Szułdrzyński: Wojna światów o duszę Zachodu

Spory ideologiczne będą przybierały na sile – czas przygotować się na życie w okopach.

Aktualizacja: 08.02.2017 16:21 Publikacja: 07.02.2017 18:44

Protesty w USA po wyborze Donalda Trampa do złudzenia przypominają te wobec rządów PiS. To element p

Protesty w USA po wyborze Donalda Trampa do złudzenia przypominają te wobec rządów PiS. To element politycznego sporu.

Foto: AFP

Polacy powinni bardzo uważnie przyglądać się temu, co dzieje się w tej chwili w Stanach Zjednoczonych. Z narastającej fali sprzeciwu wobec decyzji Donalda Trumpa wnioski powinni wyciągnąć zarówno zwolennicy obozu obecnie rządzącego Polską, jak i jego przeciwnicy. Na koniec powinni z niego wyciągnąć wnioski wszyscy.

Dlaczego? Przede wszystkim sympatycy PiS powinni zobaczyć mechanizm budzenia się protestu w Stanach, który bardzo przypomina to, co przez ostatnie miesiące działo się w Polsce.

Już od pierwszych godzin po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa na 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych rozpoczęły się uliczne manifestacje. Część z nich zaczęła się nawet przed uroczystością zaprzysiężenia. Celebryci nie ukrywają swych poglądów politycznych i głośno wyrażają swoją dezaprobatę wobec nowej głowy państwa oraz ostentacyjnie rwą włosy z głów. Jak pisała w ostatnim „Plusie Minusie" Irena Lasota, bardzo to przypomina scenariusz przećwiczony przez KOD w protestach wobec rządów PiS.

Nie, absolutnie nie twierdzę, że opór wobec Trumpa ma jakiś związek z naszą rodzimą opozycją. Chodzi raczej o to, że podobieństwo pomiędzy tymi protestami każe zadać pytanie, czy dotychczasowe tłumaczenia obozu władzy, że protestują przeciw nim komuniści i złodzieje, dawni esbecy i funkcjonariusze WSI, ci, którzy źle życzyli Polsce, oraz ludzie, których oderwano od koryta, dają się obronić?

Trudno na serio twierdzić, że mający tak wiele podobieństw do naszej polityki protest wobec Trumpa animują tamtejsi ubecy czy ludzie komunistycznych służb czy sfrustrowani utratą władzy odpowiednicy Platformy pod wodzą Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego. To byłby absurd. Te protesty mają po prostu charakter politycznego sporu. Dokładnie jak w Polsce, w której nie wszyscy mają takie zdanie jak PiS – niekoniecznie dlatego, że mieli rodziców w partii lub wysługiwali się Niemcom.

Tu jednak trzeba przejść do nauczki, którą powinni odebrać ci, którzy krytykują PiS za wszystko. Często bowiem twierdzą, że partia Jarosława Kaczyńskiego dokonuje zamachu na demokrację i marnuje wyjątkową szansę, jaką dała nam historia. Co jakiś czas słyszymy więc utyskiwanie na zagrożenie autorytaryzmem, faszyzmem itp. Sęk w tym, że widząc podobieństwa między tym, co głosi PiS w Polsce, a hasłami zwolenników Brexitu, wyborców Donalda Trumpa czy sympatyków orbanowskiego Fideszu, trzeba wreszcie przestać opowiadać baśnie o polskiej ksenofobii, zaściankowości, polskim faszyzmie.

Również przeciwnicy PiS powinni zrozumieć, że to nie spór pomiędzy demokracją i faszyzmem, dobrem i złem, opozycją a PiS, tylko element większej politycznej debaty, która toczy się na Zachodzie. Debaty nad tym, jak ma wyglądać nowy światowy ład.

Kolejne wybory – czy to Brytyjczyków, Polaków, Węgrów czy Amerykanów – dowodzą, że oparty na klasycznych liberalno-demokratycznych zasadach świat poprawności politycznej powoli traci uznanie. I nie chodzi tu wyłącznie o Polskę, o kaczyzm czy faszyzm, ale właśnie o to, co powinno nastąpić potem. O to, jaka będzie odpowiedź Zachodu na pytanie „kim jesteśmy". Oczywiście jednym się odpowiedzi będą podobały, a innym nie, ale to po prostu poważny spór.

I tu właśnie dochodzimy do ostatniego wniosku, który należy wyciągnąć z obecnych napięć politycznych, a który powinni przemyśleć wszyscy, bez względu na to, czy popierają czy zwalczają Kaczyńskiego.

Otóż na świecie coraz ostrzejsza jest wojna ideologiczna pomiędzy obrońcami dotychczasowego liberalno-demokratycznego ładu a tymi, którzy go chcą obalić, mając różne pomysły na to, czym go potem zastąpić. Wojnę tę widać dobrze w amerykańskim społeczeństwie, coraz lepiej ją widać we Francji, w której coraz większą rolę odgrywa Front Narodowy, jak również w Wielkiej Brytanii.

Wojnę tę toczą politycy, intelektualiści, piosenkarze, aktorzy i wszelkiej maści celebryci. Ale toczą ją też dziennikarze i media. To wojna polityczna, ale też kulturowa i cywilizacyjna.

Wątpię, byśmy mieli w najbliższym czasie do czynienia z sytuacją końca historii i wielkiego triumfu liberalnej demokracji. Liberalna demokracja będzie stroną tej wojny i będzie się bronić przed prorokami Nowego, które idzie. Nie będzie to też wojna cywilizacji, ponieważ będzie ona, owszem, cywilizacyjną wojną, ale wewnątrz jednej, zachodniej cywilizacji. Konflikty z islamem, terroryzmem, Chinami itp. będą z tego punktu widzenia raczej tłem dla głębokiego pęknięcia, jakie będzie coraz mocniej widoczne w obrębie cywilizacji Zachodu.

Nic też nie wskazuje na to, by ta wojna miała się w najbliższym czasie zakończyć. Dlatego czas szykować się na życie w okopach. Nawet gdy daleko nam zarówno do wyznawców Kaczyńskiego i Trumpa, jak i do tych, którzy uważają ich za nowe wcielenie dyktatorów z XX wieku.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: m.szuldrzynski@rp.pl

Polacy powinni bardzo uważnie przyglądać się temu, co dzieje się w tej chwili w Stanach Zjednoczonych. Z narastającej fali sprzeciwu wobec decyzji Donalda Trumpa wnioski powinni wyciągnąć zarówno zwolennicy obozu obecnie rządzącego Polską, jak i jego przeciwnicy. Na koniec powinni z niego wyciągnąć wnioski wszyscy.

Dlaczego? Przede wszystkim sympatycy PiS powinni zobaczyć mechanizm budzenia się protestu w Stanach, który bardzo przypomina to, co przez ostatnie miesiące działo się w Polsce.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej