Ale Polska, choć za tę zmianę może zapłacić najwięcej, w rokowaniach z Kremlem nie będzie uczestniczyła. Nasze stosunki z Moskwą od lat są zamrożone i MSZ tego nie zmieni bez porzucenia tezy o zamachu w Smoleńsku, w którym swój udział mógł mieć Władimir Putin. Na to jednak Jarosław Kaczyński nie pozwoli.
Trzeba przyznać, że na odcinku wschodnim Witold Waszczykowski wykazał się profesjonalizmem. Już rok temu wysłał do Moskwy swojego zastępcę, aby poprawić odziedziczone po Radosławie Sikorskim tragiczne stosunki z rosyjskim mocarstwem. Przeczuwał, że bezwzględne wspieranie Ukrainy wkrótce będzie kosztowało zbyt wiele, że trzeba szukać alternatywy.
Wydarzenia kolejnych miesięcy potwierdziły to założenie. Donald Trump szykuje się do porozumienia z Putinem, być może aby mieć wolną rękę do rozprawienia się z Chinami. Elementem takiego globalnego dealu zapewne byłoby zniesienie sankcji wobec Rosji, ale ustępstwa Waszyngtonu mogą pójść dalej, łącznie z rezygnacją ze wzmocnienia flanki wschodniej NATO. Ostrzegają o tym tak poważni ludzie, jak Alexander Vershbow, do października zastępca sekretarza generalnego sojuszu, a wcześniej ambasador USA w Moskwie. To byłaby największa porażkę polskiej dyplomacji od lat.
Równowaga sił zmienia się jednak na korzyść Putina nie tylko za oceanem. Także w Unii Europejskiej. Brexit zepchnął na margines Wspólnoty najpoważniejszego przeciwnika rosyjskiego imperializmu – Wielką Brytanię. A we Francji równie niespodziewanie faworytem do przejęcia Pałacu Elizejskiego został prorosyjski François Fillon. Już wkrótce twardego kursu wobec Kremla będzie broniła tylko Angela Merkel.
W tym decydującym momencie w interesie Putina jest niedopuszczenie Polski do stołu, przy którym zostaną ustalone nowe relacje między Rosją i Zachodem. Nic nie służy temu lepiej niż spór o Smoleńsk, a konkretnej o wrak tupolewa, bo Moskwa doskonale wie, że w przeciwieństwie do przyszłości Ukrainy czy Nord Stream 2 tu Kaczyński nigdy nie pójdzie na kompromis.