Chiny są gotowe do nowych ról

Trzeba otworzyć sektor usług na konkurencję międzynarodową – mówi Biliang Hu, profesor ekonomii na Uniwersytecie Pekińskim

Aktualizacja: 27.06.2017 20:25 Publikacja: 27.06.2017 19:12

Chiny są gotowe do nowych ról

Foto: Fotorzepa, Bogusław Chrabota

Rzeczpospolita: Cztery lata temu Chiny zainicjowały projekt budowy nowego jedwabnego szlaku, znany jako inicjatywa „Pasa i szlaku". Kolejnym kamieniem milowym w jego realizacji był kwietniowy przejazd pociągu towarowego z Wielkiej Brytanii do Chin. Czy ten projekt ma charakter biznesowy, czy ma to być nowa wizytówka Chin, swego rodzaju przeciwieństwo Wielkiego Muru, który symbolizował izolację Państwa Środka?

Biliang Hu, ekonomista, dziekan Instytutu Rynków Wschodzących na Uniwersytecie Pekińskim: Współczesny globalny ład gospodarczy jest powszechnie podważany. Za przejaw niezadowolenia z instytucji, które ten ład tworzą, można uznać choćby brexit, kontrowersje, które budził po obu stronach Atlantyku projekt porozumienia dotyczącego liberalizacji handlu między UE i USA (TTIP – red.), a wreszcie zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA. Trump krytycznie wypowiada się bowiem o niektórych z filarów globalnego porządku, np. umowach o wolnym handlu i porozumieniach dotyczących ochrony klimatu. To szczególnie znamienne, bo dotąd to Stany Zjednoczone były głównym dostawcą publicznego dobra, jakim jest globalny ład gospodarczy. A skoro USA nie chcą już tej roli pełnić, to Chiny mogą ją wziąć na siebie. Po czterech dekadach reform gospodarczych jesteśmy gotowi na to, by na arenie międzynarodowej występować w roli aktora, a nie tylko widza.

Chiny chcą ratować świat przed antyglobalistami?

Globalizacji nie da się zatrzymać, czy tego chcemy, czy nie. Ona przynosi światu ogromne korzyści. Swobodny przepływ środków produkcji sprzyja efektywności ich wykorzystania i w ten sposób wspiera rozwój światowej gospodarki. Globalne łańcuchy produkcyjne rozwinęły się nie dlatego, że ktoś to zaplanował, tylko dlatego, że wszystkim się to opłaca. Ale globalizacja ma też niewątpliwie negatywne konsekwencje. Niektóre kraje korzystają na niej bardziej niż inne, w efekcie zwiększają się nierówności dochodowe na świecie. Nieskrępowany przepływ kapitału zwiększył zaś podatność światowej gospodarki na kryzysy finansowe. Chiny chcą na nowo ukierunkować globalizację, sprawić, aby była zjawiskiem jednoznacznie korzystnym i w ten sposób ożywić jeden z motorów rozwoju globalnej gospodarki.

Gigantyczne projekty infrastrukturalne finansowane przez Chiny budzą na świecie sporo obaw, są niekiedy postrzegane jako przejaw chińskiego imperializmu.

Inwestycje infrastrukturalne to tylko jeden z elementów inicjatywy „Pasa i szlaku". Ona ma na celu poprawę szeroko rozumianej łączności na świecie. To wymaga nie tylko infrastruktury, ale też zmiany wzajemnych stosunków rządów. Chodzi o liberalizację handlu, obniżenie kosztów transakcji międzynarodowych, usunięcie barier blokujących inwestycje. Krótko mówiąc, potrzebna jest wola polityczna, aby zacieśnić współpracę.

Jeśli Chiny chcą być orędownikiem otwartości, same muszą być postrzegane jako gospodarka otwarta. Dziś Państwo Środka takiego wizerunku nie ma. Kurs juana nie jest w pełni płynny, co generuje zarzuty, że Pekin nim manipuluje. Chiny nie są też całkowicie otwarte na inwestycje zagraniczne. Jak rząd zamierza zmienić ten wizerunek?

