Talaga: Jeśli będzie wojna, obroni nas atak

Jak zmienić armię

Aktualizacja: 10.02.2016 18:45 Publikacja: 09.02.2016 18:33

Talaga: Jeśli będzie wojna, obroni nas atak

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Ministrowie obrony NATO naradzają się właśnie, jak zapewnić państwom wschodniej flanki paktu większe bezpieczeństwo, efekty tej debaty zostaną skonsumowane na szczycie sojuszu w Warszawie w lipcu. Uzyskanie przez Polskę stałej obecności dużych sił sojuszniczych jest niemożliwe, ale dostaniemy sporo w stosunku do realnych możliwości.

Decyzje sojuszu północnoatlantyckiego wzmocnią nasze bezpieczeństwo, ale pod warunkiem że sami wykonamy wysiłek rozbudowania sił zbrojnych, w tym stworzenia arsenału ofensywnego. W wypadku wojny z Rosją bowiem zarówno NATO, jak i Polska będą musiały zniszczyć potencjał przeciwnika w Królewcu, abyśmy w ogóle mieli szanse na jakąkolwiek skuteczną obronę.

NATO niewiele może

Stała obecność znacznych wojsk NATO – swego czasu minister Sikorski mówił o trzech ciężkich brygadach – nie wchodzi w grę. Wbrew pozorom niedrażnienie Rosji nie jest najistotniejszym z powodów. Taka dyslokacja byłaby sprzeczna ze strategią paktu i Stanów Zjednoczonych, które zrezygnowały z budowy wielkich baz za granicą na rzecz większej mobilności sił i małych, tańszych ośrodków logistycznych zapewniających im zaopatrzenie.

Kolejny powód to szczupłość sił paktu wobec rozległości obszaru zagrożeń. W końcu szczyt sojuszu w Warszawie w lipcu tego roku zadecyduje o wzmocnieniu nie tylko wschodniej, ale i południowej flanki NATO w związku z zagrożeniem migracją i ekstremizmem islamskim.

Aby uzmysłowić sobie, o czym mówimy, warto pamiętać, że obecnie USA mają w Europie dwie stałe brygady plus jedną rotacyjnie, czyli na całym kontynencie tyle, ile – w optymistycznym wariancie – my chcielibyśmy mieć w Polsce.

Pozostaje wreszcie generalna koncepcja stoczenia przez NATO wojny z Rosją w naszej obronie. Pakt nie zamierza wysyłać głównych sił na naszą wschodnią granicę. W razie frontalnego ataku wojna zostanie stoczona pośrodku Polski. Główne siły wsparcia będą rozwinięte w Niemczech i stamtąd dopiero przyjdzie ewentualna odsiecz. Dotrzymanie postanowień aktu stanowiącego Rosja–NATO z 1997 r. jest raczej pretekstem do powiedzenia Polsce „nie" w kwestii dyslokacji dużych sił niż rzeczywistym powodem odmowy.

Na co zatem możemy liczyć, mając na uwadze powyższe ograniczenia? Na utworzenie baz logistycznych dla kilkunastotysięcznych sił posiłkowych, liczniejsze ciągłe, choć rotacyjne, manewry wojsk NATO, które ćwiczą wsparcie dla Polski w razie wojny, rozpoznają teren, dopracowują koordynację działań. Mogą się wreszcie pojawić na naszej ziemi natowskie lub amerykańskie systemy obrony powietrznej. I tyle.

Zniszczyć Królewiec

Podczas warszawskiego szczytu pakt nie zmieni podstawowego założenia, że Polska ma sama, tylko z niewielkim wsparciem sojuszniczym, wytrzymać pierwszy impet ataku.

W razie wybuchy wojny elementarnym problemem Polski stanie się potencjał militarny Rosji skoncentrowany w Królewcu (obwód kaliningradzki). Biorąc pod uwagę szczupłość sił NATO, które przyjdą nam z pomocą w pierwszej fazie konfliktu, mamy do wyboru albo pozwolić Rosjanom błyskawicznie znaleźć się pod Warszawą (który to już raz w historii), albo zniszczyć ich potencjał w Królewcu, zanim zdążą rozwinąć atak.

Do tego potrzebujemy broni ofensywnej, przede wszystkim rakietowej i lotniczej. Nie pojedynczych pocisków manewrujących do F-16 (choć są cudem techniki, ich skromna liczba nie napawa optymizmem), ale setek, a nawet tysięcy rakiet precyzyjnie bijących w rosyjskie radary, lotniska, systemy obrony powietrznej, centra dowodzenia, zgrupowania sił lądowych. Budowa arsenału środków ataku powinna zatem być jednym z głównych celów modernizacji naszej armii.

Może teza ta brzmi arogancko i militarystycznie, ale to arogancja konieczna do przetrwania państwa. NATO nas nie ocali, może nam co najwyżej pomóc.

Autor jest dyrektorem ds. strategii Warsaw Enterprise Institute, doradcą firm zbrojeniowych

 

Ministrowie obrony NATO naradzają się właśnie, jak zapewnić państwom wschodniej flanki paktu większe bezpieczeństwo, efekty tej debaty zostaną skonsumowane na szczycie sojuszu w Warszawie w lipcu. Uzyskanie przez Polskę stałej obecności dużych sił sojuszniczych jest niemożliwe, ale dostaniemy sporo w stosunku do realnych możliwości.

Decyzje sojuszu północnoatlantyckiego wzmocnią nasze bezpieczeństwo, ale pod warunkiem że sami wykonamy wysiłek rozbudowania sił zbrojnych, w tym stworzenia arsenału ofensywnego. W wypadku wojny z Rosją bowiem zarówno NATO, jak i Polska będą musiały zniszczyć potencjał przeciwnika w Królewcu, abyśmy w ogóle mieli szanse na jakąkolwiek skuteczną obronę.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej
Wydarzenia
#RZECZo...: Powiedzieli nam
Wydarzenia
Kalendarium Powstania Warszawskiego