Aleksandr Łukaszenko podpisał dekret, nakazujący do 1 maja zatrudniane wszystkich bezrobotnych.
- To moralny dekret. Tu dużych pieniędzy państwo nie dostanie. Celem jest jedno - pracować mają wszyscy- ten kto powinien i kto może - argumentował Łukaszenko na zwołanym w trybie pilny posiedzeniu rządu ds. rozwoju kraju.
Powodem zwołania posiedzenia były rozszerzające się protesty wobec nowej firmy opodatkowania na pogrążonej w kryzysie gospodarczym Białorusi. Chodzi o tzw. Dekret od pasożytnictwa, który wprowadzał opodatkowanie niepracujących Białorusinów. Pod wpływem demonstracji w wielu miastach, prezydent zawiesił wprowadzenie nowego podatku co najmniej do końca roku. To jednak nie powstrzymało protestów.
Jak podaje agencja Unian oficjalna stopa bezrobocia na Białorusi to 0,9 proc.. W rzeczywistości bezrobotni Białorusini się nie rejestrują w urzędach, by uniknąć rozbuchanej biurokracji. Szkoda im czasu na coś, co daje zasiłek wynoszący równowartość 10 dol. miesięcznie.
Faktyczne bezrobocie w 2016 r zostało ocenione na 5,8 proc., ale wielu ekspertów skłania się do liczby 10 proc..Tylu bowiem Białorusinów (470 tys. ludzi) dostało od państwa powiadomienie o nakazie płacenia nowego podatku od pasożytnictwa. Tymczasem sedno problemu nie leży w liczbie bezrobotnych. Według niezależnego ekonomisty Lwa Margolina każdego roku w wyniku złego, nieudolnego zarządzania w firmach państwowych traci się ok. 70 tys. miejsc pracy.