Andrzej Talaga: Mała wojna nadzieją dla Warszawy

Manewry Anakonda 16, które zaczęły się w Polsce, są ćwiczeniem prawdziwej wojny, a ściślej zabezpieczenia przerzutu wojsk do naszego kraju w celu odparcia ataku z północnego wschodu.

Aktualizacja: 07.06.2016 23:37 Publikacja: 07.06.2016 18:07

Andrzej Talaga

Andrzej Talaga

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

To jedna strona medalu, druga to demonstracja zarówno militarna, jak i polityczna wobec Rosji. Pokazanie jej, gdzie leży nieprzekraczalna granica, za którą już tylko pełnowymiarowy konflikt.

Często narzekamy, że Zachód nie zdobywa się na ostre potępienie Kremla za politykę agresji, nie ma jednak bardziej wyrazistych argumentów niż czołgi. Manewry o zakresie i skali Anakondy przemawiają do wyobraźni, również rosyjskiej.

Takie ćwiczenia, podobne wręcz do małej wojny, wcześniej się nie odbywały, ponieważ NATO nie przewidywało konfliktu zbrojnego z Rosją, teraz jest inaczej. Anakonda 16 jest dowodem na bardzo dla Polski korzystną zmianę w myśleniu o bezpieczeństwie Europy. Im więcej takich ćwiczeń, więcej gotowości do stoczenia wojny, tym mniejsze prawdopodobieństwo jej wybuchu.

Niestety, nie wszystkie państwa Zachodu są równo zatroskane wspólnym bezpieczeństwem. Dwa główne kontyngenty na Anakondzie to Polacy i Amerykanie, jak na możliwości ich armii niewielu jest za to Niemców i Francuzów. Zapewne podobnie byłoby w razie prawdziwej godziny „W" – albo pomogą nam Amerykanie, albo zostaniemy sami. Brutalna prawda jest taka, że Europejczycy nas nie obronią, co pokazują teraz manewry, a wkrótce decyzje szczytu NATO w Warszawie w sprawie rozmieszczenia sił paktu na wschodniej flance.

Desanty spadochronowe zabezpieczające miejsca przemarszu wojsk, budowa mostu na Wiśle, przerzut skoncentrowanych sił przez rzekę, dalszy marsz w kierunku Litwy w warunkach pełnego zakłócania elektronicznego, do tego osłona z powietrza i atak na baterię rakiet przeciwlotniczych. Tak dokładnie może wyglądać militarna pomoc Polsce w razie konfliktu.

Nareszcie to nie teoria, nareszcie ktoś to naprawdę ćwiczy – dowodzenie, manewrowanie, zabezpieczenie logistyczne. Kiedy dodamy do tego ćwiczenia sztabowe, ciągłe podnoszenie gotowości do przejęcia dowodzenia nad siłami wsparcia przez szczeciński Korpus Północ-Wschód, serce rośnie.

Nie ma co narzekać, że po lipcowym szczycie w Polsce nie pojawią się silne oddziały NATO. Pakt nie ma ich aż tyle, by wysyłać zwarte brygady na Wschód. Klucz do obrony Polski leży w szybkim i bezpiecznym przerzucie wojsk najpierw z USA do Niemiec, a potem z Niemiec do Polski, dokładnie tak, jak na Anakondzie. Jeśli sojusz osiągnie perfekcję w tej operacji, nasze bezpieczeństwo radykalnie wzrośnie.

Rosja zresztą także od co najmniej dwóch lat ćwiczy wojska w szybkim przerzucie, w takim manewrze bowiem leży klucz do zaskoczenia przeciwnika. Odpowiedzią może być równie szybki albo szybszy kontrprzerzut.

W razie wybuchu otwartego konfliktu NATO z Rosją, należy się, niestety, liczyć z użyciem na terytorium Polski taktycznej broni nuklearnej, co zresztą siły rosyjskie ćwiczyły podczas manewrów Zapad. Moskwa w swojej doktrynie wojennej przewiduje użycie tej broni w celu zrównoważenia natowskiej przewagi konwencjonalnej.

Logiczną odpowiedzią paktu powinno być wówczas kontruderzenie nuklearne, także taktyczne. Takie lokalne okładanie się rakietami nie musi przerodzić się w wymianę salw międzykontynentalnych, a więc jest realne, bo nie grozi wzajemną zagładą adwersarzy.

I tu właśnie jest jedyna słabość Anakondy. Podczas ćwiczeń nie przewidziano ani działania wojsk pod „ostrzałem" nuklearnym, ani zadania ciosu odwetowego, ani tym bardziej udostępnienia siłom polskim pocisków atomowych w ramach natowskiej polityki dzielenia zasobów na godzinę „W".

Poza przećwiczeniem gotowości wojsk Anakonda to także polityka odstraszania potencjalnego agresora. Aby było ono pełne i wiarygodne, takie manewry w przyszłości powinny zakładać także wymianę taktycznych uderzeń nuklearnych. Wtedy Rosja będzie wiedziała, że to nie żarty i NATO naprawdę jest gotowe stawić jej czoła.

Autor jest dyrektorem  ds. strategii Warsaw Enterprise Institute, doradcą firm zbrojeniowych

 

To jedna strona medalu, druga to demonstracja zarówno militarna, jak i polityczna wobec Rosji. Pokazanie jej, gdzie leży nieprzekraczalna granica, za którą już tylko pełnowymiarowy konflikt.

Często narzekamy, że Zachód nie zdobywa się na ostre potępienie Kremla za politykę agresji, nie ma jednak bardziej wyrazistych argumentów niż czołgi. Manewry o zakresie i skali Anakondy przemawiają do wyobraźni, również rosyjskiej.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej