Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump ostro w ostatnim czasie skrytykował Niemcy za ich wysoką nadwyżkę w handlu zagranicznym, przede wszystkim w branży motoryzacyjnej. Niemieckie firmy zaczynały obawiać się o utrudnienia w handlu z USA, jednym na największych rynków, na który dostarczają swoje produkty. Co więcej, pojawiały się też oskarżenia, że na konkurencyjności niemieckiej gospodarki cierpią kraje unijne. Merkel odpierała te zarzuty, argumentując że choć Niemcy rzeczywiście więcej eksportują do USA niż stamtąd importują, to niemieckie inwestycje bezpośrednie w USA są znacznie większe niż w drugą stronę. Merkel zaznaczyła również, że nie należy patrzeć na Niemcy jako oderwany kraj, lecz na całą Unię Walutową, by mówić o wzajemnych relacjach handlowych pomiędzy tymi potęgami gospodarczymi z dwóch stron Atlantyku.

Teraz Niemcy mają kolejnego asa w rękawie, by odeprzeć narastającą wokół nich krytykę. Jak dowodzi najnowszy raport opublikowany przez szwajcarską firmę konsultingową Prognos, kraj ten tworzy w Unii Europejskiej aż 4,8 mln miejsc pracy. Badanie zostało zlecone przez Bawarskie Stowarzyszenie Przemysłu. Jego autorzy podkreślili, że popyt w Niemczech wciąż jest relatywnie wysoki i jest ważnym motorem napędowym dla rozwoju gospodarczego sąsiednich krajów.

W 2015 r. Niemcy importowali z krajów unijnych towary warte łącznie ok. 620 mld dol. Spowolnienie niemieckiej gospodarki silnie odbiłoby się więc na pozostałych krajach Wspólnoty.

Pod względem ekonomicznym najbardziej na wymianie handlowej z Niemcami korzystają Holandia, Francja, Belgia i Włochy, ale również Polska i Czechy. Jeśli chodzi natomiast o pobudzenie rynku pracy, najwięcej dzięki temu gigantowi gospodarczemu zyskała Polska. Jak wynika z raportu, aż 890 tys. stanowisk powstało u nas bezpośrednio w reakcji na popyt naszego zachodniego sąsiada.