Wojciech Jakóbik: Czas wielkiego egoizmu w gospodarce

Antyliberalizm czy liberalizm? Nadchodzące wybory w Europie pokażą, którą drogę wybiorą społeczeństwa.

Aktualizacja: 15.02.2017 19:02 Publikacja: 14.02.2017 17:56

Nieprzewidywalność Donalda Trumpa zwiększy niestabilność na świecie

Nieprzewidywalność Donalda Trumpa zwiększy niestabilność na świecie

Foto: AFP, Mandel Ngan

Rozstrzyga się kształt nowego ładu na arenie międzynarodowej. Trzy istotne przemowy mówią wiele o jego możliwym kształcie. Polska musi wybrać między antyliberalizmem a liberalizmem, czyli wizją świata egoistów, a systemem naczyń połączonych z mechanizmami chroniącymi słabszych graczy przed apetytami mocarstw.

Trump

Należy zacząć niechronologicznie od inauguracyjnej przemowy prezydenta Donalda Trumpa z 20 stycznia 2017 roku. Należy ją scharakteryzować za „Financial Times" jako populistyczną, protekcjonistyczną i antyestablishemntową. Jej hasłem przewodnim jest „America First", czyli „Ameryka na pierwszym miejscu". Mowa w niej o obronie granic przed nielegalną imigracją, obronie miejsc pracy przeciwko konkurencji zza granicy, a także o słuchaniu głosu ludu, a nie doradców z Waszyngtonu. Trump zapowiada, że „nadchodzi godzina działania".

Przeciwko pasywnej polityce zagranicznej USA opowiadają się partyjni koledzy Trumpa na czele z senatorem Johnem McCainem, zwolennikiem aktywnej współpracy USA w ramach NATO i z Unią Europejską.

W swoich działaniach Donald Trump ma ignorować rady „establishmentu", czyli elit Waszyngtonu, które w przekonaniu części Amerykanów prowadzą politykę kraju w złym kierunku. – Zbyt długo mała grupa ludzi w naszej stolicy zbierała plony rządów, podczas gdy zwykli ludzie dźwigali ciężar ich kosztów. Waszyngton kwitł, ale ludzie nie czerpali z jego bogactwa. Politycy prosperowali, ale prace znikały, a fabryki były zamykane – mówił Trump. Zapowiedział budowę nowych miejsc pracy, dróg i szlaków kolejowych i działanie według motta: kupuj u Amerykanów i zatrudniaj Amerykanów.

Przemowa inauguracyjna Trumpa była pozbawiona konkretów i można ją uznać za podręcznikowy przykład populizmu. Nieprzewidywalność Waszyngtonu zwiększy niestabilność na świecie.

Biden

Odpowiedzią na przedwyborcze obietnice obecnego prezydenta USA, które zostały powtórzone w mowie inauguracyjnej, jest wystąpienie byłego już wiceprezydenta Joe Bidena z demokratycznej administracji Baracka Obamy. Przemawiał on podczas Forum Ekonomicznego w Davos.

Biden ostrzegał przed narastającą niepewnością wobec przyszłości świata. Przyznał, że „wybory, których będzie musiała dokonać społeczność międzynarodowa, nie będą zależały wyłącznie od przywództwa Waszyngtonu". – Niezależnie od tego, czy wzmocnimy łączące nas więzi, czy rozerwiemy je pod naporem obecnych napięć, te wybory muszą być dokonywane przez każdy naród samodzielnie. Zdeterminują one to, jaki świat zostawimy naszym dzieciom – powiedział. – Nasz ostrożny wysiłek na rzecz budowy i utrzymania liberalnego porządku świata z USA i Europą w jego jądrze był podstawą sukcesu, którym świat się cieszył w drugiej połowie XX wieku.

Amerykański polityk przyznał, że zbudowany przez Zachód system mierzy się obecnie z „niewiarygodnymi i rosnącymi napięciami z zewnątrz i wewnątrz". – Na własną zgubę ignorujemy bądź odrzucamy uprawnione obawy i niepokoje istniejące w społecznościach w całym rozwiniętym świecie – powiedział. Ostrzegł, że rozwój technologiczny rodzi szanse, ale i zagrożenia. Jest jego zdaniem tak w przypadku rozwoju nowoczesnych mediów, które pozwalają na większy dostęp do informacji, ale jednocześnie „dają megafon nienawistnym indywiduom, przez który rozprzestrzeniają one swe szkodliwe, ekstremistyczne ideologie".

