- Policjanci z Radomia, którzy zostali zdymisjonowani, zlekceważyli obowiązujące ich procedury i zachowali się nieodpowiedzialnie. Rezultat jest taki, że ci, którzy dopuścili się złamania zasad, ponieśli tego konsekwencje. W mojej ocenie to było niedopełnienie obowiązków - powiedział Błaszczak. Po awanturze odwołani zostali komendant miejski policji w Radomiu oraz komendant komisariatu 1 w Radomiu.

- Nie ulega wątpliwości, że nauczeni doświadczeniami z Warszawy czy Krakowa, policjanci w Radomiu powinni wiedzieć, że KOD i Obywatele RP to są ugrupowania, które współpracują z totalną opozycją - zaznaczył jednak. - Totalna opozycja wykorzystuje ulicę do ataku, wyprowadza ludzi na ulicę, bohaterowie totalnej opozycji, np. Bronisław Komorowski, mówią, że trzeba czasami walić dechą w łeb – powiedział w TVN24 Błaszczak.

Jego zdaniem "totalna opozycja jest zakodowana na »nie«" ale ponosi odpowiedzialność za "agresję na ulicach". - 10 czerwca na ulicach Warszawy odmawiając różaniec szedłem z katedry św. Jana pod Pałac Prezydencki. Widziałem tych ludzi, którzy miotali obelgi, grozili. To byli ludzie występujący pod tym samym szyldem - mówił minister.

Mariusz Błaszczak odniósł się do szeroko komentowanych słów rzecznik PiS Beaty Mazurek, która odnosząc się do pobicia działacza KOD stwierdziła, że "To sytuacja, która nie powinna mieć miejsca, ale też ich rozumiem". - Poseł Mazurek po prostu powiedziała o swoich osobistych doświadczeniach z 10 czerwca chociażby. 10 maja tak było, 10 kwietnia tak było, co miesiąc tak jest – grupa ludzi chorych z nienawiści, którzy próbują odebrać prawo innym do zgromadzenia – ocenił minister spraw wewnętrznych.

Więcej na tvn24.pl