Talaga: Francuska para w gwizdek

Macron chce reform UE - pisze Andrzej Talaga.

Aktualizacja: 09.05.2017 20:10 Publikacja: 09.05.2017 18:41

Talaga: Francuska para w gwizdek

Unia Europejska niewątpliwie uniknęła zagrożenia rozpadem, jaki mogłaby zapoczątkować prezydentura Marine Le Pen we Francji. To był moment krytyczny dla losów Wspólnoty, która jest wszak obok NATO jednym z filarów naszego bezpieczeństwa. Warto o tym pamiętać, kiedy będziemy układali sobie relacje z nowym rezydentem Pałacu Elizejskiego.

Francja Emmanuela Macrona będzie trudnym, może niemiłym partnerem, ale w żaden sposób nie stanowi zagrożenia. Le Pen zaś miała ochotę zasiąść z Rosją do koncertu mocarstw z pominięciem mniejszych państw, co byłoby dla nas nie do przyjęcia.

Teraz jeszcze tylko jesienne głosowanie w Niemczech i europejska układanka będzie gotowa do reform. Unia Europejska nie może trwać w obecnym niedowładzie, co jest już przekonaniem powszechnym. Zmiany zainicjuje Macron, bo jego mandat daje mu przewagę kilku miesięcy nad nowym (nowo-starym?) kanclerzem Niemiec.

Nie ma się co bać

Dotychczasowa krytyka w wykonaniu Macrona, a nawet potencjalna antypolska akcja na forum UE w przyszłości będą przy tym zagrożeniu ledwie drobną sprzeczką w rodzinie. Nie taki więc diabeł straszny, jak go malują

Wiemy, czego chce Macorn, warto to zatem skatalogować, bo Francja pod jego wodzą będzie chciała wyjść ponownie na czoło Unii. Ujawnione w kampanii wyborczej plany obejmują zacieśnienie strefy euro, w tym powołanie jej budżetu, czegoś w rodzaju ministerstwa finansów, emitowanie wspólnych obligacji, ujednolicenie polityki socjalnej i podatków korporacyjnych. Propozycje te są dla Polski i dobre, i złe.

Dobre, bo państwa strefy euro to nasz najważniejszy partner handlowy, im lepsza jej kondycja, tym większy eksport znad Wisły. Polska nie ma możliwości zastąpienia rynku unijnego żadnym innym, naszych towarów nie kupią w porównywalnej ilości ani Chiny, ani tym bardziej Rosja. Stan polskiej gospodarki i nasze osobiste powodzenie finansowe są uzależnione od kondycji eurozony.

Zła, bo unifikacja polityk społecznych i podatków poważnie naruszy naszą konkurencyjność na unijnym rynku opartą jak na razie głównie na niskich kosztach produkcji i pracy przy zachowaniu dobrej jakości. Ponadto wszystkie te ruchy stworzą potężną Unię wewnątrz Unii, marginalizując państwa spoza „twardego jądra".

Nie ta Francja, co dawniej

Kłopot Macrona polega jednak na tym, że obecna sytuacja geopolityczna znacznie różni się od tej sprzed wielkiego rozszerzenia Unii w 2004 r. Państwa Grupy Wyszehradzkiej są jako całość większym partnerem handlowym dla Niemiec niż Francja. Tworzą też dlań bufor bezpieczeństwa na wschodzie. Z tych dwóch powodów, we własnym interesie, Berlin nie wejdzie w żadną ścisłą unię z Paryżem kosztem Polski, Czech, Węgier i Słowacji.

Dochodzi do tego jeszcze marna kondycja gospodarcza. Przy zadłużeniu państwa sięgającym niemal 100 proc. PKB, rozbuchanych wydatkach socjalnych, niskim wzroście PKB i sięgającym 10 proc. bezrobociu Francja nie jest partnerem do budowy z nią parapaństwa europejskiego. W takiej sytuacji to Berlin musiałby gwarantować budżet eurozony i spłatę euroobligacji, na co nie ma wielkiej ochoty.

Co innego, gdyby Macron przeprowadził bolesne reformy stabilizujące finanse francuskie i pobudzające gospodarkę. Musiałyby one jednak oznaczać cięcia w wydatkach państwa, w tym socjalnych, uelastycznienie rynku pracy – również ograniczenie administracji i wycofanie się z dożywotniego zatrudnienia na stanowiskach urzędniczych. Takie ruchy znów mogłyby uczynić z Francji drugie płuco zjednoczonej Europy – szczególnie po Brexicie – ale wątpliwe, by nowy prezydent dostał zgodę społeczną na tak niepopularne posunięcia.

Sami Francuzi i ich najwięksi partnerzy w UE – Niemcy będą strzegli, aby proponowana przez Macrona reforma UE nie posunęła się zbyt daleko w kierunku niekorzystnym dla Polski. Ta para pójdzie w gwizdek.

Autor jest dyrektorem ds. strategii Warsaw Enterprise Institute, doradcą firm zbrojeniowych

Unia Europejska niewątpliwie uniknęła zagrożenia rozpadem, jaki mogłaby zapoczątkować prezydentura Marine Le Pen we Francji. To był moment krytyczny dla losów Wspólnoty, która jest wszak obok NATO jednym z filarów naszego bezpieczeństwa. Warto o tym pamiętać, kiedy będziemy układali sobie relacje z nowym rezydentem Pałacu Elizejskiego.

Francja Emmanuela Macrona będzie trudnym, może niemiłym partnerem, ale w żaden sposób nie stanowi zagrożenia. Le Pen zaś miała ochotę zasiąść z Rosją do koncertu mocarstw z pominięciem mniejszych państw, co byłoby dla nas nie do przyjęcia.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej