Jak Alicia Esteve Head oszukała cały świat

Jak się okazuje, nawet w epoce internetu na każdej tragedii można zarobić lub zbudować fikcyjną legendę o bohaterstwie.

Aktualizacja: 10.09.2016 20:33 Publikacja: 09.09.2016 00:37

Ground Zero – ruiny wieżowców World Trade Center w Nowym Jorku

Ground Zero – ruiny wieżowców World Trade Center w Nowym Jorku

Foto: AFP

Przykładem są mitomani i naciągacze pasożytujący na pamięci ofiar zamachów z 11 września 2001 r. Ich listę otwiera wyjątkowa oszustka, z której naiwne media głównego nurtu uczyniły niemal postać pomnikową.

Alicia Esteve Head jest jedną z najbardziej bezczelnych mistyfikatorek w historii. Udając zalęknioną, słabą kobietę, której los dał szansę przeżycia wraz z 18 innymi pracownikami z 78. piętra WTC, zrobiła wielką karierę w amerykańskich mediach. W czasie jednego z wywiadów prasowych stwierdziła, że dopiero w miarę występowania na licznych spotkaniach i konferencjach pozbyła się wrodzonego lęku przed tłumem. W rzeczywistości była obsesyjnie owładnięta kompleksem Herostratesa. Niemal każdego dnia przemawiała bez żadnej tremy, szlifując swoją „historię" o cudownej ucieczce z wieży WTC. W jedną z kolejnych rocznic zamachów przekroczyła wszelkie granice bezczelności, występując na Grand Zero przed władzami miasta i stanu, rodzinami ofiar i tysiącami mieszkańców Nowego Jorku jako szefowa fundacji założonej na cześć jej rzekomo zaginionego męża Dave'a, który tak naprawdę był postacią zmyśloną. Na tę uroczystość przyjechała żółtą taksówką, taką samą jak ta, w której miała rzekomo poznać swojego przyszłego męża. Fundacja, którą Amerykanie zasypali natychmiast hojnymi datkami, miała wspierać edukację ubogich dzieci, ale jak to bywa w wypadku pospolitych naciągaczy, środki trafiały w większości do kieszeni Hiszpanki.

Zdumiewać może fakt, że przeciętna studentka z Barcelony, mówiąca po angielsku z obcym akcentem, nie wzbudzała żadnych podejrzeń służb specjalnych ani policji. Jak bardzo udało jej się omamić opinię publiczną, świadczy fakt, że zarówno burmistrz Nowego Jorku Rudolf Giuliani, jak i jego następca Michael Bloomberg oraz gubernator stanu Nowy Jork George Pataki zabiegali o jej obecność w czasie swoich wystąpień publicznych.

„To, co zobaczyłam tam na górze, zostanie we mnie na zawsze. To była śmierć, zniszczenie, ale także nadzieja" – powtarzała to zdanie jak mantrę kolejnym przedstawicielom władzy, z którymi się spotykała.

Prawdziwie amerykańska historia Alicii Esteve Head załamała się jak domek z kart w 2006 r., kiedy dziennik „New York Times" dowiódł, że Tania Head to tak naprawdę była pracownica hiszpańskiej firmy hotelowej Hovisa, która po raz pierwszy przyjechała do USA na wizie turystycznej w 2003 r. Ślady urazów, które miały być dowodem poparzeń w czasie ucieczki z wieżowca, były śladami ran po wypadku samochodowym z dzieciństwa.

Jej pomysł na wykorzystanie zamachów z 11 września 2001 r. do zrobienia kariery był wynikiem starannej obserwacji strony internetowej organizacji World Trade Center Survivors' Network, założonej w 2004 r. przez Gerry'ego Bogacza, jednego z ocalonych pracowników WTC. Oszustka dość szybko doszła do wniosku, że publikowane w sieci relacje członków grupy nie są przez nikogo sprawdzane. Jednocześnie grupa oferowała uratowanym z zamachu pomoc w załatwieniu świadczeń socjalnych oraz statusu osoby poszkodowanej.

Dante Alighieri napisał: „Ci, którzy sądzą, że pieniądz wszystko może, są zdolni wszystko zrobić, by go mieć". Nawet jeżeli czynią to na grobach tysięcy ludzi. W przypadku hiszpańskiej oszustki chodziło także o krótką sławę, zakończoną niebywałą hańbą i wstydem. Po ujawnieniu oszustwa przez „New York Times" Alicia Esteve Head zapadła się pod ziemię. W lutym 2008 r. anonimowy informator z Hiszpanii przesłał na stronę World Trade Center Survivors' Network informację, że Alicia Head popełniła samobójstwo w Barcelonie. W 2012 r. znany dokumentalista Angelo Guglielmo nakręcił o niej film dokumentalny „Kobieta, której tam nie było. Prawdziwa historia niezwykłego oszustwa". Guglielmo dotarł do informacji, że podająca się za Amerykankę mitomanka nadal mieszka ze swoją matką w Nowym Jorku, prawdopodobnie nielegalnie.

Historia Alicii Head, której udało się omamić bujdami cały świat, to nie jedyny przykład oszustwa, sławy czy nawet fortuny zbitej na tragedii 11 września 2001 r. Na długą listę oszustw i przekrętów związanych z zamachami na World Trade Center wpisują się także liczne instytucje społeczne – od amerykańskiego Czerwonego Krzyża po firmy ubezpieczeniowe.

Nieliczni oszuści i złodzieje trafili za kratki. W styczniu 2014 r. nowojorska prasa odkryła przekręt dotyczący niezwykle wysokich rent zdrowotnych dla 100 policjantów, którzy mieli jakoby cierpieć na syndrom pourazowy po 11 września 2001 r. Okazało się, że byli funkcjonariusze od 13 lat otrzymują olbrzymie renty z systemu ubezpieczeń społecznych, chociaż są ludźmi zdrowymi i w większości prowadzą świetnie prosperujące prywatne firmy.

Przykładem są mitomani i naciągacze pasożytujący na pamięci ofiar zamachów z 11 września 2001 r. Ich listę otwiera wyjątkowa oszustka, z której naiwne media głównego nurtu uczyniły niemal postać pomnikową.

Alicia Esteve Head jest jedną z najbardziej bezczelnych mistyfikatorek w historii. Udając zalęknioną, słabą kobietę, której los dał szansę przeżycia wraz z 18 innymi pracownikami z 78. piętra WTC, zrobiła wielką karierę w amerykańskich mediach. W czasie jednego z wywiadów prasowych stwierdziła, że dopiero w miarę występowania na licznych spotkaniach i konferencjach pozbyła się wrodzonego lęku przed tłumem. W rzeczywistości była obsesyjnie owładnięta kompleksem Herostratesa. Niemal każdego dnia przemawiała bez żadnej tremy, szlifując swoją „historię" o cudownej ucieczce z wieży WTC. W jedną z kolejnych rocznic zamachów przekroczyła wszelkie granice bezczelności, występując na Grand Zero przed władzami miasta i stanu, rodzinami ofiar i tysiącami mieszkańców Nowego Jorku jako szefowa fundacji założonej na cześć jej rzekomo zaginionego męża Dave'a, który tak naprawdę był postacią zmyśloną. Na tę uroczystość przyjechała żółtą taksówką, taką samą jak ta, w której miała rzekomo poznać swojego przyszłego męża. Fundacja, którą Amerykanie zasypali natychmiast hojnymi datkami, miała wspierać edukację ubogich dzieci, ale jak to bywa w wypadku pospolitych naciągaczy, środki trafiały w większości do kieszeni Hiszpanki.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie