Andrzej Talaga: Dla Unii Europejskiej warto ustąpić

Trudna sztuka wyboru

Aktualizacja: 08.03.2017 16:40 Publikacja: 07.03.2017 18:13

Andrzej Talaga: Dla Unii Europejskiej warto ustąpić

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Czwórka największych państw Europy opowiedziała się w Wersalu za Unią Europejską wielu prędkości. Wymowny był brak Polski, czyli piątego, największego kraju Wspólnoty. Nie oznacza to jednak naszej przegranej, jeśli będziemy prowadzili w UE politykę realistyczną, a nie bombastyczną. Jednak trzeba teraz zdefiniować, co jest najważniejsze dla Polski na następne dziesięciolecia i skupić się na priorytetach.

Unia Europejska nie jest dana raz na zawsze, może zniknąć lub się przepoczwarzyć w sposób dla Polski niekorzystny.

Tym bardziej nie są pewne fundusze strukturalne (67,9 mld euro przyznane Polsce w latach 2007–2013 i 76,8 mld euro do 2020 r.), dopłaty dla rolnictwa ani strefa euro – odbiorca 60 proc. polskiego eksportu. Dlatego nie czas na tracenie sił w nieistotnych bojach o stanowiska, bo to było dobre w czasie spokoju. Teraz chodzi o naszą przyszłość oraz bezpieczeństwo państwa. Jedno i drugie jest fundamentalnie powiązane z istnieniem oraz stanem Unii Europejskiej.

Brexit wprawdzie jeszcze się nie dokonał, ale „czwórka" rozpoczęła właśnie proces formowania Unii kontynentalnej bez wyspiarskiej Brytanii. Niemcy, Francja, Włochy i Hiszpania reprezentują siłę, której ani Polska, ani żaden inny kraj lub koalicja krajów nie zdoła się przeciwstawić. W żadnym razie nie uczyni tego Grupa Wyszehradzka, nie jest bowiem żadną jednością, co pokazał choćby jej ostatni szczyt. Ale gdyby nawet była i połączyła się z Rumunią, Bułgarią oraz państwami bałtyckimi, to taki geopolityczny alians miałby łączny PKB wielkości jednej trzeciej PKB Niemiec. Trudno zatem wyobrazić sobie, iżby to właśnie nasz region miał narzucać Unii agendę. Oznacza to, że to, co ostatecznie wynegocjuje „czwórka", będzie przyszłym kształtem Unii, gdyż za jej decyzjami pójdą inne państwa.

Można oczywiście grać na zwłokę, przecież cztery czołowe państwa Wspólnoty mają tak rozbieżne interesy, że mogą w ogóle nie dojść do porozumienia. W końcu pomiędzy Niemcami i Włochami istnieje przepaść dzieląca tych, którzy dają pomoc finansową, i tych, którzy jej potrzebują lub zaraz będą potrzebowali. Wszyscy są jednak zgodni, że Unia w obecnym kształcie nie działa i potrzebuje zmian.

Dla Polski obecny marazm, choć chwilowo korzystny, bo podtrzymujący status quo, także nie wróży dobrze na przyszłość. Zmiany będą, czy ich chcemy czy nie. Możemy je współkształtować, dostosować się lub wypaść z gry poza UE albo na ostatni unijny krąg. Pierwsza opcja jest najlepsza, ale i druga daje pole manewru. Trzecią trzeba z definicji odrzucić. Gdyby zatem pokusić się o gradację, co w UE jest najważniejsze z punktu widzenia polskiej racji stanu, otrzymalibyśmy następującą listę.

Po pierwsze, wspólny rynek, bez nowych barier celnych lub pozacelnych. Po drugie, zwarta strefa euro, bo to największy importer naszych dóbr. Po trzecie, spójność polityczna UE wobec podmiotów zewnętrznych. Bez niej nie byłoby sankcji wobec Rosji i szans na zablokowanie jej inicjatyw energetycznych w UE. Dopiero po czwarte, fundusze strukturalne. Są wprawdzie bardzo potrzebne, ale prędzej czy później i tak będziemy korzystali z nich w coraz mniejszym stopniu lub wcale (po 2020 r.).

Wszystkie inne zalety UE, choć pożądane, nie są niezbędne. Jeśli „twardy trzon" Unii będzie budować wspólnotę obronną bez Polski – przeżyjemy, o ile sami będziemy wystarczająco dużo łożyć na armię, a NATO pozostanie nienaruszone. Jeśli część UE zsynchronizuje podatki – zaboli to wprawdzie naszych usługodawców, ale nie wywróci polskiej gospodarki do góry nogami. Podobnie, jeśli powstanie budżet strefy euro kosztem np. środków wykładanych przez najbogatsze państwa na pomoc strukturalną.

Polska naprawdę współdecydująca o UE jest w jej kręgu decyzyjnym, a więc w „twardym jądrze". Skoro jednak z powodów politycznych oraz gospodarczych (nie wprowadziliśmy euro) nie możemy tam być, musimy bronić wymienionych powyżej czterech punktów. Gdyby zostały zagrożone, warto pójść na najdalej idące ustępstwa. Dla dobra nas samych i przyszłych pokoleń.

Autor jest dyrektorem ds. strategii Warsaw Enterprise Institute, doradcą firm zbrojeniowych.

 

Czwórka największych państw Europy opowiedziała się w Wersalu za Unią Europejską wielu prędkości. Wymowny był brak Polski, czyli piątego, największego kraju Wspólnoty. Nie oznacza to jednak naszej przegranej, jeśli będziemy prowadzili w UE politykę realistyczną, a nie bombastyczną. Jednak trzeba teraz zdefiniować, co jest najważniejsze dla Polski na następne dziesięciolecia i skupić się na priorytetach.

Unia Europejska nie jest dana raz na zawsze, może zniknąć lub się przepoczwarzyć w sposób dla Polski niekorzystny.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej