wrażenie, iż w najlepsze żyjemy w PRL. Jedni przywoływali czasy Władysława Gomułki i Edwarda Gierka, inni z kolei Stanisława Kani i generała Wojciecha Jaruzelskiego. Jarosław Kaczyński w swoim przemówieniu nawet rzucił passus o „walce o prawa obywatelskie".

Wszystkich jednak przelicytował fantazją Michał Kamiński, który snuł wizję nowych „komitetów obywatelskich", które tak jak kiedyś komunistów, wreszcie pokonają PiS. Co ciekawe, tym samym uciekł się do argumentacji zwykle kojarzonej z partią Kaczyńskiego, a mianowicie pragnienia powtórki roku 1989. Po 30 latach wolnej Polski dysydencka przeszłość wywiera wpływ na język realnej polityki. Dlaczego?

„Między swemi"

Po pierwsze, dawne spory personalne po blisko 30 latach od przełomu demokratycznego przekładają się na politykę. W przemówieniu na Krakowskim Przedmieściu prezes PiS nie podarował sobie złośliwości i odniósł się do osoby byłego prezydenta. „Lech Wałęsa? Widocznie nie mają innych autorytetów. Można im współczuć" – powiedział. Niechęć pomiędzy politykami jest legendarna. Wiele wody upłynęło w Wiśle od czasów, gdy dawno temu Wałęsa powierzał „Tygodnik Solidarność" Kaczyńskiemu, zaś Kaczyński na łamach „Życia Warszawy" zgłosił kandydaturę Wałęsy na prezydenta w 1990 r. W tle mamy konflikt, który ciągnie się od lat 90. Jedna strona twierdzi, że była to pokojowa rewolucja konsensusu. Druga stworzyła retorykę, zgodnie z którą była to „zdrada".

To ważne, albowiem PiS umocowanie dla radykalnych reform wywodzi z dysydenckiej interpretacji niedawnych wydarzeń. „Krótka historia III RP" jest dobrze znana: oto część dysydentów dogadała się z komunistami ponad głowami narodu. Bez tego uzasadnienia nie zrozumiemy, co się dzieje od dwóch lat. Skoro zdaniem polityków PiS III RP została moralnie źle poczęta, od 2015 roku dokonuje się „replay" roku 1989.

Pod hasłami budowania „od nowa" PiS proponuje zatem reformowanie polskiej armii, służby cywilnej czy wymiaru sprawiedliwości. Dekomunizacja zatem, jakkolwiek wydawałaby się anachroniczna w XXI wieku, politykom PiS jest potrzebna jako spoiwo programowe. Upływ czasu nie może być brany pod uwagę, bo program rozpadłby się jak domek z kart.

Po drugie, politykę uprawia się wciąż językiem moralistyki. Przeciwnicy polityczni opisywani są jako „źli" i „dobrzy", a nie jako konkurenci w rywalizacji politycznej, którzy zabiegają o głosy wyborców. Depersonalizacja przekreśla możliwość dialogu. W jego miejsce wślizguje się zatem dawne postrzeganie rzeczywistości w kategoriach „ulica" kontra „dyktatura", „my" kontra „oni". Rolę „dysydenta" wypożycza się dziś niczym kostium z przeszłości. O rywalizacji międzypartyjnej w 2017 roku – bez dodawania cudzysłowu – opowiada się językiem walki z komunistycznymi władzami Polski Ludowej. O sytuacji w niepodległym państwie III RP mówi się językiem państwa zależnego od ZSRR. W chwili, gdy zapraszamy nad Wisłę wojska NATO, diagnoza sytuacji pomiędzy partiami stawiana jest słowami aktualnymi w czasach, gdy stacjonowały u nas wojska Układu Warszawskiego. Szablony myślenia o RWPG (członkostwo pod przymusem) przeniesiono na Unię Europejską (referendum akcesyjne). W ten sposób Moskwa stała się Brukselą.

Co ważne, przed laty zagrożenie interwencją wojsk radzieckich miało realne znaczenie dla postaw Polaków.

Kiedyś etos dysydencki polegał na tym, żeby „robić lepiej" od komunistycznych poprzedników. Aktualnie powraca argument o tym, że „wcześniej ktoś robił gorzej", więc i my możemy. Gdy PiS pustoszy media publiczne (pod hasłem, że za PO także były one upartyjnione), PO wzywa do niepłacenia abonamentu. Niepojęte, w jaki sposób lepsze, propaństwowe nawyki miałyby zrodzić się w sercach Polaków, gdy patrzy się na przykład na sposób obsadzania przez PiS spółek Skarbu Państwa z klucza partyjnego czy podporządkowanie wymiaru sprawiedliwości politykom.

Fikcyjny przełom

Niezależnie od naszych sympatii warto zauważyć, że to dla nas wszystkich polityczna równia pochyła. Mamy do czynienia z degeneracją postdysydenckiej polityki. Kiedyś na serio walczono z komuną oraz postkomunistami, dziś co najwyżej walczy się z dawnymi kolegami. Nie zmienia to faktu, iż jest to walka brutalna, prowadząca do zaniku instynktu propaństwowego. Z dawnych czasów powraca tendencja do traktowania prawa jako obcego. Nawet Frasyniuk posłużył się stwierdzeniem: „pisowski kodeks wykroczeń".

W Polsce zdecydowanie potrzebne jest wyjście poza postdysydenckie postrzeganie polityki. Postawą demokratycznej opozycji można się inspirować, ale przenoszenie jej literalnie w 2017 rok, jak widać, przynosi zgoła niebezpieczne rezultaty. Stawką jest państwo dla wszystkich stron sporu.

Albowiem w czasie, gdy dawne solidarnościowe elity prowadzą swoje zmagania, rodzi się pytanie o to, gdzie są np. następne pokolenia Polaków, które chciałyby zamanifestować swoje przekonania w sferze publicznej. Otóż niezagospodarowanych „wojną na górze" 2.0 odnajdziemy gdzie indziej. Niedawno w Rzeszowie odbyły się dwie pikiety w sprawie przyjmowania uchodźców. W małej demonstracji KOD brali udział przedstawiciele starszego pokolenia. W sporej pikiecie Młodzieży Wszechpolskiej widać było wyłącznie młode twarze. Patrząc co miesiąc wyłącznie w stronę Krakowskiego Przedmieścia, możemy przeoczyć przyszłość.

Autor jest redaktorem naczelnym „Kultury Liberalnej", adiunktem na Wydziale Prawa i Administracji UW, współkierownikiem projektu polskiego w St. Antony's College, University of Oxford.

Starcie gigantów dawnej opozycji zostało szeroko i głośno zapowiedziane: „10 lipca idziemy razem z Lechem Wałęsą, będziemy za, a nawet przeciw" – buńczucznie ogłosił na Twitterze Władysław Frasyniuk. „Jeśli świat obiegną obrazki szarpanego przez policję Lecha Wałęsy, będę się cieszył" – deklarował Krzysztof Łoziński, przywódca KOD. Swój udział w kontrmanifestacji smoleńskiej zapowiedzieli między innymi Stefan Niesiołowski, Henryk Wujec i Andrzej Celiński. Po drugiej stronie barykady stanął Jarosław Kaczyński, wraz z tym gronem byłych dysydentów, którzy dziś związani są z PiS. Ci z kolei mają dawnych opozycjonistów związanych z KOR za „agentów" i „zdrajców" pierwszej Solidarności.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej