Do wypadku limuzyny wiozącej premier Szydło doszło w lutym ubiegłego roku na drodze pod Oświęcimiem.

Biegli, odtwarzając wypadek głównie na podstawie monitoringu, ustalili, że kierowca seicento, zauważył jadący na czele kolumny samochód BOR. Zjechał na prawy pas i zatrzymał się, a gdy auto minęło go - włączył się do ruchu.

Wówczas zderzył się z jadącą za autem ochrony limuzyną Beaty Szydło. Samochód premier jechał z prędkością 55 km na godzinę, jego kierowca - jak ustalili biegli, podczas hamowania natrafił na studzienkę w jezdni, a na reakcję miał sekundę.

Według biegłych kierowca seicento nie zachował należytej ostrożności i nie upewnił się, czy droga jest wolna - i nie ma tu znaczenia, czy nadjeżdżający wówczas pojazd był uprzywilejowany i jako taki oznakowany.