Stoltenberg: Sojusz na złe czasy

Stanęliśmy w obliczu największych w ostatnich dziesięcioleciach wyzwań. Terroryzm, cyberataki i rosnąca zuchwałość Rosji są wzajemnie powiązane – mówi Pawłowi Szaniawskiemu sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.

Aktualizacja: 26.01.2017 19:12 Publikacja: 25.01.2017 18:06

Stoltenberg: Sojusz na złe czasy

Foto: PAP/EPA

„Rzeczpospolita”: Na ile realne jest ryzyko, że nowy prezydent Donald Trump zmniejszy zaangażowanie USA w europejskie bezpieczeństwo?

Jens Stoltenberg: Jestem całkowicie pewien, że Stany Zjednoczone pozostaną silnie zaangażowane w NATO, więzi transatlantyckie i bezpieczeństwo Europy. Prezydent Trump potwierdził to zresztą w rozmowie ze mną, ale też z wieloma innymi przywódcami europejskimi.

Ale czy za słowami pójdą czyny?

Już idą. Stany Zjednoczone nadal wykazują zaangażowanie w Europie i to nie tylko poprzez wzmocnienie naszego bezpieczeństwa oddziałami wojska czy dostawami sprzętu. Oprócz rozmieszczenia nowych, rotacyjnych sił w regionie w ramach European Reassurance Initiative, Stany Zjednoczone mają też udział we wzmacnianiu tzw. wysuniętej obecności NATO w Europie Wschodniej poprzez tworzenie w najbliższych miesiącach silnego, wielonarodowego batalionu stacjonującego w Polsce.

A więc możemy być spokojni o zasadę „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”?

Warto przypomnieć, że jak dotąd jedyny raz w historii na NATO-wską klauzulę zbiorowej obrony, czyli artykuł 5. Traktatu Waszyngtońskiego, powołano się po zamachach terrorystycznych na Stany Zjednoczone z 11 września 2001 roku. Setki tysięcy żołnierzy z europejskich krajów sojuszniczych oraz innych krajów partnerskich bez wahania pospieszyło do Afganistanu w ramach solidarności z Amerykanami. Ponad tysiąc tych żołnierzy poniosło śmierć w wyniku udziału w operacji rozpoczętej jako bezpośrednia odpowiedź na atak na Stany Zjednoczone. Dwie wojny światowe i zimna wojna nauczyły nas, że stabilność i bezpieczeństwo Europy jest bezpośrednio związane z bezpieczeństwem Ameryki Północnej.

A co zagraża dziś bezpieczeństwu w Europie?

Przyszło nam żyć w czasach przełomu, stoimy w obliczu największych w naszym pokoleniu zagrożeń bezpieczeństwa. Te wyzwania – włączając w to terroryzm, wrzenie w naszym sąsiedztwie, cyberataki oraz rosnącą zuchwałość Rosji – są złożone i wzajemnie powiązane.

NATO odgrywa istotną rolę w próbie rozwiązania tych problemów. Osiągnęliśmy największy wzrost potencjału naszej zbiorowej obronnności od czasów zimnej wojny. Podczas szczytu w Warszawie w lipcu ubiegłego roku Sojusz zgodził się rozlokować cztery silne wielonarodowe bataliony w Estonii, na Łotwie, Litwie i w Polsce. Nasze siły zaczną tam przybywać już na początku tego roku.

Kolejnym elementem naszej reakcji wobec nowego środowiska bezpieczeństwa jest wkład NATO w światową koalicję przeciw Państwu Islamskiemu – łącznie z udostępnieniem samolotów wczesnego ostrzegania AWACS. Udzielamy także wsparcia naszym partnerom tak na wschodzie, jak i na południu, ponieważ większa stabilność na tamtym obszarze oznacza większe bezpieczeństwo u nas.

Zagrożenia, z którymi przyszło nam się mierzyć, wymagają reakcji nie tylko środkami militarnymi. Właśnie dlatego NATO ściśle współpracuje z Unią Europejską oraz innymi partnerami, by zapewnić spokój w sąsiedztwie. Nasz Sojusz przystosowuje się więc i nadal będzie przystosowywać, by nasze narody były bezpieczne w czasach niepewności.

Rzecznik Kremla uznał rozlokowanie sił amerykańskich w Polsce za “zagrożenie dla interesów i bezpieczeństwa Rosji”. Czy NATO jest przygotowane na twardą reakcję?

