Macierewicz przekonywał, że wydatki ze służbowych kart kredytowych i płatniczych były w MON za jego kadencji "niższe niż za pana (Tomasza) Siemoniaka (szef MON w rządzie PO-PSL - red.)". Dodał, że dzięki temu iż pieniądze wydawane są z kart kredytowych i płatniczych jest je łatwiej kontrolować.

- Karty kredytowe pozwalają bardzo dokładnie i przejrzyście śledzić wszystkie wydatki – przekonywał.

Zdaniem Macierewicza 15 mln złotych wydane w dwa lata przez MON z kart służbowych to "naprawdę bardzo niewiele pieniędzy" biorąc pod uwagę, że były to pieniądze wydane na potrzeby "MON i armii". Wyliczał, że samych ataszatów wojskowych poza granicami Polski jest kilkadziesiąt, a dochodzą do tego "jeszcze bardzo liczne inne struktury wojskowe, które działają i realizują swoje misje za granicą".

Były szef MON wyliczył, że gdyby podzielić wydaną sumę na liczbę "jednostek organizacyjnych", na potrzeby których wydawane były pieniądze okazałoby się, że wydatki przypadające na jedną jednostkę wojskową to kwoty rzędu 20-30 tys. zł rocznie.

Jak dodał, jednostek organizacyjnych takich jak ataszaty jest w siłach zbrojnych nieporównanie więcej, więc realne sumy wypadające na poszczególną jednostkę wojskową są „naprawdę niewielkie”, rzędu 20 tys., 30 tys. złotych rocznie.

- Były to wydatki na funkcjonowanie polskich sił zbrojnych oraz ministerstwa obrony realizowane w sposób przejrzysty poprzez karty płatnicze i dużo niższe niż było to za poprzednich ministrów Platformy Obywatelskiej – podkreślił Macierewicz.