Początek rozmowy rozpoczął się od wyjaśniania powrotu rządu z Londynu, wobec którego były wątpliwości o bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie. Bochenek mówił, że wszystko odbyło się z procedurami. - Chcieliśmy ułatwić powrót dziennikarzom, żeby nie musieli czekać na swój lot CASĄ – mówił rzecznik rządu.
- Instrukcja przewiduje pewne konfiguracje osób, które mogą znaleźć się na pokładzie, ale ta instrukcja jest utajniona – zapewniał Bochenek. - Wszystko odbyło się zgodnie z prawem, ze sztuką – dodał.
Prowadzący pytał, czy decydenci nie zaryzykowali z lotem ponieważ na pokładzie jednocześnie przebywała premier i był wicepremier. - Takie sytuacje są wykluczone, nikt nie zdecydowałby się na lot sprzeczny z zasadami – po raz kolejny zapewniał Bochenek. - To nie rząd podjął decyzję, że kilku dziennikarzy nie mogło wziąć udziału w tym locie.
Rzecznik mówił, że o tym kto i w którym samolocie ma lecieć decydował koordynator. - Zawsze jest wydzielony koordynator lotu, ale to nie jest osoba publiczna – mówił Bochenek, ale nie chciał zdradzić kto koordynował lot.
Prowadzący czytał instrukcję, według której na jednym pokładzie nie mogą przebywać premier i wicepremier. - Cywilna instrukcja jest instrukcją tajną, a pan ma pewnie instrukcję wojskową – mówił Bochenek. - Wszystko odbyło się według prawa i to wszystko co mam na ten temat do powiedzenia – dodawał rzecznik.