Gowin podkreśla, że w nakładach jakie przewidział na następny rok, "nie ma tylko pieniędzy na podwyżki na uczelniach".
- Profesorowie zarabiają średnio powyżej 10 tysięcy. Jednak dramatem narodowym jest poziom zarobków młodych doktorów. Oni mają 3500-3800 złotych brutto. Wielu z nich odejdzie od nauki, lub wyemigruje. W tej sprawie nie jestem władny podejmować decyzji - ostrzegł Gowin.
Na pytanie czy uda mu się przekonać rząd do stworzenia sztywnego mechanizmu "który od wysokości PKB uzależniałby procent wydatków na naukę". - Przyjęliśmy takie rozwiązanie przy obronności, kwestiach zdrowotnych. Warto rozważyć także ten mechanizm przy nauce i szkolnictwie wyższym - dodał.
Gowin przyznał jednocześnie, że konsensusu w sprawie jego reformy na prawicy nie będzie. - Mieliśmy spotkanie w ubiegłym tygodniu na wysokim szczeblu koalicji. Niektórych oponentów nie przekonam. Muszą tu zapaść decyzje polityczne - dodał. Nie chciał jednak zdradzić, czy prezes PiS Jarosław Kaczyński poparł jego reformę.