W przekonaniu byłego wiceprezydenta „ruchy populistyczne po prawej i lewej stronie zademonstrowały groźną chęć do cofnięcia świata do politycznej małostkowości. Do tych samych nacjonalistycznych, protekcjonistycznych i izolacjonistycznych idei, które sprawiły, że świat zanurzył się w wojnie zeszłego stulecia". – Nagłe pragnienie ukrycia się, zamknięcia bram, budowania murów i wyjścia to w sposób oczywisty zła odpowiedź. Oferuje fałszywe poczucie bezpieczeństwa w zsieciowanym świecie – ostrzegał Biden.

– Musimy wykorzystać wielkoduszność, która umożliwiła realizację planu Marshalla, przenikliwość, dzięki której zaplanowano system Bretton Woods, i gotowość na ryzyko, która pozwoliła stworzyć Organizację Narodów Zjednoczonych – apelował. – Są tacy, którzy chcą rozwiązać wspólnotę demokracji i wspierających ją instytucji na korzyść bardziej prowincjonalnego porządku międzynarodowego, w którym rządzi siła, a strefy wpływu utrzymują różnice między narodami.

Biden nazwał tę koncepcję „specyficznym antyliberalizmem". – Widać to w Azji i na Bliskim Wschodzie. Chiny i Iran w sposób oczywisty wolałyby świat, w którym mają prymat w swych regionach – powiedział polityk. – Temu ruchowi pryncypialnie przewodzi Rosja. Powiedział, że w celu realizacji swoich celów Rosjanie korzystają z surowców jako broni. „Przerywają dostawy w środku zimy, podnoszą ceny, by manipulować narodami, aby te działały na rzecz Rosji". W jego przekonaniu Moskwa używa antyliberalnych ruchów „z prawej i lewej strony" na całym świecie w celu „cofnięcia lat postępu w budowie naszych systemów od środka". To Putintern, przed którym ostrzegają kremlinolodzy i komentatorzy polityki Rosji.

Amerykański polityk twierdzi, że robią to, aby świat wrócił do rzeczywistości, w której „silni narzucają swoją wolę poprzez potęgę armii, korupcję i działania kryminalne, podczas gdy słabsi muszą się dostosować". Bidenowi nie brakuje refleksji. Przyznaje, że to przez błędy zwolenników liberalnego porządku międzynarodowego możliwy jest rozwój ruchów antyliberalnych. Receptą ma być zamiast „przykładów siły", „siła przykładu", którą chciała pokazać w przypadku USA administracja Baracka Obamy.

Biden wzywa do odrzucenia izolacjonizmu i protekcjonizmu, do odrzucenia kazań propagandystów i fałszywych demagogów, do inwestycji w demokratyczne sojusze. Uważa, że USA mają w tym zakresie „historyczną odpowiedzialność niezbędnego narodu". – Historia pokazuje, że obrona wolnych narodów Europy była zawsze wojną Stanów Zjednoczonych i fundamentem ich bezpieczeństwa – powiedział.

Xi

Pojawiła się także kontroferta. W Davos występował przewodniczący Xi Jingping, którego słowa świadczą o tym, że Państwo Środka coraz odważniej chce wejść w buty USA. W swoim wystąpieniu chiński przywódca rysuje wizję nowego porządku i obiecuje „pokój, zgodę i przywrócenie stabilności".

– Nic na świecie nie jest idealne. Ktoś mógłby zignorować większy obraz, jeżeli uznałby, że coś jest idealne ze względu na jego walory, albo jeśli jest bezużyteczne przez jego wady – powiedział Xi, dając echo idei konfucjańskiej, która w przeciwieństwie do zachodniego dualizmu uznaje, że w każdym bycie mieszają się pierwiastki dobra i zła. Jego zdaniem porządek świata należy zmienić, ale z punktu widzenia ekonomii na razie nie wiadomo w jaki sposób. – Nowe źródła wzrostu dopiero się pojawią. Nowa ścieżka rozwoju globalnej gospodarki jest trudna do odnalezienia – ocenił.

Jednakże w jego przekonaniu obecnie funkcjonujący system nie uwzględnił rozwoju nowych potęg gospodarczych, – Globalny krajobraz ekonomiczny się zmienił w ostatnich dekadach, ale system zarządzania nim nie uwzględnił tych zmian i jest nieadekwatny pod względem reprezentacji oraz pojemności – powiedział w Davos chiński przywódca. Jego zdaniem wrogiem nie jest obecnie żaden kraj, ale „głód, bieda, ignorancja, podejrzliwość i uprzedzenia". Chodzi oczywiście o ostrożność części obserwatorów sytuacji na scenie międzynarodowej wobec chińskiej propozycji Nowego Jedwabnego Szlaku i wzrostu wpływów Pekinu na Zachodzie. Xi apeluje o przyznanie Państwu Środka należnego mu miejsca w systemie międzynarodowym. Ocenia, że rosnące rynki (wśród nich największy to chiński) zasługują na większą reprezentację w Międzynarodowym Funduszu Walutowym.

W zamian oferuje wspólny wysiłek na rzecz rozwoju innowacji, wspólną walkę ze zmianami klimatu. Nie szczędzi tu krytyki pod adresem prezydenta Donalda Trumpa, który zapowiadał w kampanii odwrót od aktywnej polityki klimatycznej USA. – Porozumienie paryskie to trudno wywalczone zwycięstwo, które współgra z głębszym trendem rozwoju globalnego. Wszyscy sygnatariusze powinni trzymać się go zamiast się wycofywać. To nasza wspólna odpowiedzialność, którą powinniśmy przyjąć dla dobra przyszłych pokoleń – powiedział Chińczyk.

Całe wystąpienie Chińczyka jest wyzwaniem rzuconym Ameryce. – Kraje są współzależne. Muszą patrzeć na świat w szerszym kontekście. Nie mogą forsować swoich interesów kosztem innych – mówił Xi. – Nikt nie będzie zwycięzcą wojny handlowej – ostrzegł, odnosząc się do obaw o to, że rosnąca rywalizacja Chin z USA zamieni się w tego rodzaju konflikty. – Żaden kraj nie powinien postrzegać własnej ścieżki rozwoju jako jedynej właściwej, nie powinien także narzucać jej innym.

– Chiny promują realizację celu, jakim jest wspólne prosperity – poinformował mówca z Davos, grając w ten sposób na sentymentach Europejczyków tęskniących za czasami sprzed kryzysu. Chińska obietnica zakłada otwarcie się na współpracę z Zachodem. – Chiny chcą rozwijać się poprzez otwarcie i promują strategię otwarcia korzystną dla wszystkich. Ich rozwój jest skierowany do wewnątrz i na zewnątrz. Jego owocami Pekin dzieli się z innymi krajami i ludźmi – ocenił.

To obietnica inwestycji, na które liczą słabsze kraje w Europie Środkowo-Wschodniej. Xi wylicza, ile Państwo Środka już zainwestowało. Od 1950 do 2016 roku przekazało ponad 400 mld juanów pomocy zagranicznej. Jednocześnie od momentu otwarcia wraz z reformą Denga Xiaopinga lat 80. ściągnęły ponad 1,7 bln dolarów zagranicznych inwestycji i zainwestowały bezpośrednio 1,2 bln dolarów za granicą.

Państwo Środka chce budować z zainteresowanymi nowy porządek i dać na tym zarobić. Chce też zarabiać na inwestycjach na całym świecie, obiecują uczciwe traktowanie. Chociaż grają altruistów, altruistami nie są. Chodzi o strącenie z piedestału USA przy wykorzystaniu izolacjonizmu, w który zaczyna je wpędzać Donald Trump. Nadchodzą czasy wielkiego egoizmu, w których wielkich komunałów, jak te z przemówienia komunistycznego przywódcy, będzie jeszcze więcej, niż w mowach zwolenników starego porządku.

