Gość programu #RZECZoPOLITYCE profesor Jan Garlicki skomentował protest lekarzy rezydentów. - Wybrali radykalny sposób protestowania. Obóz rządzący lekceważy sferę budżetową dla lekarzy czy nauczycieli. Jak górnicy protestują, to wtedy jest efekt. Pieniądze ze spółek energetycznych poszły na dofinansowanie nierentownego górnictwa. Nie da się wytłumaczyć dlaczego lekceważy się zawody lekarzy i nauczycieli. Zawody inteligenckie są traktowane w mniej poważny sposób, ponieważ władza wie, że nic złego nie zrobią - powiedział.

Skomentował także sposób pracy lekarzy rezydentów. - Lekarz rezydent powinien pracować na dyżurze pod opieką głównego lekarza. Rezydent jest już lekarzem, odpowiada za decyzje, które podejmuje. Oni dorabiają w różnych miejscach na dyżurach. Robią tak, ponieważ chcą zwiększyć swoje zarobki. To jest rzecz niedobra – podkreślił.

Rozmówca wyjaśnił, że rozwiązanie konfliktu związanego ze służbą zdrowia polega na poprawie kwestii finansowych oraz organizacji. - Są szpitale, które mają dobry zarząd oraz takie, które są źle zarządzane. Ścieżka pomocy przychodnio–szpitalnej byłaby dobrym rozwiązaniem. Trzeba to dobrze zrobić. Potrzebne są większe nakłady. Nie należy zwiększać składki zdrowotnej. Warto się zastanowić nad innymi decyzjami budżetowymi. Część pieniędzy z VAT, z akcyzy papierosów i alkoholu może być przeznaczona na wydatki dla służby zdrowia – zaznaczył profesor Garlicki.

Ponadto stwierdził, że młodzi, studiujący ludzie mają pewne oczekiwania, co do kształtu życia społecznego i publicznego. - Niedobrze byłoby, gdybyśmy kształcili ludzi po to, by wyjeżdżali pracować za granicę. Takie zjawisko nazywa się marnotrawieniem środków publicznych. Chociaż studenci najczęściej wyjeżdżają w ramach rocznej lub półrocznej wymiany akademickiej – ocenił Garlicki.