Agencja Reutera, która zamieściła fragmenty wywiadu wskazała na fakt, że Czechy były tradycyjnie zdecydowanym obrońcą podstawowych unijnych swobód, w tym prawa obywateli do życia i pracy w innych krajach Unii. W wywiedzie dla czeskiej telewizji minister Zaoralek starał się wyjaśnić sprawę i stwierdził, że nagłówek w dzienniku był mocno wprowadzający w błąd, bo on mówił o konieczności ograniczeń wobec siły roboczej, a nie o zwykłym poruszaniu się obywateli czy przywróceniu granic.
- Chciałem powiedzieć, że kraje UE powinny mieć szansę rozsądnie regulować przepływ siły roboczej, by walczyć z tanimi pracownikami i dumpingiem socjalnym, które szkodzą interesom obywateli UE i jednolitemu rynkowi. Nie możemy być jedynie związani unijnymi dyrektywami w tej sprawie. Dla poszczególnych krajów członkowskich Unii jest istotne móc decydować o ich własnej polityce imigracyjnej, aby chronić ich systemy socjalne, zapobiegać napięciom i eskalacji problemowy społecznych - powiedział minister.
W wywiadzie dla dziennika "Hospodarske noviny" zasugerował, że to eskalacja problemów wynikających z niekontrolowanego napływu pracowników doprowadziła do Brexitu i stwierdził, że o ile nie rozwiąże sie tego problemu, może dojść do rozpadu całej UE. Tragiczna stroną Brexitu jest to, że nie wyciągnęliśmy dotąd z tego nauczki - zacytowano min. Zaoralka.
Szef dyplomacji starał się podkreślić, że nie sygnalizuje zmiany w priorytetach polityki zagranicznej swego kraju, wręcz odwrotnie, bo Czechy jako mała gospodarka nastawiona na eksport jest żywotnie zainteresowana drożnością Unii. Powiedział, że po Brexicie zasadnicze dla Unii jest sporządzenie bilansu jej problemów i przeprowadzenie reform dla wzmocnienia jedności i publicznego poparcia dla tego bloku. W związku z tym minister powtórzył krytyczne słowa o Jean-Claude Junckerze, że nie podjął dostatecznych starań w promowaniu zrozumienia i wymiany informacji między krajami członkowskimi.
- W przeszłości były problemy między starymi i nowymi krajami członkowskimi, problemy wywołujące pęknięcia, sytuacja była bardzo niekomfortowa, ale Juncker nigdy nie podjął wysiłku odwiedzenia Europy Wschodniej i poinformowania się bardziej szczegółowo o danym problemie. Zamiast tego dochodziły do mnie deklaracje i oświadczenie, które jedynie nasilały napięcia i tworzyły wrażenie, że wschodnie kraje Unii są jakieś dziwne i trudne - powiedział Zaoralek.