Zajmując nielegalnie Krym w 2014 roku Rosja podeptała zbiór międzynarodowych zasad i podważyła korzystne dla obu stron strategiczne partnerstwo, które NATO rozwijało z Moskwą. Co więcej, Rosja nadal destabilizuje Ukrainę poprzez wspieranie separatystów we wschodniej części kraju. A rozbudowa przez Rosję potęgi militarnej w powietrzu i na morzu w regionie Morza Bałtyckiego pogarsza tam sytuację w zakresie bezpieczeństwa.

Wszystko, co robimy w odpowiedzi na działania Rosji – włączając wzmacnianie naszej obecności na wschodniej flance Sojuszu – ma character defensywny, proporcjonalny i zgodny z naszymi międzynarodowymi zobowiązaniami. Celem NATO nie jest wywoływanie konfliktów, ale zapobieganie im, ochrona naszych sojuszników i zachowanie pokoju.

Jednocześnie kiedy napięcia rosną, ważniejsze niż kiedykolwiek pozostaje kontynuowanie dialogu z Rosją. NATO pozostawia wszelkie kanały komunikacji otwarte, w tym spotkania Rady NATO-Rosja.

Zachodnie służby są przekonane, że Moskwa stoi za coraz częstszymi cyberatakami. Jak NATO radzi sobie z tym problemem?

Faktycznie w ciągu ostatniej dekady NATO coraz częściej stawało się obiektem cyberataków. W 2016 roku doświadczaliśmy średnio pięciuset ataków, które wymagały interwencji eksperta, co oznacza wzrost o 60 proc. w stosunku do roku 2015. Te ataki pochodziły z różnych źródeł i szybko ewoluują. Pozostajemy czujni wobec wszelkich cyberataków, niezależnie od tego, kto za nimi stoi.

Cyberobrona jest jednym z podstawowych zadań NATO, więc musimy być gotowi odeprzeć atak w tej sferze tak samo skutecznie jak atak atak z powietrza, lądu czy morza. Mamy dwustuosobowy zespół ds. cyberobrony, który 24 godziny na dobę czuwa nad sieciami NATO.

Pomagamy też członkom Sojuszu rozwinąć i wzmocnić ich zdolności do cyberobrony. Informacjami o zagrożeniach dzielimy się w natychmiast. Inwestujemy w edukację, szkolenia i ćwiczenia. Mamy też zawsze w pogotowiu zespół szybkiego reagowania ds. cyberataków, który oferuje pomoc w przypadku, gdy poprosi o to konkretny kraj członkowski.

Co powiedziałby pan Polakom, którzy obawiają się, że może dojść do wojny z Rosją?

Nie dostrzegamy bezpośredniego zagrożenia militarnego wobec żadnego z członków Sojuszu. Faktem jest jednak, że od wielu lat obserwujemy znaczący wzrost wydatków Rosji na cele wojskowe, a czasem również użycie tych sił przeciwko sąsiadom. NATO nie mogło pozostawić tych działań bez reakcji. Szczególnie agresywne działania Rosji na Ukrainie oraz budowanie przez Moskwę militarnej potęgi u bram NATO zmusiły nas do dostosowania się do nowej sytuacji.

Wzmacniamy naszą obecność w Polsce oraz w bałtyckich krajach członkowskich Sojuszu poprzez rozmieszczenie czterech silnych, wielonarodowych batalionów. Ponadto, liczące pięć tysięcy żołnierzy siły zadaniowe bardzo wysokiej gotowości, czyli tzw. szpica, mogą zostać przerzucone praktycznie natychmiast w dowolne miejsce. A rychłe wsparcie stanowią liczące 40 tys. ludzi Siły Odpowiedzi i dalsze jednostki z krajów członkowskich NATO.

To stanowi wyraźny sygnał, że jakikolwiek atak przeciwko krajowi członkowskiemu NATO spotka się z odpowiedzią wszystkich 28 aliantów, a to silny środek odstraszający wobec każdego potencjalnego przeciwnika. Nie szukamy konfliktu ani konfrontacji z Rosją. Naszym celem i powodem wszystkiego, co robimy, jest zapobieganie konfliktom i utrzymanie bezpieczeństwa członków Sojuszu.

„Rzeczpospolita”: Na ile realne jest ryzyko, że nowy prezydent Donald Trump zmniejszy zaangażowanie USA w europejskie bezpieczeństwo?

Jens Stoltenberg: Jestem całkowicie pewien, że Stany Zjednoczone pozostaną silnie zaangażowane w NATO, więzi transatlantyckie i bezpieczeństwo Europy. Prezydent Trump potwierdził to zresztą w rozmowie ze mną, ale też z wieloma innymi przywódcami europejskimi.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem