Polska militarnym prymusem

Czas przywrócić pobór

Aktualizacja: 05.04.2017 21:09 Publikacja: 04.04.2017 19:53

Polska militarnym prymusem

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Sekretarz stanu USA Rex Tillerson wezwał państwa NATO do wydatkowania 2 proc. PKB na obronność. Propozycja od razu spotkała się z oporem Niemiec. Także inne kraje nie bardzo chcą podnosić swoje budżety militarne, bo średnia europejskich państw paktu to ledwie 1,45 proc. Na ich tle Polska błyszczy jak brylant. Możemy znowu stać się prymusem Zachodu, tym razem nie jako lider przyrostu PKB, ale w dziedzinie obronności. Potrzeba tylko śmiałych decyzji, takich jak np. przywrócenie poboru do wojska.

Według statystyk sojuszu w 2016 r. tylko pięciu jego członków osiągnęło pułap wydatków minimum 2 proc. PKB. To Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Polska, Grecja i Estonia. W tym gronie właśnie Polska ma unikalną pozycję. USA to potęga globalna, Zjednoczone Królestwo opuszcza właśnie Unię Europejską, Grecja cierpi pod brzemieniem kryzysu zadłużeniowego, którego końca nie widać, co odbija się także na jakości jej wojska. Estonia zaś to kraj o liczbie ludności i PKB mniejszym niż jedna tylko dzielnica Londynu.

Żołnierz ważniejszy od czołgów

Te 2 procent można wykorzystać dobrze lub źle. Rzecz jednak nie w tym, by pieniądze te poszły na kosztowne systemy broni, ale na zwiększenie zdolności obronnych państwa. A to niekoniecznie to samo.

Przykładowo Arabia Saudyjska wydaje więcej na obronę niż Rosja, ale środki te idą głównie na import drogiego sprzętu. Brakuje jej żołnierzy i rodzimego przemysłu zbrojeniowego, w razie wojny na dużą skalę jej potencjał militarny pozbawiony zagranicznych ekspertów i dostaw zostanie unieruchomiony, a państwo runie. Dobrze mieć nowoczesną broń, ale jeszcze lepiej – oprócz niej – zmotywowany do walki naród.

W Polsce uwagę opinii publicznej przykuwają programy zbrojeniowe. Mniej interesuje ją natomiast stan rezerw armii, a tym bardziej ogólnego przeszkolenia wojskowego społeczeństwa. Scedowaliśmy obronę na zawodowych żołnierzy, zapominając, że konstytucja oraz elementarne poczucie odpowiedzialności nakładają ten obowiązek na nas wszystkich. W razie wojny wszyscy zdolni do walki powinni stać się żołnierzami. Tymczasem tak nie będzie. Przy braku poboru przeszkoloną rezerwą są praktycznie tylko byli żołnierze zawodowi. Gdyby nastał czas najwyższej konieczności i trzeba by ogłosić masową mobilizację, na front poszliby mężczyźni zupełnie do tego nieprzygotowani.

Polacy nie potrafią walczyć. Dokonaliśmy mentalnego i fizycznego samorozbrojenia, co przy naszym położeniu geopolitycznym jest niewyobrażalnym błędem. Problemu tego nie rozwiązują Wojska Obrony Terytorialnej, choć na pewno są krokiem w bardzo dobrym kierunku. To wszak docelowo 17 brygad, czyli ledwie ok. 45 tys. ludzi.

Silna armia to silne państwo

W wielu krajach poważnie traktujących sprawy wojny, np. Izraelu, Finlandii czy Szwajcarii, społeczeństwo jako całość jest gotowe do walki. Z poboru do wojska nigdy nie zrezygnowała Norwegia i dzięki temu mogła wystawić licznego i bitnego żołnierza. Dzwonki alarmowe włączyły się w Szwecji oraz na Litwie, które przywróciły pobór, odchodząc od modelu armii czysto zawodowej.

Polsce zabraknie środków na sprzęt, o jakim marzymy, mamy ich jednak dość na przywrócenie powszechności obrony. Kiedy zespolimy ją z dobrze wyposażonymi zawodowymi jednostkami operacyjnymi, możemy stworzyć siłę militarną na skalę kontynentu. Warto.

Potęga zbrojna, obok mocnej gospodarki, jest najskuteczniejszym narzędziem budowania pozycji międzynarodowej państwa, ugruntowuje jego suwerenność, zwiększa pole manewru dyplomatycznego. Państwo z silnym wojskiem staje się także atrakcyjniejsze dla swoich partnerów i sojuszników. Ma większą siłę przyciągania. Nic nie wskazuje na to, aby Polska miała zostać w bliskiej przyszłości czołową gospodarką europejską. Ale może zbudować jedną z najlepszych armii Europy, zyskując nie tylko własne bezpieczeństwo, ale też potężne narzędzie polityczne wewnątrz NATO i UE. ©?

Autor jest dyrektorem ds. strategii Warsaw Enterprise Institute, doradcą firm zbrojeniowych

Sekretarz stanu USA Rex Tillerson wezwał państwa NATO do wydatkowania 2 proc. PKB na obronność. Propozycja od razu spotkała się z oporem Niemiec. Także inne kraje nie bardzo chcą podnosić swoje budżety militarne, bo średnia europejskich państw paktu to ledwie 1,45 proc. Na ich tle Polska błyszczy jak brylant. Możemy znowu stać się prymusem Zachodu, tym razem nie jako lider przyrostu PKB, ale w dziedzinie obronności. Potrzeba tylko śmiałych decyzji, takich jak np. przywrócenie poboru do wojska.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej