Solidarność i kurator oświaty podważają legalność istnienia Pozytywnej Szkoły Podstawowej im. Arkadiusza Arama Rybickiego w Gdańsku. Bo, choć jest to placówka publiczna, prowadzi ją spółka, a nauczyciele są zatrudnieni na podstawie umowy o pracę, a nie Karty nauczyciela.
Szkoła ruszyła we wrześniu 2014 r. w nowym budynku na gdańskiej Kokoszce. Spółka Pozytywne Inicjatywy wygrała miejski konkurs na wynajem lokalu z przeznaczeniem na prowadzenie publicznej szkoły podstawowej. Patronem został Arkadiusz Aram Rybicki (zginął w katastrofie smoleńskiej), znany działacz „S" i współautor Porozumień Sierpniowych. – Nasza koncepcja zakładała, że dzieci będą wzrastały w duchu praktycznej realizacji ideałów związku, przede wszystkim pomocy innym – tłumaczy dr Piotr Szeląg, dyrektor zarządzający szkoły.
Publiczna, bezpłatna szkoła dla dzieci z całego miasta odniosła sukces. – Po roku musieliśmy wprowadzić rejonizację – dodaje Szeląg. Szkoła prowadzi m.in. zajęcia z edukacji globalnej realizowane przez PAH?, edukacji kreatywnej (grafika 3D, programowanie), uczniowie mają zwiększoną liczbę godzin angielskiego i matematyki.
Kłopoty zaczęły się już na starcie. – Szkoła działa niezgodnie z prawem oświatowym, a miasto, przerzucając prowadzenie podstawówki na prywatny podmiot, chciało obejść prawo, m.in. Kartę nauczyciela – wskazuje Bożena Brauer, przewodnicząca Komisji Międzyzakładowej Pracowników Oświaty NSZZ Solidarność. Zarzuty „S"? 90 nauczycieli jest zatrudnionych na umowy o pracę, a prawo w przypadku placówek publicznych na to nie pozwala. Publiczną szkołę może prowadzić prywatna spółka na rzecz samorządu, ale placówka nie może mieć więcej niż 70 uczniów. W Pozytywnej Szkole uczy się aż 1141 dzieci w klasach 0–6, a zezwolenie dotyczy placówki na 650 uczniów. – Miasto niezgodnie z prawem wynajęło budynek jako lokal użytkowy, a nie szkołę – dodaje Brauer.
Argumenty związku podzieliła Monika Kończyk, pomorska kurator oświaty, wcześniej wiceprzewodnicząca sekretariatu Komisji Nauki i Oświaty NSZZ „S". – Szkoła nadal winna funkcjonować, ponieważ potrzeby edukacyjne mieszkańców dzielnicy Kokoszki muszą zostać zaspokojone, ale jako zadanie własne gminy – tłumaczy Kończyk. Choć zapewnia, że „nie podejmie czynności dotyczących unieważnienia świadectw", spółka zleciła opinię prawną, z której wynika, że decyzja wywoła uchylenie świadectw i awansów nauczycieli.