Hiszpania. Sojusznik Polski i jej biznesu

Potencjalne zyski z porozumienia peryferii są ogromne.

Aktualizacja: 27.09.2016 20:41 Publikacja: 27.09.2016 19:10

Mimo kłopotów w kraju premier Mariano Rajoy włączył się w unijną grę. Warto być z nim w jednej druży

Mimo kłopotów w kraju premier Mariano Rajoy włączył się w unijną grę. Warto być z nim w jednej drużynie

Foto: AFP

Polskę, Grupę Wyszehradzką i szerzej całą Europę Środkową łączy coraz więcej wspólnych interesów z zubożałym południem Unii Europejskiej. Razem stworzylibyśmy blok, z którym musiałyby się liczyć Niemcy, Francja, Włochy i kraje Beneluksu, które dziś dyktują warunki gry po Brexicie. Cały układ sił w Brukseli zostałby więc odmieniony.

Zaszachowani przez populistów

Dobrym tego przykładem jest forsowana przez Komisję Europejską nowa dyrektywa o pracownikach delegowanych. Pod naciskiem Paryża, Berlina i Rzymu komisarz Marianne Thyssen chce do wiosny przyszłego roku przeprowadzić przez Radę UE prawo, które w praktyce zablokuje możliwość świadczenia usług przez firmy budowlane, transportowe czy usługowe z tańszych krajów Unii w krajach droższych. Temu przecież służy pomysł zrównania płac i wszystkich przywilejów socjalnych pracowników delegowanych i lokalnej ludności państwa, w którym firma realizuje kontrakt. 

Polska, która wysłała do Unii na czasowe kontrakty setki tysięcy swoich pracowników rocznie, próbowała ten ruch zablokować. Przekonała do tego dziewięć innych krajów Europy Środkowej, a także Danię – liczące łącznie przeszło 100 mln mieszkańców. 

Ale to było za mało: komisarz Thyssen w ogóle nie uwzględniła postulatów Warszawy, twierdząc, że jeśli „dumping socjalny”, na jakim rzekomo jest oparty sukces pracowników delegowanych, nie zostanie zatrzymany, populiści dojdą w przyszłym roku do władzy we Francji, Holandii i Włoszech. Podobny polityczny argument rządu Ewy Kopacz – że obowiązkowy system podziału uchodźców lansowany przez Angelę Merkel otworzy PiS drogę do władzy – rok temu nie znalazł uznania w Brukseli. 

Kto stawia na swoim

Przykładów stosowania dwóch miar – jednej dla krajów „jądra Unii”, drugiej dla państw jej „peryferii” – jest znacznie więcej. Na ołtarzu walki z Frontem Narodowym czy Ruchem Pięciu Gwiazd Bruksela złożyła umowę o wolnym handlu z USA i Kanadą, choć kraje Europy Środkowej były jej zwolennikami. Tej samej logiki trzymają się propozycja ograniczenia funduszy strukturalnych na rzecz wzmocnienia środków na walkę z imigracją (która jest problemem Niemiec, Francji i Włoch, ale nie Polski) i pomysł zablokowania polskich firm transportowych na rynku niemieckim i francuskim poprzez narzucenie wygórowanych pensji.

W każdym z tych przypadków państwa „środka” Unii postawią na swoim, bo po wypadnięciu z gry Wielkiej Brytanii mają zdecydowanie większy potencjał od „peryferii”. Chyba że do Europy Środkowej przyłączą się Grecja, Portugalia, a przede wszystkim Hiszpania, którym od wybuchu kryzysu finansowego w 2008 r. nie jest po drodze z Berlinem. Wówczas dynamika debaty w Brukseli może się okazać zupełnie inna. 

Łączą nas interesy

Wróćmy do przykładu pracowników delegowanych. W ubiegłym roku na 286 tys. osób zatrudnionych w taki sposób we Francji najwięcej (48,8 tys.) rzeczywiście stanowili Polacy. Ale już niewiele mniej było Portugalczyków (44,4 tys.) i Hiszpanów (35,2 tys.). I to ta ostatnia grupa w ostatnich latach rosła najszybciej. W tej debacie interes Madrytu leży więc po polskiej, a nie włoskiej, francuskiej czy niemieckiej stronie. 

Jak to się stało? W minionych kilku latach Hiszpanie przeprowadzili wyjątkowo surowe reformy strukturalne. Zrobili to pod naciskiem Niemiec, aby uniknąć bankructwa. Ale także dlatego, że przynajmniej w tym obszarze Mariano Rajoy okazał się o wiele odważniejszym politykiem niż François Hollande czy Matteo Renzi. 

Podczas gdy nad Sekwaną nadal pracuje się 35 godzin tygodniowo, firmy uginają się pod ciężarem najwyższych podatków w całej Unii, a 6 mln urzędników jest zatrudnionych dożywotnio, Hiszpania stała się krajem konkurencyjnym, o relatywnie niskich kosztach produkcji, który stanowi groźną konkurencję dla sąsiedniej Francji, podobnie jak Polska dla Niemiec.

Tę wspólnotę interesów odnajdujemy w statystykach dotyczących poziomu życia. Polskę i Hiszpanię dzieli już tu mniejsza różnica niż Hiszpanię i Niemcy, bo od przystąpienia do Unii w 2004 r. nasz kraj skoczył pod tym względem z 48 proc. do 70 proc. średniej UE, podczas gdy Hiszpanie, przyduszeni kryzysem finansowym, spadli w tym czasie wyraźni poniżej unijnej średniej (ze 102 do 92 proc.). Z tego samego powodu Polska jest już bogatsza od Grecji i dobiła do poziomu Portugalii. 

Pensja minimalna w naszym kraju, ok. 450 euro, jest podobna do tej w Portugalii i Grecji i nie aż tak odległa od Hiszpanii (650 euro), ale za to o przeszło dwie trzecie niższa, niż w Niemczech i Francji. Hiszpanie z trzykrotnie większym bezrobociem niż w Polsce i dwukrotnie większym długiem będą stopniowo zbliżali poziom zabezpieczeń socjalnych do tego, który jest nad Wisłą.

Paraliż Południa, błędy PiS

Dlaczego zatem nie dochodzi do porozumienia południowej i środkowej Europy?

Jednym z powodów jest paraliż krajów południa Unii. Hiszpanie od ośmiu miesięcy nie mogą utworzyć rządu, a kiedy wreszcie to się stanie, priorytetem będzie dla niego walka z korupcją i przeciwdziałanie katalońskiemu separatyzmowi. Portugalia, a w jeszcze większym stopniu Grecja nadal muszą walczyć z widmem bankructwa. Czasu na dyplomatyczne rozgrywki w Brukseli mają więc niewiele.

Mimo wszystko kilka tygodni temu Mariano Rajoy włączył się w unijną grę. Tyle że zamiast do Warszawy wysłał swojego przedstawiciela do Aten, gdzie kraje południa Europy postanowiły spotkać się na osobności. – Nie damy sobie narzucić agendy przez Wyszehrad! – ostrzegł wręcz gospodarz spotkania grecki premier Aleksis Cipras.

Bo też rząd Polski, podobnie jak Węgier, Słowacji i Czech, zrobił wiele, aby sojusz z nim był trudny do przełknięcia. – Dawniej każdy nasz polityk chciał przyjechać do Warszawy, aby sobie zrobić zdjęcie z Tuskiem. Ale z Dudą? Z Kaczyńskim? Nigdy – mówi „Rzeczpospolitej” dyplomata jednego z krajów południa Europy. 

Pompatyczne deklaracje polityków PiS o walce z imigrantami i cyklistami, połączone z paraliżem Trybunału Konstytucyjnego i przejęciem mediów publicznych stworzyły w Hiszpanii czy Portugalii fatalne wrażenie, wzmocnione zdecydowanie zbyt radykalnymi ocenami Polski w tamtejszych mediach. Nawet, jeśli przynajmniej w niektórych punktach (np. uchodźcy) polityka prowadzona nad Wisłą i nad Manzanares różni się w praktyce niewiele. 

W ślady Gonzáleza

Nie takie przeszkody kraje Unii zdołały jednak w przeszłości przełamać. Tym bardziej że wysyłając niedawno ogromny kontyngent na ćwiczenia do Żagania, Hiszpanie pokazali, że potrafią być elastyczni.

Potencjalne zyski tego sojuszu są ogromne. Wystarczy wspomnieć, że bez determinacji Felipe Gonzáleza na początku lat 90. XX w. kanclerz Helmut Kohl nie zgodziłby się na ustanowienie funduszy strukturalnych, z których tak bardzo korzysta teraz Polska. 

Dziś ani w Warszawie, ani w Madrycie nie ma co prawda polityków tej miary, co ówczesny premier Hiszpanii. Ale warto spróbować pójść ich śladem. Spóźnione polsko-hiszpańskie konsultacje międzyrządowe, które powinny odbyć się w nadchodzących miesiącach, będą ku temu znakomitą okazją.

Polskę, Grupę Wyszehradzką i szerzej całą Europę Środkową łączy coraz więcej wspólnych interesów z zubożałym południem Unii Europejskiej. Razem stworzylibyśmy blok, z którym musiałyby się liczyć Niemcy, Francja, Włochy i kraje Beneluksu, które dziś dyktują warunki gry po Brexicie. Cały układ sił w Brukseli zostałby więc odmieniony.

Zaszachowani przez populistów

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej