Kołodziejski: Każda zmiana abonamentu będzie dobra

Najbardziej elegancka byłaby forma płacenia abonamentu razem z podatkiem. Okazja do wprowadzenia takiej zmiany nadarza się przy planowanej właśnie reformie PIT – mówi Witold Kołodziejski, nowy przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Aktualizacja: 14.10.2016 07:09 Publikacja: 12.10.2016 18:26

Kołodziejski: Każda zmiana abonamentu będzie dobra

Foto: Fotorzepa, Rafał Latoszek

Rzeczpospolita: - Wraca pan do KRRiT po sześciu latach - jak prace w tej radzie będą się różnić od pana poprzedniej kadencji?

Witold Kołodziejski: Moja poprzednia kadencja upłynęła w KRRiT pod znakiem cyfryzacji telewizji naziemnej. Tuż przed odejściem przekazałem nawet do publikacji gotowe ogłoszenia w sprawie dwóch pierwszych cyfrowych multipleksów, choć ze względów politycznych ówczesny prezes Rządowego Centrum Legislacyjnego ich nie opublikował, proces oczywiście potem ruszył. Kiedy po raz pierwszy pojawiłem się w KRRiT, Facebook miał zaledwie dwa lata, YouTube dopiero rok i właśnie był kupowany przez Google'a, a Netflix sprzedawał płyty z filmami. Media w Internecie były wtedy jeszcze w dużej mierze mediami tekstowymi, nie było platform VoD 9wideo na żądanie –red.)ani telewizji internetowych. Dziś świat mediów wygląda zupełnie inaczej. Za tymi zmianami podążają zmiany legislacyjne. Komisja Europejska pracuje intensywnie nad kolejną zmianą dyrektywy audiowizualnej, za czym pójdzie zmiana polskich ustaw, trwają prace nad nowelizacją prawa autorskiego, KE wciela w życie 16 inicjatyw strategii Jednolitego Rynku Cyfrowego. Zadaniem KRRiT będzie teraz uczestniczenie w tych wszystkich procesach, zarówno na poziomie unijnym, jak i krajowym.

-Jak zmienia rolę KRRiT istnienie Rady Mediów Narodowych?

KRRiT nie ma teraz w swoich kompetencjach wyboru rad nadzorczych mediów publicznych, ale zawsze powtarzałem, że to był kamień u nogi KRRiT. Obecne rozwiązanie jest moim zdaniem znacznie lepsze, „zdrowsze". Rada może mieć teraz równy dystans do mediów komercyjnych i publicznych.

- Czyli nie postrzega pan RMN jak protezy która pozostała po przygotowaniach do wprowadzenia dużych ustaw medialnych, jakie się w końcu nie pojawiły?

Nie chciałbym komentować samej RMN, ale nową sytuację KRRiT. Dzięki tej zmianie nie ma teraz na KRRiT takiego, jak wcześniej nacisku politycznego i to dobrze. A równy dystans Rady do mediów komercyjnych i publicznych pozwoli lepiej zarządzać rynkiem, sprawiedliwiej go regulować i kontrolować. KRRiT dalej dzieli abonament i podpisuje kontrakty programowo-finansowe z mediami publicznymi, więc jej wpływ na sferę programową wciąż jest bardzo istotny. Ma teraz lepsze narzędzia do pilnowania misyjności mediów publicznych.

- Zaproponował pan połączenie KRRiT i Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Dlaczego?

Takie połączenie wydaje mi się dziś jeszcze bardziej sensowne niż kiedykolwiek, bo rynki regulowane przez oba te urzędy coraz bardziej się przenikają. Decyzje obu urzędów coraz częściej dotyczą nie tylko tych samych zasobów częstotliwości, ale tych samych aktywności. Pozostaje jednak problem usytuowania KRRiT w konstytucji. Można to ominąć, niejako „wcielając" UKE do Krajowej Rady. Rozwiązanie trochę naciągane, bo Urząd Komunikacji Elektronicznej ma szerszy obszar regulacji, ale za to konstytucyjne. Poza tym gwarantowałoby niezależność od sfery rządowej.

- Jaki model finansowania mediów publicznych będzie pan popierał? Poprzednia KRRiT oficjalnie wsparła pomysł wprowadzenia opłaty audiowizualnej.

Każde rozwiązanie, które wreszcie wejdzie w życie, będzie dobre. Dyskusja o tym, czy lepiej płacić abonament wraz z PIT-em, czy z rachunkiem za energię elektryczną czy też pozostawić abonament w obecnej, zmodyfikowanej, formie, toczy się od początku jego istnienia. Wszystkie „za" i „przeciw" zostały dawno przeanalizowane i nie trzeba dywagować w nieskończoność, tylko po prostu zdecydować się na którąś opcję, dopracować ją i wdrożyć. Moim zdaniem najbardziej elegancka byłaby forma płacenia abonamentu razem z podatkiem. Okazja do wprowadzenia takiej zmiany nadarza się przy okazji planowanej teraz reformy PIT. Najszybszą formą uleczenia problemu niskiej ściągalności abonamentu byłoby natomiast załatanie obecnej ustawy.

- A jaki sposób? Kary za niepłacenie abonamentu już przecież są.

Jest poselski pomysł nowelizacji ustawy wprowadzającej domniemanie posiadania odbiornika radiowego czy telewizyjnego. W Polsce jest ponad 6 mln. gospodarstw domowych, w których nie zarejestrowano odbiorników. Chyba nikt nie wierzy, że w połowie polskich domów nie ma radia, ani telewizji. Największym obecnie problemem jest wymóg rejestracji odbiorników w momencie zakupu - ten obowiązek jest mechanizmem archaicznym, nieprzystającym do dzisiejszych czasów, technologii i obyczajów. Nowelizacja ma to zmienić. Na pewno będziemy analizowali wszystkie przyszłe rozwiązania dotyczące abonamentu, bo mamy w tej materii największe, bezpośrednie i wieloletnie doświadczenie.

- Widzi pan potrzebę przemodelowywania teraz rynku mediów jakichś dodatkowy sposób?

Ten rynek sam się nieustannie przemodelowuje. Ostatnio coraz szybciej. Z pozycji regulatora trzeba dbać o wyrównywanie warunków biznesowych prowadzenia działalności medialnej na różnych platformach technologicznych. Trzeba pilnować dobrze rozumianej zasady neutralności technologicznej. Tak by ta sama treść podlegała podobnym regulacjom niezależnie od tego w jaki sposób jest dystrybuowana. By takie same szanse mieli na rynku nadawcy telewizji naziemnej, satelitarnej i internetowej. Nie chodzi mi jednak o to, żeby ograniczać swobodę wymiany treści audiowizualnych w sieci. Przydałby się natomiast rzetelny przegląd ram regulacyjnych rynku medialnego podobnie jak to się dzieje w telekomunikacji. Obecne prawo często nie dostrzega cyfrowej rewolucji.

- Poprzednia KRRiT mocno wsparła proces cyfryzacja radia naziemnego. Co będzie z nim dalej? Cyfrowego radia nikt nie słucha, a prezes PR rozważa nawet rozwiązanie umowy na jego nadawanie przed czasem.

KRRiT konsekwentnie przekazuje Polskiemu Radiu pieniądze z abonamentu na emisje w systemie DAB+ i to się nie zmieniło. Nie ma powodu, by teraz ten projekt zamrażać. Moim zdaniem błąd poprzedniej Krajowej Rady polegał na niekonsekwencji. Skoro dała PR pieniądze na nową technologię, powinna też stymulować rynek, żeby stworzyć mediom komercyjnym system zachęt do wchodzenia w cyfryzację. Zamiast tego przedstawiła nadawcom wizję niekończącego się simulcastu i nieokreślonego switch offu. Co spotęgowało ich niechęć do zmian. Jak widać sama oferta Polskiego Radia, nie zachęci ludzi do masowego kupowania odbiorników dabowskich, choć te kosztują już poniżej 50 zł. Jeżeli jednak oferta programowa znacząco się rozwinie, jest szansa, że zwiększy się popyt na cyfrowe odbiorniki. Kontynuujemy więc konsultacje ogłoszone w tym zakresie przez poprzednią KRRiT. Przez najbliższe miesiące będziemy chcieli wypracować strategię, wyznaczyć horyzont i pokazać rynkowi, do czego ma się przygotowywać w kolejnych latach. Radio jest dziś analogowym skansenem, jedyną analogową technologią w całym widmie. Nie wydaje mi się wprawdzie słuszne, by wracać do pomysłu określenia daty wyłączenia radiowego nadawania analogowego, jak to się stało w przypadku telewizji. Mamy jednak trzy bloki częstotliwości dla radia cyfrowego, które pomieszczą 36 programów nie licząc lokalnych i trzeba się zastanowić, jak tym dobrem zarządzać. Szkoda, by się marnowało.

- Jak pan ocenia obecne media publiczne? Wytyka im się coraz częściej, zwłaszcza TVP, że są stronnicze i nie przedstawiają obiektywnie rzeczywistości politycznej w kraju.

To dyskusyjne czy są stronnicze, szczególnie w porównaniu z poprzednią epoką. Oczywiście są rożne audycje, nie wszystkie mi się podobają, ale na przykład zmiany w TVP Info odczułem pozytywnie. Program stał się bardziej różnorodny i znacznie ciekawszy. Przynajmniej dla mnie. Poza tym na rynku mamy szeroką ofertę programów dających dostęp do różnych narracji opisujących otaczającą nas rzeczywistość, że każdy może sobie dziś wybierać, co chce oglądać. Choć oczywiście uważam, że media publiczne są od tego, by pokazywać różne punkty widzenia, oddzielać komentarz od informacji oraz zapraszać do studia gości prezentujących różne światopoglądy.

- Dzisiejsze media publiczne oddzielają komentarz od informacji?

Chorobą wszystkich dzisiejszych mediów, nie tylko publicznych, jest to, że mieszają komentarze z faktami. Z dziennikarskiego punktu widzenia to duży błąd, ale popełniają go wydawcy większości serwisów informacyjnych w Polsce.

- Prezes Kurski złożył dokumenty w konkursie na prezesa TVP z opóźnieniem, a mimo tego wygrał konkurs. Co KRRiT na to?

Tak, jak powiedziałem wcześniej: bardzo się cieszę, że KRRiT nie wybiera już ani zarządów ani rad nadzorczych mediów publicznych. W tym przekonaniu utwierdzają mnie wszystkie problemy, z jakimi musi się teraz mierzyć Rada Mediów Narodowych. Cieszę się, że nie jest to mój problem.

- W nowym pakiecie stacji cyfrowej telewizji naziemnej, który ruszy w ty roku, na razie nie pojawią się stacje TVP. Ruszy tak naprawdę w połowie swojego docelowego kształtu. Będą państwo coś z tym robić?

Wszystko zależy teraz już tylko od TVP i od tego, kiedy będzie gotowa by zacząć tam nadawać. Chodzi zapewne o podjęcie właściwej decyzji co do technologii – czy powinno się tam nadawać programy w standardowej rozdzielczości, czy też zdecydować się na jakiś program w wysokiej rozdzielczości. Zależy mi na tym, by ten multipleks ruszył programowo w całości, ale to nadawca publiczny musi zdecydować, czy chce udostępniać kolejne programy w modelu otwartym. Burzy to czasem model biznesowy. Np. TVP Sport, którą prezes Jacek Kurski chciał wprowadzić na nowy multipleks, jest dziś standardowo udostępniana w oparciu o płatne umowy z operatorami platform kablowych i satelitarnych. Wiadomo, że koszty licencji sportowych są bardzo wysokie i nie ma szans na sfinansowanie ich z obecnego abonamentu. Księgowi liczą teraz, czy TVP stać na „otwarcie" TVP Sport w ramach telewizji naziemnej.

- Czy za pana panowania w KRRiT ruszy jeszcze jakiś pakiet naziemnej telewizji? Jakiś czas temu Emitel występował do UKE o częstotliwości przypisane do tzw. multipleksu piątego, a potem się wycofał. Jest jakiś pomysł na taki konkurs?

Najpierw trzeba napisać strategię dalszego rozwoju naziemnej telewizji cyfrowej. Jeżeli w tej strategii określimy wydajniejszy od obecnego standard DVB-T2 jako obowiązujący w przyszłości w Polsce, wydaje się, że dobrym pomysłem byłoby ruszenie z tą nową technologią właśnie na piątym multipleksie. Ale najpierw musi powstać taka strategia, dopiero potem decyzja na temat multipleksu piątego.

- Będą państwo forsować przejście nadawców naziemnych na DVB-T2?

Kiedy wprowadzaliśmy cyfrową telewizję naziemną, MPEG-4 był nowością technologiczną. Dziś staje się powoli kompresją przestarzałą i trzeba się bardzo poważnie zastanowić nad nadawaniem w DVB-T2 i nad tym, czy wtedy standardem nie powinno stać się nadawanie naziemne w wysokiej rozdzielczości. Trudno będzie dziś wprowadzać DVB-T2, skoro dopiero co kupowaliśmy sprzęt DVB-T. Nowe odbiorniki mają już wprawdzie implementowane nowoczesne dekodery, ale proces wymiany sprzętu musi potrwać. Celem strategii jest określenie przyszłych standardów technicznych tak, by producenci i importerzy mieli czas na dostosowanie oferty, a sprzedawcy mieli pewność, że nie handlują starzyzną. Potem rozszerzanie oferty HD i wypieranie starszej, mniej efektywnej technologii. Do takiej „przesiadki" dobry wydaje się właśnie multipleks piąty. To jedna z propozycji, które dopiero będą konsultowane z rynkiem.

- Nadawcy będą jeszcze w ogóle zainteresowani uruchamianiem kolejnego multipleksu?

Myślę, że będą przede wszystkim zainteresowani lepszą i wydajniejszą technologią. W czasach telewizji Ultra HD rozdzielczość Full HD staje się podstawowym standardem.

- Co dalej z tzw. pasmem 700 MHz? Co KRRiT chce zrobić, by zostało uwolnione i kiedy?

To jest obecnie największy problem dla UKE, ale dotyka on i KRRiT. Przy uwalnianiu tego pasma ważne są uzgodnienia międzynarodowe – zwłaszcza ustalenia wzdłuż wschodniej granicy Polski, bo to tam mamy z tym największy problem. Obszar, na którym dochodzić może niebawem do zakłóceń, to pas szerokości 60 km i większej w głąb od granicy Polski, a na przykład Trójmiasto koliduje z rosyjskimi częstotliwościami wojskowymi okręgu kaliningradzkiego. Dla Krajowej Rady problemem są koncesje telewizji naziemnej obejmujące częstotliwości z zakresu 700 MHz. Niektóre z nich wygasają dopiero w 2030 roku. Oczywiście państwo polskie nie może tak długo czekać. Konieczne będą odpowiednie rozwiązania ustawowe, tak by zamienić przypisaną do koncesji i rezerwacji częstotliwość na inną, równorzędną.

- Nadawcy nic na tych zamianach nie stracą?

Nie wydaje mi się, by mogli stracić cokolwiek na tym, że ich program będzie nadawany na częstotliwości o kilkadziesiąt MHz niższej. Choć oczywiście padają argumenty o dodatkowych kosztach. Dla mnie są one niezrozumiałe. Jedyna , jaka się pojawi, to ta po stronie odbiorcy, który będzie musiał przestroić tuner telewizora. Ale dzisiejszy sprzęt przeważnie robi to już automatycznie.

CV

Witold Kołodziejski

Przewodniczącym KRRiT został już po raz drugi – pierwszy raz pełnił tę funkcję w latach 2007–2010, kiedy w Polsce wprowadzana była naziemna telewizja cyfrowa. To za jego kadencji doszło do ustalenia ram i uruchomienia procesu cyfryzacji telewizji naziemnej. Został za to odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Ostatnio, od listopada 2015 r., był sekretarzem stanu w Ministerstwie Cyfryzacji, gdzie podlegał mu Departament Społeczeństwa Informacyjnego.

W latach, w których nie zasiadał w KRRiT, należał do Prawa i Sprawiedliwości. Z ramienia tej partii był radnym, a następnie przewodniczącym m.st. Warszawy (w latach 2002–2005). Po odejściu z KRRiT w 2010 r. był wiceburmistrzem warszawskiej dzielnicy Ursynów (w latach 2010–2014) i radnym Sejmiku Województwa Mazowieckiego (wciąż trwającej V kadencji w 2010 r.).Bez powodzenia kandydował do Sejmu w 2011 i 2015 r.

Zanim po raz pierwszy trafił do Krajowej Rady, pracował w mediach (od 1993 r.). Wydawał i produkował dla TVP programy „Magazyn katolicki”, „Credo”, „Otwarte Drzwi”, „Między Ziemią a Niebem”, od 1999 r. wydawał Studio Papieskie, które obsługiwało mediowo pielgrzymki papieża Jana Pawła II. W 2005 r. współwydawał i prowadził w TVP programy relacjonujące pożegnanie i pogrzeb Jana Pawła II. Był też reporterem Informacyjnej Agencji Radiowej Polskiego Radia.

Wcześniej, w 1991 r., pracował w biurze prasowym Zarządu Głównego Porozumienia Centrum.

Ukończył studia na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Jest magistrem filozofii. Do obecnego składu Rady Kołodziejskiego wybrał Sejm.

Rzeczpospolita: - Wraca pan do KRRiT po sześciu latach - jak prace w tej radzie będą się różnić od pana poprzedniej kadencji?

Witold Kołodziejski: Moja poprzednia kadencja upłynęła w KRRiT pod znakiem cyfryzacji telewizji naziemnej. Tuż przed odejściem przekazałem nawet do publikacji gotowe ogłoszenia w sprawie dwóch pierwszych cyfrowych multipleksów, choć ze względów politycznych ówczesny prezes Rządowego Centrum Legislacyjnego ich nie opublikował, proces oczywiście potem ruszył. Kiedy po raz pierwszy pojawiłem się w KRRiT, Facebook miał zaledwie dwa lata, YouTube dopiero rok i właśnie był kupowany przez Google'a, a Netflix sprzedawał płyty z filmami. Media w Internecie były wtedy jeszcze w dużej mierze mediami tekstowymi, nie było platform VoD 9wideo na żądanie –red.)ani telewizji internetowych. Dziś świat mediów wygląda zupełnie inaczej. Za tymi zmianami podążają zmiany legislacyjne. Komisja Europejska pracuje intensywnie nad kolejną zmianą dyrektywy audiowizualnej, za czym pójdzie zmiana polskich ustaw, trwają prace nad nowelizacją prawa autorskiego, KE wciela w życie 16 inicjatyw strategii Jednolitego Rynku Cyfrowego. Zadaniem KRRiT będzie teraz uczestniczenie w tych wszystkich procesach, zarówno na poziomie unijnym, jak i krajowym.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji
Publicystyka
Estera Flieger: Adam Leszczyński w Instytucie Dmowskiego. Czyli tak samo, tylko na odwrót
Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe