Konstanty Radziwiłł, gość dzisiejszych "Sygnałów dnia" w radiowej Jedynce podtrzymał swoje twierdzenie, że w służbie zdrowia, w związku z wypowiadaniem klauzuli opt-out przez lekarzy-rezydentów, nie doszło do "jakiejś zasadniczej katastrofy".
Stwierdził jedynie, że postawa rezydentów stanowi wyzwanie dla dyrekcji szpitali, które muszą zapewnić obsadę lekarską.
- My odpowiednimi propozycjami regulacyjnymi też ułatwiamy to, żeby zarządzać tą trudną sytuacją, która nie została wywołana ani przez dyrektorów, ani przez ministra zdrowia, tylko przez lekarzy. Ale jakoś musimy sobie z tym poradzić i radzimy sobie - zapewnia minister zdrowia.
Radziwiłł zauważył, że "przy okazji każdego takiego kryzysu" i dyrektorzy szpitali, i minister zdrowia wyciągają wnioski co do funkcjonowania systemu i "jego poszczególnych jednostek". Stwierdził, że polskich szpitalach jest na dyżurach więcej lekarzy niż w wielu innych krajach w Europie i należy się zastanowić, czy obowiązujące w Polsce normy w tej kwestii "nie są przesadą".
- I wydaje się, że tak właśnie jest. I regulacje, które wprowadzamy, dają po prostu możliwość podjęcia właśnie przez dyrektora szpitala po konsultacji z ordynatorami decyzji o zmniejszeniu obsady dyżurowej, oczywiście z założeniem, że to będzie bezpieczne dla pacjentów. I tak właśnie się dzieje - powiedział szef resortu zdrowia.