Talaga: Urok Unii elastycznych kręgów

W Unii Europejskiej wre praca reformatorska, to czas, kiedy Polska może uzyskać niemałe korzyści, jeśli nie będzie stawiała nierealistycznych celów i zachowa zdolność do elastycznego manewrowania.

Aktualizacja: 14.02.2017 22:50 Publikacja: 14.02.2017 18:03

Andrzej Talaga

Andrzej Talaga

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Nie sposób przeforsować dziś nowego traktatu, jak postuluje polski rząd, gdyż otwarcie negocjacji dałoby poszczególnym państwom pretekst do walki o swoje interesy kosztem innych, co rozerwałoby Unię, zamiast ją scalić. Tak ostry postulat jest jednak dobrym punktem wyjścia, bowiem w stosownym momencie można z niego zrezygnować, by wyjść z debaty w aureoli akuszerów racjonalnego kompromisu. Unia ma dla Polski znaczenie fundamentalne, nie możemy sobie pozwolić na błędne rozegranie jej reformy.

Nie ma w UE poważnego polityka, który uważa, że może ona przetrwać w obecnym kształcie. Opinie miotają się od konieczności jej likwidacji po radykalne zacieśnienie więzów, które nadawałoby Unii cechy państwa. Pomiędzy tymi skrajnościami leży spektrum rozwiązań, które dadzą początek reformom.

Mieści ono jednak zarówno postulaty niekorzystne dla Polski, jak i te bardziej nam sprzyjające. Wśród pierwszych należy wymienić wprowadzenie – od nowej perspektywy budżetowej – unijnego podatku bezpośredniego, który byłby nakładany przez UE ponad głowami państw narodowych. Takie rozwiązanie dałoby jej samodzielność finansową, bowiem państwa de facto traciłyby kontrolę nad budżetem Unii.

Obecny system składek uiszczanych przez rządy narodowe oznacza ich ogromną przewagę nad unijnymi instytucjami. Kolejny niekorzystny pomysł to ujednolicenie podatków w całej UE, zabijałoby ono bowiem konkurencyjność państw słabszych gospodarczo, które równoważą tę dolegliwość właśnie poprzez korzystniejsze rozwiązania podatkowe. Inny – konsolidacja europejskiego przemysłu obronnego oraz zdolności obronnych. Mogłaby ona oznaczać dublowanie odtwarzanych z trudem zdolności bojowych NATO, a w efekcie zaowocować nie skupianiem, ale rozpraszaniem środków.

Powyższe szkodliwe idee mają potężnych promotorów. Są bliskie Martinowi Schultzowi, byłemu przewodniczącemu Parlamentu Europejskiego, który – jak pokazują sondaże – może zostać przyszłym kanclerzem Niemiec. Ich zwolennikiem wydaje się także przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.

Gdyby wybory we Francji i Holandii wygrały siły eurosceptyczne, wzrosłyby też szanse na powołanie unii wewnątrz Unii, a więc zacieśnienia więzów pomiędzy krajami strefy euro, łącznie z ujednoliceniem podatków i wprowadzeniem wspólnego ministerstwa finansów. Taka integracja także godziłaby w polskie interesy, spychając nas do unijnej drugiej lub wręcz trzeciej ligi.

Znacznie korzystniej brzmi wyartykułowane w niemieckiej prasie stanowisko aktualnej kanclerz Niemiec Angeli Merkel, która – jak się wydaje – będzie optowała za zachowaniem obecnego traktatu, a zarazem otwarciem możliwości dalszej integracji dla tych, którzy sobie tego życzą, i w dziedzinach, na jakich im najbardziej zależy. Można by zatem wejść do grupy ujednolicającej podatki albo budującej wspólny przemysł obronny lub do obu naraz, lecz na zasadzie pełnej dobrowolności, bez jakichkolwiek sankcji za pozostawanie na zewnątrz tych kręgów.

Polska mogłaby zachować swój system podatkowy, rezerwę wobec europejskiej armii, ale wejść na przykład głęboko w europejską współpracę kosmiczną i cybernetyczną, czego bardzo potrzebujemy, a wszystko to w ramach wspólnego rynku – fundamentu Wspólnoty.

Problem Unii polega głównie na tym, że z dobrowolnego zrzeszenia państw ku wspólnej korzyści zmieniła się w zesztywniałą strukturę nakazowo-rozdzielczą, co szczerze dopiekło Europejczykom, zarówno tym „starym", jak i „nowym". Brnięcie w tę ślepą uliczkę prowadzi do rozpadu, elastyczność zaś jest ratunkiem, a przynajmniej światełkiem w tunelu. Tylko ona może stworzyć warunki do odbudowy europejskiej „miękkiej siły". Unia dobrowolnych kręgów zjednoczonych wspólnym rynkiem jest wartością, o którą warto kruszyć polskie kopie w boju o reformę Wspólnoty.

Autor jest dyrektorem ds. strategii Warsaw Enterprise Institute, doradcą firm zbrojeniowych

Nie sposób przeforsować dziś nowego traktatu, jak postuluje polski rząd, gdyż otwarcie negocjacji dałoby poszczególnym państwom pretekst do walki o swoje interesy kosztem innych, co rozerwałoby Unię, zamiast ją scalić. Tak ostry postulat jest jednak dobrym punktem wyjścia, bowiem w stosownym momencie można z niego zrezygnować, by wyjść z debaty w aureoli akuszerów racjonalnego kompromisu. Unia ma dla Polski znaczenie fundamentalne, nie możemy sobie pozwolić na błędne rozegranie jej reformy.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej