Problem uchodźców już zdecydowanie wcześniej dostrzegł św. Jan Paweł II, podkreślając, że migracja jest zjawiskiem o coraz szerszym zasięgu, co więcej, kierunek ruchów migracyjnych uległ jakby odwróceniu, gdyż „coraz liczniejsi niechrześcijanie przenoszą się do krajów o tradycji chrześcijańskiej w poszukiwaniu pracy i lepszych warunków życia, przy czym nierzadko czynią to nielegalnie i jako uchodźcy. Stwarza to złożone i niełatwe problemy".
Mając tego świadomość, papież Franciszek podczas konferencji prasowej stwierdził: „rozumiem rządy, także narody, które wykazują pewne obawy. Rozumiem to, i musimy wykazywać się wielką odpowiedzialnością w przyjmowaniu", a w drodze ze szwedzkiego Malmoe dopowiedział, że „nie zachowuje się po ludzku ten, kto zamyka serce. Na dłuższą metę zapłaci się za to politycznie. W tym wypadku płaci się w kategoriach politycznych, podobnie jak płaci się w kategoriach politycznych za nieroztropność w rachunkach, kiedy przyjmuje się więcej osób, niż można zintegrować".
Widzieć, ocenić, działać
Jakże roztropne jest spojrzenie papieskie, który posługując się metodologią nauki społecznej Kościoła, przypomina triadę: widzieć, ocenić, a później mądrze działać. Nie jest to więc bezkrytyczne spojrzenie na kwestię uchodźców, ale postawa zgodna z realiami i przepełniona mądrym miłosierdziem.
Oznacza to, że miłosierdzie nie jest naiwne i wymaga sprawdzenia, komu rzeczywiście się pomaga. Chodzi o to, że nie ma terroryzmu islamskiego, nie ma terroryzmu judaistycznego i nie ma terroryzmu chrześcijańskiego. Podobnie nie ma żadnego narodu zbrodniczego. Istnieją jedynie „osoby fundamentalistyczne i agresywne we wszystkich ludach i religiach, które zresztą umacniają się przez nietolerancyjne uogólnienia, karmią się nienawiścią i ksenofobią. Gdy przeciwstawiamy się terrorowi z miłością, pracujemy na rzecz pokoju".
Z tej racji papież w orędziu na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy 2014 roku zwrócił uwagę światu na fakt, że „migranci i uchodźcy nie są pionkami na szachownicy ludzkości. Są to dzieci, kobiety i mężczyźni, którzy opuszczają bądź są zmuszeni do opuszczenia swoich domów z różnych powodów, którzy mają takie samo słuszne pragnienie, by umieć więcej, by mieć więcej, ale przede wszystkim by więcej być".