Przed polskimi placówkami dyplomatycznymi na Ukrainie odbyły się w poniedziałek demonstracje zorganizowane przez nacjonalistów z partii Swoboda przeciwko nowelizacji ustawy o IPN, która wprowadza „penalizację banderyzmu". Poprzedziła je ostra krytyka polskich władze ze strony szefa ukraińskiego IPN.
Rosja zaciera ręce
Od kilku miesięcy stosunki polsko-ukraińskie z powodu sporów historycznych znajdują się w ślepym zaułku. Iskrą stał się demontaż pomnika poświęconego UPA w podkarpackiej miejscowości Hruszowice w kwietniu ubiegłego roku. To skutkowało zablokowaniem przez Ukrainę planowanych w tym kraju przez IPN ekshumacji.
Spory historyczne rykoszetem uderzają w społeczność ukraińską w naszym kraju. Z obszernego raportu przygotowanego przez Związek Ukraińców w Polsce wynika, że coraz częściej dochodzi do naruszeń prawa, związanego z tzw. mową nienawiści.
Do raportu dołączono analizę 1,2 mln postów umieszczanych w ciągu poprzedniego roku w sieciach społecznościowych na temat Ukraińców. 800 tys. takich wpisów miało zabarwienie neutralne lub pozytywne, ale pozostałe, czyli co trzeci, niosły negatywny lub silnie negatywny ładunek emocjonalny. Te ostatnie dotyczyły głównie tematów związanych z historią.
Autorzy opracowania zwracają uwagę, że coraz częściej we wpisach internetowych stawia się znak równości między Ukraińcami i banderowcami. Ich zdaniem wpływ na „odhumanizowany obraz Ukraińców" mógł mieć film Wojciecha Smarzowskiego „Wołyń". Być może także sformułowanie z audycji nadanej w październiku 2016 r. przez Polskie Radio Koszalin, w której Wojciech Cejrowski stwierdził, że „Ukraińcy to gwałciciele i rzeźnicy".