Zdjęcie Beaty Szydło, biorącej udział w spływie Dunajcem, umieszczono 22 kwietnia na Twitterze, na profilu Komitetu Społecznego Rady Ministrów. W Sejmie trwał już wtedy protest osób niepełnosprawnych.

Wywołało to oburzenie polityków opozycji wypominających wicepremier ds. społecznych, że zamiast zajmować się problemem osób niepełnosprawnych bierze udział w tego typu wydarzeniach. "Pani Szydło staje się najcenniejszym aktywem opozycji" - żartował Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący PO.

- To jest pewna legenda, która została również stworzona przez opozycję - skomentowała sprawę Beata Szydło w rozmowie w RMF FM, pytana przez prowadzącego program Roberta Mazurka, czy żałuje spływu.

- Tak, ja tam byłam po prostu w pracy, panie redaktorze. Dlatego że byłam w ramach swoich obowiązków poselskich, ale również miałam okazję spotykać się - na tym spotkaniu, tam w Krościenku, ponieważ potem było spotkanie otwarte z rodzicami. Między innymi rozmawiałam z osobami niepełnosprawnymi, które na to spotkanie przyszły - tłumaczyła. - Byłam wtedy w pracy, miałam swoje zaplanowane wcześniej obowiązki - zaznaczyła.

Komentując sam protest, zakończony w Sejmie po 40 dniach, była premier stwierdziła, że "jeżeli ktoś próbuje wykorzystywać do gier politycznych niepełnosprawnych, to jest to bardzo złe". - Natomiast inną rzeczą jest, że trzeba rzeczywiście rozwiązać problemy tych środowisk. I nie zrobimy tego, jeżeli będziemy tylko zajmowali się jedną grupą niepełnosprawnych. To trzeba zrobić kompleksowo - mówiła.