To prawda, że Chiny nie były dotąd gospodarką otwartą, ale to się zmienia. Od 40 lat Chiny stopniowo się otwierają. Wiele jeszcze zostało do zrobienia, musimy na przykład otworzyć nasz sektor usług na konkurencję międzynarodową, a także doprowadzić do pełnej wymienialności juana na rynku walutowym. Zmierzamy w tym kierunku, ale to jest czasochłonny proces. Trzeba też jednak podkreślić, że inicjatywa „Pasa i szlaku" ma być nową formą współpracy międzynarodowej, bardziej inkluzywnej niż dotychczasowy ład. To jest projekt, którego Chiny nie będą realizowały same, tylko z udziałem i za porozumieniem wszystkich państw, które leżą na nowym jedwabnym szlaku – zarówno lądowym, jak i morskim.

Dobra publiczne charakteryzują się tym, że sektor prywatny często nie zapewnia ich wystarczającej podaży. Stąd rolę ich dostawcy, niezależnie od kategorii opłacalności, bierze na siebie państwo. Czy angażując się w budowę „Pasa i szlaku", którą przedstawia pan jako swego rodzaju dobro publiczne, Chiny liczą się z tym, że będzie to projekt nierentowny? Mówiąc inaczej: czy to jest inicjatywa natury politycznej, czy ekonomicznej?

Inicjatywa „Pasa i szlaku" bazuje równolegle na dwóch mechanizmach. Z jednej strony to mechanizm rynkowy. Firmy będą same decydowały, czy warto się angażować w inwestycje, które będą składały się na nowy jedwabny szlak. W przypadku firm chińskich ważne jest to, że wiele z nich szuka dziś okazji inwestycyjnych poza Chinami, gdzie na obecnym poziomie rozwoju jest ich coraz mniej. Z drugiej strony, jasne jest, że to będą inwestycje transgraniczne. Do ich realizacji, potrzebna będzie współpraca rządów. W tym sensie ta inicjatywa ma naturę polityczną.

Tyle że chińskie firmy, zwłaszcza te duże, to z reguły nie są podmioty prywatne. Logika rynku ich nie obowiązuje. Stąd zresztą biorą się obawy dotyczące bezpośrednich inwestycji zagranicznych chińskich przedsiębiorstw.

Pierwsze inwestycje realizowane w ramach inicjatywy „Pasa i szlaku" to ogromne przedsięwzięcia. Prywatne firmy nie byłyby na przykład zdolne do budowy linii szybkiej kolei z Chin do Europy. To samo dotyczy inwestycji w energetyce, np. budowy ropociągów i gazociągów między Chinami i Kazachstanem oraz Rosją. Sądzę jednak, że z czasem w inicjatywę „Pasa i szlaku" będą się mogły zaangażować także mniejsze, prywatne firmy. Ale proszę pamiętać, że nawet państwowe przedsiębiorstwa kierują się logiką rynku, nie angażują się w przedsięwzięcia, po których nie spodziewają się zysku.

Jakie warunki muszą być spełnione, aby chińskie spółki chciały inwestować w Polsce?

Polska i Chiny uzupełniają się pod pewnymi względami. My posiadamy duże rezerwy gotówki, nie tylko w postaci państwowych rezerw walutowych, ale też oszczędności sektora prywatnego. Z kolei Polska ma przewagę w dziedzinie produkcji maszyn, chemikaliów, leków itp., natomiast nie ma wystarczającego kapitału, który pozwoliłby te branże rozwijać. Już teraz Polska jest więc dla chińskich inwestorów atrakcyjna.

Wśród instytucji tworzących międzynarodowy ład gospodarczy, które uchodzą coraz częściej za dysfunkcyjne, jest też UE. Czy inwestując w Europie, Chiny zamierzają współpracować z Brukselą, czy z poszczególnymi rządami państw członkowskich?

Wolałbym, aby Pekin rozmawiał z krajami członkowskimi. Z Brukselą trudno się współpracuje, bo decyzje zapadają tam bardzo wolno. Ale w niektórych sprawach potrzebne jest porozumienie Chin z UE.

