Jarosław Gowin poparł proponowane przez PiS zmiany w ustawie o Sądzie Najwyższym. Minister nauki i szkolnictwa wyższego dodaje jednocześnie, że Andrzej Duda podjął dobrą decyzję, gdy zawetował ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym. W rozmowie z "Polska The Times" tłumaczy swoją decyzję.
- Polityka jest pełna trudnych wyborów. Ten był dla mnie dramatycznie trudny. Reforma wymiaru sprawiedliwości to najważniejszy element programu PiS. Gdybym wraz z moimi posłami zagłosował przeciw lub się wstrzymał, w oczywisty sposób oznaczałoby to rozpad koalicji rządowej i szybkie przedterminowe wybory. A więc chaos, kryzys państwa i duże prawdopodobieństwo utraty władzy przez prawicę. Dlatego zdecydowaliśmy głosować za, jednocześnie licząc na korektę ustawy w Senacie, interwencję prezydenta lub - w najgorszym razie - bezzwłoczną nowelizację - powiedział wicepremier.
Gowin dodał, że reforma sądownictwa nie powinna być przeprowadzana w takiej formie. - Parlament jest od tego, żeby tworzyć dobrą legislację, a nie się spieszyć. Gdybyśmy trzymali się reguł legislacyjnych, być może weta by nie było - dodał.
Po głosowaniu na Jarosława Gowina spadła fala krytyki. Jak ją odebrał? - Jestem człowiekiem odpornym psychicznie, potrafiłem się odciąć od tego zgiełku. Widziałem zresztą jak na dłoni, że akcja nacisku na mnie jest w pewnej części spontaniczna, uczestniczą w niej setki osób szczerze zatroskanych o stan państwa, ale w ogromnej mierze jest to akcja koordynowana przez specjalistyczne firmy - skomentował.
- Moi współpracownicy dokładnie to przeanalizowali. Była to klasyczna akcja prowadzona przez firmy komercyjne specjalizujące się w promocji w mediach społecznościowych jakiegoś produktu. Tymi samymi metodami łatwo posłużyć się do zmasowanego hejtu - dodał.