Macierewicz odniósł się do swoich słów, jakie padły w czasie wykładu, który odbył się w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Szef MON mówił tam m.in. o tym, że Polska w latach 30-tych była pierwszą ofiarą terroryzmu, a "po Smoleńsku możemy powiedzieć, że byliśmy też pierwszą wielką ofiarą terroryzmu we współczesnym konflikcie".
Czytaj więcej:
Szef MON pytany o te słowa stwierdził, że Polacy "mają wystarczające, wielosetletnie doświadczenie, aby ocenić, kto w naszym otoczeniu jest dobry, a kto zły". - Kto Polskę okupował, kto mordował Polaków, demoralizował polską młodzież, niszczył ducha narodu oraz naszych żywych sił. To łatwe z perspektywy, nie tylko ostatnich 300 lat, ale ostatnich 60 czy 70 lat - dodał.
Macierewicz nie wskazał jednak jednoznacznie w tym kontekście Rosji. Dopytywany przez dziennikarza stwierdził, że "nie użył tego słowa, bo to nazwa nie tylko państwa, ale także narodu". - Wierzę, że Rosja prędzej czy później wyjdzie z tej sytuacji, w jakiej się znajduje - podkreślił.
Pytany o to, czy katastrofa smoleńska rzeczywiście była aktem terroryzmu, szef MON stwierdził, że "może tam była bomba, a może w inny sposób doprowadzono do tego, że ten samolot rozpadł się nad ziemią". Zarzucił też poprzedniemu rządowi, że ten "został wciągnięty w scenariusz dezinformowania opinii publicznej w Polsce i na świecie".
Macierewicz stwierdził również, że komisja Jerzego Millera, badająca przebieg katastrofy smoleńskiej miała dostęp do wielu dokumentów wskazujących na prawdziwe przyczyny katastrofy smoleńskiej, ale ukryła je przed opinią publiczną.