Do demonstracji ostatecznie nie doszło, bo wojewoda mazowiecki zamknął ulice wokół ambasady. Zdaniem Sellina zachował się w ten sposób "bardzo odpowiedzialnie".
- Wiadomo, że takie - akurat pod ambasadą Izraela - manifestacje przyciągają różnych radykałów, z obu stron zresztą. I mogłoby się to źle skończyć - mówił Sellin.
Na uwagę czy "margines marginesu" mógł rzeczywiście być źródłem kłopotów pod ambasadą Sellin odparł, że "marginesik marginesu z dwoma banerami na 60-tysięcznej manifestacji z okazji 11 listopada" (chodzi o Marsz Niepodległości - red.) sprawił, że "poszło na cały świat, że rzekomo w Polsce jacyś rasiści dominują na polskich ulicach".
- I marginesik marginesu chowający się po lasach z celebracją urodzin Hitlera, zrobił zadymę na cały świat - dodał Sellin (nawiązanie do członków organizacji Duma i Nowoczesność, którzy świętowali urodziny Adolfa Hitlera co zostało zarejestrowane przez dziennikarzy "Superwizjera" TVN).
Sellin podkreślił, że rząd miał informacje, że do demonstracji organizowanej przez Ruch Narodowy, ONR i Młodzież Wszechpolską "chcieli się też dołączyć ludzie bynajmniej niespokojni i niemerytoryczni".