15 tysięcy złotych to niemal połowa nagrody jaką w 2017 roku otrzymał od premier Beaty Szydło wiceminister sprawiedliwości (na jego konto w ciągu 12 miesięcy minionego roku miało trafić z tego tytułu 32 tysiące złotych, choć jest to kwota brutto).
Oddania przez członków rządu nagród przyznanych im przez Beatę Szydło od kilku tygodni domaga się opozycja - w tym przede wszystkim PO, która zorganizowała nawet "konwój wstydu" - czyli eksponowanie billboardów, na których pojawiają się zdjęcia ministrów rządu i informacja na temat wysokości otrzymanych przez nich nagród.
Sama Szydło broniąc przyznania ministrom nagród przekonywała w Sejmie, że "należały im się one" za ciężką pracę jaką wykonali.