Beata Szydło w Sejmie broniła decyzji o przyznaniu swoim ministrom i wiceministrom nagród. Zdaniem byłej szefowej rządu nagrody były wynikiem uczciwej i ciężkiej pracy.

- Myślę, że wszyscy jesteśmy zniesmaczeni kontrastem między tym, co mówili: "skromność", "służba Polsce", a tym, co robią, czyli czerpaniem szeroką garścią - powiedział w TVN24 Radosław Sikorski.

Zdaniem byłego szefa MSZ "tam puściły hamulce".

Sikorski przyznał, że gdy premier był Donald Tusk, nagrody były przyznane, jednak trafiły do osób, które miały zasługi przy wynegocjowaniu pakietu energetyczno-klimatycznego oraz do tych polityków, którzy wynegocjowali pieniądze z budżetu unijnego dla Polski.

- Wyliczyłem, że gdyby koledzy z PiS-u byli tak długo w rządzie jak ja - 14 lat - to według tych stawek, które sobie płacą, wyszłoby milion złotych na osobę. To już naprawdę nie jest źle - powiedział Sikorski.