Porozmawiajmy jeszcze o chińskiej gospodarce. Tamtejsze władze jak dotąd skutecznie łagodzą spowolnienie gospodarcze. Żywe jeszcze niedawno obawy, że rozwój Chin gwałtownie zahamuje, właściwe zniknęły. Skutkiem ubocznym jest jednak szybkie narastanie długu w sektorze prywatnym. Wielu zachodnich ekonomistów ostrzega, że to musi się zakończyć kryzysem.

Chińska gospodarka rozwija się obecnie w tempie około 7 proc. rocznie, co wciąż należy do najlepszych wyników na świecie. Jednocześnie prawdą jest, że w wielu sektorach mamy już nadprodukcję. Dlatego właśnie potrzebne jest nam otwarcie na świat, aby chińskie firmy mogły więcej inwestować za granicą. Jeśli chodzi o zadłużenie, to Chiny mają wciąż relatywnie niewielki dług publiczny. Długi sektora prywatnego nie są zaś problemem rządu.

Na Zachodzie bogacenie się ludności szło w parze z demokratyzacją. Gdy ludzie zaczynali cieszyć się wolnością ekonomiczną, domagali się wolności w sferze politycznej. Czy w Chinach widać presję na zmianę systemu politycznego wraz ze wzrostem zamożności?

Chiny od początku transformacji gospodarczej szły nieco inną drogą niż kraje Zachodu. Wciąż mamy jednopartyjny system. Wydaje mi się, że to jest zgodne z chińską kulturą, stąd obecny system nie jest w Chinach szeroko kwestionowany. Gwarantuje on ludziom bezpieczeństwo socjalne, nie wywołuje napięć społecznych, a rząd dość skutecznie zarządza gospodarką. To są powszechne w Państwie Środka poglądy. Osobiście jednak uważam, że z czasem system polityczny będzie wymagał korekt. Nie gwałtownych zmian, ale stopniowej transformacji. To nie będzie budowa takiej demokracji, jaką znacie w Europie, ale jakaś demokratyzacja będzie potrzebna.

rozmawiali Bogusław Chrabota, Grzegorz Siemionczyk

Biliang Hu jest profesorem ekonomii na Uniwersytecie Pekińskim, kieruje działającym tam Instytutem Rynków Wschodzących. Tytuł doktora nauk ekonomicznych uzyskał na Uniwersytecie Witten/Herdecke w Niemczech, studia postdoktoranckie realizował na Uniwersytecie Harvarda. W latach 90. wykładał w Chińskiej Akademii Nauk Społecznych, następnie pracował w Banku Światowym oraz w SG Securities Asia w Hongkongu. Założył też firmę informatyczną DoubleBridge Technologies, którą sprzedał w 2007 r.

Rzeczpospolita: Cztery lata temu Chiny zainicjowały projekt budowy nowego jedwabnego szlaku, znany jako inicjatywa „Pasa i szlaku". Kolejnym kamieniem milowym w jego realizacji był kwietniowy przejazd pociągu towarowego z Wielkiej Brytanii do Chin. Czy ten projekt ma charakter biznesowy, czy ma to być nowa wizytówka Chin, swego rodzaju przeciwieństwo Wielkiego Muru, który symbolizował izolację Państwa Środka?

Biliang Hu, ekonomista, dziekan Instytutu Rynków Wschodzących na Uniwersytecie Pekińskim: Współczesny globalny ład gospodarczy jest powszechnie podważany. Za przejaw niezadowolenia z instytucji, które ten ład tworzą, można uznać choćby brexit, kontrowersje, które budził po obu stronach Atlantyku projekt porozumienia dotyczącego liberalizacji handlu między UE i USA (TTIP – red.), a wreszcie zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA. Trump krytycznie wypowiada się bowiem o niektórych z filarów globalnego porządku, np. umowach o wolnym handlu i porozumieniach dotyczących ochrony klimatu. To szczególnie znamienne, bo dotąd to Stany Zjednoczone były głównym dostawcą publicznego dobra, jakim jest globalny ład gospodarczy. A skoro USA nie chcą już tej roli pełnić, to Chiny mogą ją wziąć na siebie. Po czterech dekadach reform gospodarczych jesteśmy gotowi na to, by na arenie międzynarodowej występować w roli aktora, a nie tylko widza.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?