Koniec Obrony Demokracji

KOD gaśnie.

Aktualizacja: 13.01.2016 22:32 Publikacja: 12.01.2016 17:22

Koniec Obrony Demokracji

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Sobotnie manifestacje KOD pokazują, że obywatelski zryw niezadowolonych ze sposobu przeprowadzania „dobrej zmiany" powoli się wypala.

Kolejne manifestacje zorganizowane przez Komitet Obrony Demokracji tracą impet. Stosunkowo słaba frekwencja w wielu miastach, poza stolicą, nie napawa optymizmem zwolenników inicjatywy.

Wydawać się mogło, że w obronie „wolnych mediów" przyjdzie więcej osób niż w obronie Trybunału Konstytucyjnego. W Katowicach, Gdańsku, Krakowie, Łodzi było w sobotę po kilkaset osób. W innych miastach – niewiele więcej. Nawet w Warszawie kilkanaście tysięcy, uśredniając szacunki, nie robiło wielkiego wrażenia.

Kiedy patrzy się na demonstracje KOD i porówna choćby z manifestacją „Obudź się, Polsko" w obronie telewizji Trwam, na której zgromadziło się pół miliona ludzi, słabość KOD jest widoczna aż nadto. Przy demonstracjach organizowanych przez o. Rydzyka czy „Solidarność" Komitet jest prawie niewidoczny. I nie pomaga mu wsparcie ze strony dziennikarzy „Gazety Wyborczej", „Newsweeka" czy „Polityki".

Podczas demonstracji zaskakiwały wystąpienia dziennikarzy, którzy zachęcali do bojkotu mediów publicznych lub wręcz oskarżali swoich kolegów po fachu, że nie stanęli wcześniej na wysokości zadania, dopuszczając PiS do władzy. Bezpardonowe ataki na PiS osób, które od zawsze były przeciwnikami tej partii lub wspierały poprzednią władzę, odbierają wiarygodność KOD. Ktoś, kto nie zgadza się z kierunkiem i sposobem wprowadzanych zmian przez rząd PiS, nie musi być przecież zapiekłym przeciwnikiem partii Jarosława Kaczyńskiego, zwolennikiem PO lub Nowoczesnej i czytelnikiem „Gazety Wyborczej".

Na manifestacji w obronie mediów mniej widoczni byli politycy, chociaż wystylizowany europoseł PO Adam Szejnfeld nie potrafił sobie odmówić wystąpienia, podczas którego zachęcał zgromadzonych do skandowania: „wolne media". Eurodeputowany słowem się nie zająknął, że PO ma wiele na sumieniu w kwestii upolitycznienia mediów. Jeśli kogoś należy winić za możliwość zawłaszczania dzisiaj mediów przez PiS, to właśnie rządzącą przez dwie kadencje Platformę.

Kolejnym problemem Komitetu Obrony Demokracji staje się brak liderów oraz sprawy organizacyjne. Mateusz Kijowski traci wiarygodność jako lider bojowników o wolność, mając duże zaległości w płaceniu alimentów. Niezrozumiałe jest zwalnianie się z pracy, która daje dochód pozwalający płacić alimenty, na rzecz działania w obronie demokracji. Sytuacja jest delikatna i nie należy nikogo oskarżać, ale lepiej byłoby, gdyby pan Kijowski najpierw uregulował swoje sprawy rodzinne, a później stanął na czele zrywu w obronie innych.

Dziwi, że z organizatorów KOD nie wyłonili się nowi liderzy. Podczas sobotnich manifestacji twarzą Komitetu okazał się wicenaczelny „Wyborczej" Jarosław Kurski krzyczący, że nie wszyscy Kurscy są do kitu.

Na marginesie zauważmy, że kłopoty KOD źle wróżą głoszonym przez Grzegorza Schetynę planom wyprowadzenia milionów Polaków na ulicę w proteście przeciw PiS. Trudno wyobrazić sobie, żeby w obronie prokuratury i sądów demonstrowało więcej osób niż w obronie mediów.

Na Węgrzech protesty po przejęciu władzy przez Viktora Orbána trwały osiem miesięcy. Później sytuacja się uspokoiła. W Polsce demonstracje nie potrwają dłużej. Społeczeństwo, które nie jest przyzwyczajone do wychodzenia na ulice, przywyknie do sposobu rządzenia partii Jarosława Kaczyńskiego.

Wiosenne rozprężenie, później wakacje sprawią, że zainteresowanie manifestacjami jeszcze bardziej będzie maleć. Może się też okazać, że dla manifestujących rządzący PiS nie jest taki straszny, zwłaszcza jeśli zacznie spełniać obietnice wyborcze, przestanie dzielić społeczeństwo, obrażać tych, którzy myślą inaczej, nie dojdzie do inwigilacji społeczeństwa, a w mediach państwowych nie będzie ordynarnej propagandy prorządowej.

„Nie palcie komitetów, zakładajcie własne", radził Jacek Kuroń. Nadzieje na stworzenie z KOD nowej siły politycznej jednak gasną. Może się okazać, że Komitet jest tylko przyczółkiem dla jednego z dzienników, który stworzy w całej Polsce swoje kluby na wzór klubów „Gazety Polskiej". A przecież nie o obronę czytelnictwa w KOD chodziło.

Zobacz także:

Afera podsłuchowa: Inwigilowały dwie grupy

Sobotnie manifestacje KOD pokazują, że obywatelski zryw niezadowolonych ze sposobu przeprowadzania „dobrej zmiany" powoli się wypala.

Kolejne manifestacje zorganizowane przez Komitet Obrony Demokracji tracą impet. Stosunkowo słaba frekwencja w wielu miastach, poza stolicą, nie napawa optymizmem zwolenników inicjatywy.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej