Minister rozwoju: Rząd chce zachęcić emigrantów

Zagraniczni inwestorzy nie doceniali potencjału Polski. Teraz się to zmienia – przekonuje minister rozwoju Jerzy Kwieciński.

Aktualizacja: 21.03.2018 18:08 Publikacja: 21.03.2018 17:57

Minister rozwoju: Rząd chce zachęcić emigrantów

Foto: stock.adobe.com

Trwają spotkania polskich firm z zagranicznymi inwestorami w Londynie. Na ile ich inwestycje są istotne w Planie Morawieckiego?

Jerzy Kwieciński: Inwestycje są tak ważne, bo są najważniejszym silnikiem wzrostu gospodarczego i są tak ważne, bo działają wiele lat. Mają swój długoterminowy efekt rozwojowy, inaczej niż eksport czy  konsumpcja. Ale zmieniamy politykę gospodarczą w naszym kraju. Z takiej, która była silnie zorientowana na działania popytowe, związane z konsumpcją, na politykę, która mocno opiera się na zrównoważonym wzroście gospodarczym i oszczędnościach, które będą budowały kapitał na inwestycje.

Pojawia się jednak zastrzeżenie, że nowe inwestycje w Polsce to tak naprawdę tylko kolejne etapy budowania montowni w naszym kraju.

Tu się nie zgodzę. Weźmy pod uwagę same inwestycje zagraniczne. Przez ostatnich kilkanaście lat, od początku procesu transformacji panował model oparty na prywatyzacji. Czyli te inwestycje, które wchodziły do naszego kraju polegały głównie na przejmowaniu polskich aktywów i firm. A my przez ostatnie dwa lat stawiamy na inwestycje typu greenfield. Czyli robione od samego początku, takie które mają silny pierwiastek innowacyjny. I chodzi o nam o to, by one przychodziły z technologiami, których w Polsce nie ma. To nie są montownie. Te inwestycje będą przynosić wartość dodaną.

Stąd udział polskich firm w 5. CEE Capitals Markets Conference w Londynie.

Nie ma co ukrywać. Fakt, że Wielka Brytania wychodzi z UE sprawia, że wielu inwestorów rozgląda się za nowymi miejscami lokowania kapitału bądź prowadzenia biznesu. Po drugie, Brexit sprawia, że są tworzone nowe relacje Wielkiej Brytanii z UE. Nam zawsze bardzo dobrze współpracowało się z Brytyjczykami. Także po Brexit chcielibyśmy, aby te relacje były jak najbardziej bliskie. Po trzecie trzeba szczerze powiedzieć, że inwestorzy - i brytyjscy, i inni,i którzy tu są - nie do końca doceniali potencjał naszego kraju.

W jakim sensie?

Wydaje się, że do tej pory nie doceniali siły naszej gospodarki. Traktowali cały obszar Europy Środkowej jako kraje, które pozostały po dawnym bloku sowieckim i które są cały czas na niskim etapie rozwoju gospodarczego. My teraz pokazujemy nasz potencjał i dorobek, również przez współpracę w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Tu nie chodzi wyłącznie o działania związane z polityką europejską, tylko ogólne działania gospodarcze i konsekwentną realizację naszej Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.

Czy sam Plan Morawieckiego jest jakoś odnotowywany?

Tak, zwłaszcza jasne przesłanie do inwestorów - nasz plan jest nastawiony na to, by Polska rozwijała się na innowacjach i inwestycjach. My nie chcemy już być krajem taniej siły roboczej, w którym technologie są tylko replikowane. Chcemy, by to u nas nowe innowacyjne rozwiązania były generowane.

Realnie ten paradygmat polityki gospodarczej się zmienia przez ostatnie dwa lata?

Tak, zmienia się. Szczególnie, jak już wspomniałem, w odniesieniu do inwestycji zagranicznych. Już wiele razy spotkałem się z opiniami inwestorów: Dobrze, że artykułujecie swoje potrzeby, dobrze, że zależy Wam na inwestycjach z wysokimi technologiami, że myślicie długoterminowno. Do tego naszym atutem dostrzeganym przez inwestorów jest wysoka jakość dobrze wykształconych kadr.

Argumentem politycznym wobec Planu Morawieckiego jest to, że to są tylko slajdy.

To było podejście czysto biznesowe. Administracja państwowa lubi takie woluminy, grube dokumenty, które można oprawić i postawić na półce. Biznes lubi proste rzeczy, by tak powiedzieć slajdowe czy infograficzne. Ale dokument, który powstał na bazie tej koncepcji został przygotowany jest w pełni profesjonalny. Bardzo często za granicą pytają mnie o ten dokument i wiem, że jest on czytany w wielu kręgach.

Premier Morawiecki mówił wielokrotnie o tym, że Polska musi uciec z pułapki średniego rozwoju. Spotkanie w Londynie też ma pomóc z tego wyjść.

Absolutnie tak. Branża motoryzacyjna i meblarska to teraz dwa najsilniejsze pro-eksportowe sektory w Polsce. Rolls-Royce na przykład produkuje w Polsce silniki, które mogą być stosowane nie tylko w samochodach ale i samolotach. To najwyższe technologie. To inwestycja brytyjska. Ale my stawiamy na innowacje w całym przemyśle. M.in. też - co będzie ciekawe dla Brytyjczyków - w zbrojeniówce. Ostatnie kilkanaście lat to okres zapaści w polskim przemyśle obronnym. Ten sektor został trochę zaniedbany. Współpraca, którą nawiązujemy z inwestorami może mieć znaczenie także dla tej branży.

Odbiera pan sygnały, że klimat polityczny w Polsce przeszkadza inwestorom?

Wzrost gospodarczy naszego kraju jest bardzo silny. Jeden z najsilniejszych wśród dużych gospodarek europejskich. Mamy też bardzo niskie bezrobocie. Za to wysokie oceny społeczeństwa: polityki gospodarczej i jakości życia Polaków. Inwestorzy potwierdzają zainteresowanie naszym krajem, lokując u nas rocznie po kilkanaście mld euro. Faktem jest, że zdarzają się nieprzychylne opinie w mediach europejskich w niektórych kręgach. Ale dlatego też tu przyjechaliśmy, by prowadzić dialog. W polityce cały czas pojawiają się różne wydarzenia, różne problemy. Rolą polityków jest sobie z nimi radzić. A dla inwestorów najważniejsze są dane płynące z gospodarki.

Spodziewa się pan w tym tygodniu nowych, konkretnych rezultatów dotyczących inwestycji?

To nie jest takie proste przełożenie. Ale m.in. przeniesienie części operacji JP Morgan do Polski było wynikiem naszej wcześniejszej obecności na podobnych międzynarodowych spotkaniach jak to w Londynie. Często jest tak, że potencjalny inwestor zastrzega anonimowość do czasu ogłoszenia decyzji. Nie przyjechaliśmy tu, by zaraz coś nowego ogłosić. Tu nie chodzi o działania PR-owe. Jesteśmy po to, by pokazywać że Polska dobrze się rozwija i jest krajem dobrze zarządzanym.

Plan Morawieckiego jest rzeczywiście sprawniej realizowany po tym, jak Morawiecki został premierem?

Naszą strategię można określić jako rządowy biznesplan. Realizujemy go konsekwentnie i widać rezultaty tych działań. Wskaźniki makro są tego efektem. Dwa lata temu wielu ekonomistów wieściło krach w Polsce.

O tym mówiła też opozycja.

Jest dokładnie odwrotnie. Gdy ma się dobry plan i jest on sukcesywnie wdrażany, to są też efekty. Co do ostatnich 100 dni, to niewątpliwie przestawienie działań rządu na sporawy gospodarcze jest widoczne. Wyraźnego przyspieszenia nabierają prace np. nad Konstytucją dla Biznesu. Intensyfikujemy działania związane z realizacją programu Mieszkanie Plus. Ważną kwestią jest także polityka imigracyjna, zwłaszcza w kontekście rynku pracy.

Czego można się spodziewać?

Działań rządu nie tyle związanych z ochroną granic, ale z wykorzystaniem i imigrantów, i naszych emigrantów do rozwoju kraju. Bo ja przypuszczam, że wiele osób np. z Wielkiej Brytanii wróci. To jest realne, chociaż zapewne nie na masową skalę. Nie oczekujemy, że wszyscy Polacy gremialnie wrócą. Ale jeśli będziemy ich zachęcali, to np. zakładać w Polsce firmy. Te działania są bardzo ważne. Przedsiębiorcy sygnalizują problemy rynku pracy w niektórych obszarach działalności i dobrze przemyślana polityka migracyjna może być tu pomocna.

Apel o nowe ręce do pracy?

Tak. Gospodarka się rozwija, firmy mają zamówienia i potrzebują rąk do pracy. Polityka migracyjna będzie się też odnosiła do imigrantów ze Wschodu, których najwięcej pochodzi z Ukrainy. Drugi kierunek - zachęty dla Polaków, którzy wyjechali z kraju.

Mieszkanie Plus nie jest zagrożone?

Potrzeba przyspieszenia wdrożenia tego programu  spowodowała, że premier Mateusz Morawiecki osobiście nadzoruje ten projekt i stoi na czele Rady Mieszkalnictwa. Ten program musi być sprawnie realizowany. To wyzwanie cywilizacyjne dla naszego kraju. A zarazem silny impuls inwestycyjny dla polskiej gospodarki.

Trwają spotkania polskich firm z zagranicznymi inwestorami w Londynie. Na ile ich inwestycje są istotne w Planie Morawieckiego?

Jerzy Kwieciński: Inwestycje są tak ważne, bo są najważniejszym silnikiem wzrostu gospodarczego i są tak ważne, bo działają wiele lat. Mają swój długoterminowy efekt rozwojowy, inaczej niż eksport czy  konsumpcja. Ale zmieniamy politykę gospodarczą w naszym kraju. Z takiej, która była silnie zorientowana na działania popytowe, związane z konsumpcją, na politykę, która mocno opiera się na zrównoważonym wzroście gospodarczym i oszczędnościach, które będą budowały kapitał na inwestycje.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Daniel Obajtek: Jestem inwigilowany cały czas, czuję się zagrożony
Polityka
Wpis ambasadora Niemiec ws. flanki wschodniej. Dworczyk: Niemcy mają znikome możliwości
Polityka
Wrócą inspekcje w placówkach dyplomatycznych. To skutek afery wizowej
Polityka
Sondaż: Kto wygra wybory do PE? Polacy wskazują zdecydowanego faworyta
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Adam Struzik: Czuję się odpowiedzialny za Mazowsze. Nie jestem zmęczony