Czy liberalny system międzynarodowy z prymatem Zachodu jest stracony? Ludzie jak wiceprezydent Joe Biden i senator McCain, niezależnie od tego, w której części areny politycznego sporu zasiadają, będą musieli połączyć siły. Dzisiaj spór o politykę rozciąga się nie między prawicą i lewicą, ale między liberałami i antyliberałami. Między zwolennikami współpracy multilateralnej w obronie zachodnich wartości, a promotorami nowego porządku, w którym państwa świata będą mogły realizować swoje egoistyczne cele bez oglądania się na światowego policjanta.

O aktualności sporu między prawicą a lewicą mówił konserwatysta Roger Scruton, który twierdzi, że ludzie zawsze będą spierać się o to, czy świat należy zmieniać przez jego porządkowanie, czy pozostawić chaotycznym, bo taki jest jego porządek. To jednak przenosi dyskusję na nowy poziom widoczny właśnie w sporze liberałów z antyliberałami. Być może należy go inaczej nazwać, ze względu na pejoratywne konotacje terminu liberalizm w coraz bardziej konserwatywnych społeczeństwach Zachodu.

Duda

Polska opowiedziała się w tym sporze po jednej ze stron. Prezydent Andrzej Duda podczas przemówienia w siedzibie Organizacji Narodów Zjednoczonych z 2015 roku: – Chciałbym w imieniu Polski wyrazić mój sprzeciw wobec wizji świata zbudowanego na podstawie stref wpływów i agresji ze strony tych, którzy dla własnych korzyści i ambicji ignorują zapisy prawa międzynarodowego, niwecząc wspólny 70-letni wysiłek Narodów Zjednoczonych – mówił nasz przywódca, odnosząc się do nielegalnej aneksji Krymu przez Rosję.

Czy nowy porządek sprawi, że będzie przyzwolenie na taką egoistyczną politykę, jeżeli tylko nie będzie wykraczać poza rosyjską strefę wpływów? Gdzie będzie nowa granica tych wpływów?

– Stwórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły – apelował Duda. Widać tutaj podobieństwa do wystąpienia Joe Bidena. To kolejny dowód na to, że oś sporu nie przebiega już między prawicą a lewicą. Przegrany idealizm Baracka Obamy zderza się z fałszywym idealizmem Xi Jingpinga.

Czasy wielkiego egoizmu to zwrot ku wizji świata opisywanej w realistycznej szkole stosunków międzynarodowych. Z punktu widzenia mniejszych państw, jak Polska, to mroczna i niebezpieczna wizja, bo grozi nam po raz kolejny w historii znalezieniem się w niewłaściwej strefie wpływów. Budowanie własnej to nadal iluzja.

Zwrot w USA nadchodzi. Nadchodzące wybory parlamentarne w Europie – we Francji i Niemczech – pokażą, którą ofertę wybiorą społeczeństwa zachodniej Europy. Będzie to miało przełomowe znaczenie dla przyszłości Unii Europejskiej i NATO, dwóch tarcz stworzonych w ramach liberalnego porządku świata, który miał pod dyktando Zachodu bronić interesów słabszych przed imperializmem sowieckim, a teraz chroni przed imperializmem rosyjskim.

Dobrze, że zauważył to prezydent Andrzej Duda, co widać – w moim przekonaniu – w historycznej przemowie w siedzibie ONZ. Czy jednak nie ma alternatywy? Walka o wspólne zasady broniące sprawiedliwości na poziomie międzynarodowym nie muszą oznaczać naiwnego idealizmu. To strukturalizm, mniej popularne stronnictwo w naukach międzynarodowych, czyli realizm na miarę mniejszych graczy, jak Polska. To on pozwoli nam przezwyciężyć wielki egoizm ogarniający świat, co ostatecznie być może pozwoli obronić nasze fundamentalne interesy.

Autor jest redaktorem naczelnym portalu BiznesAlert.pl

Rozstrzyga się kształt nowego ładu na arenie międzynarodowej. Trzy istotne przemowy mówią wiele o jego możliwym kształcie. Polska musi wybrać między antyliberalizmem a liberalizmem, czyli wizją świata egoistów, a systemem naczyń połączonych z mechanizmami chroniącymi słabszych graczy przed apetytami mocarstw.

Trump

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej