Intencją zadających te pytania jest wykazanie hipokryzji swoich oponentów. No bo kim innym, jak nie zakłamanym faryzeuszem, jest ten, kto nawołuje do przyjęcia części uchodźców, ale sam nie chce ich u siebie w mieszkaniu?
Nie zajmowałbym czytelników „Rzeczpospolitej" tą „logiką", gdyby nie to, że z dna mediów społecznościowych, piwnych mordowni i melin język ów przedostał się był niedawno do poważnych mediów. Bo przecież za takie należy bez wątpienia uznać RMF, w którym to w ostatni poniedziałek Robert Mazurek, czyli ktoś, kto miał zastąpić Konrada Piaseckiego, przepytując Jarosława Wałęsę, użył właśnie argumentu „ad domus". Stwierdziwszy, że jego interlokutor głosował w Parlamencie Europejskim za rezolucją wzywającą do relokacji uchodźców także w Polsce, zapytał, czy użyczył już lub zamierza w przyszłości użyczyć swego 170-metrowego domu na potrzeby imigrantów.
To zdumiewające, że ktoś chcący uchodzić za uczestnika debaty publicznej posuwa się do tego typu retoryki godnej żuli, ludzi o mentalności kiboli lub propagandystów na usługach partii rządzącej. By nie widzieć, że to „logika" zaiste parciana, trzeba mieć dużo złej woli lub mało rozsądku. Jej używanie jest wyrazem niezrozumienia zadań państwa i mechanizmu demokracji.
Mazurek jest zapewne zwolennikiem utrzymywania i finansowania przez państwo domów dziecka. Jak zatem zareagowałby, gdyby mu zadano pytanie, czy aby nie świadczy o jego hipokryzji to, że wciąż nie ma w domu kilkorga sierot? Bo przecież to dokładnie ta sama „żelazna logika" jak w przypadku pytań do Wałęsy. Jesteś zwolennikiem jakichś rozwiązań? To daj przykład! Chcesz autostrad? Dobrze, ale ile dni spędziłeś już z łopatą na drodze? Żądasz, by państwo utrzymywało więzienia? OK, ale ilu osadzonych masz u siebie? A może jesteś zwolennikiem powrotu do kary śmierci? W porządku, ale czy już sam kogoś zabiłeś? Choćby kotka lub psa?
Trzeba to jasno powiedzieć Mazurkowi i innym tego typu „myślicielom" – bycie zwolennikiem jakiegoś rozwiązania nie oznacza gotowości wykonania go osobiście. Od tego jest właśnie demokratyczne państwo. Oraz pobieranie przez nie naszych podatków. Demos czegoś chce i zgadza się, by państwo przeznaczało na to coś określone środki i realizowało w ten sposób jego wolę. Ale nie musi to oznaczać, że każdy obywatel będzie to robić osobiście.