Ceny ropy na światowych rynkach szybko idą w dół. W środę za baryłkę gatunku Brent płacono ok. 43 dol. Tymczasem na początku lipca jej kurs przekraczał 60 dol.
Prawie 30-proc. spadek notowań ropy nie przekłada się jednak na zniżki cen paliw na stacjach. W tym czasie średnia cena benzyny Pb95 spadła tylko o 3 proc., a oleju napędowego o 7 proc. – Zmiany kursu ropy rzadko przekładają się na adekwatne zmiany cen paliw. Zakładam jednak, że te ostatnie będą spadać, i jeszcze we wrześniu za benzynę Pb95 zapłacimy nawet poniżej 4,6 zł, a za olej napędowy 4,2 zł – mówi Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol.pl. Dziś kosztują odpowiednio 4,79 zł i 4,39 zł.
Dla kierowców to niewielkie pocieszenie, zwłaszcza że koncerny naftowe w Polsce ostatnio wyjątkowo dużo zarabiają i nie chcą się dzielić częścią zysków z końcowymi odbiorcami. Grupa PKN Orlen, największy producent paliw płynnych w regionie, zarobiła na czysto w pierwszym półroczu tego roku 2,85 mld zł. Z kolei Grupa Lotos zanotowała w tym czasie 0,38 mld zł. Wraz z zyskami mocno rosły kursy akcji tych firm. Historyczne rekordy odnotowywały akcje płockiego koncernu. Dopiero groźba spowolnienia w Chinach nieco obniżyła jego wycenę.
– Co do zasady niskie ceny ropy sprzyjają krajowym koncernom paliwowym, gdyż dzięki temu mogą osiągać wysokie marże zarówno rafineryjne, jak i detaliczne. Obserwując sytuację na rynku, sądzę, że w tym roku na przerobie surowca nadal będą dużo zarabiać – uważa Kamil Kliszcz, analityk DM mBanku. Dodaje, że dzisiaj popyt na paliwa jest duży, co przy dość niskiej ich cenie pozwala stacjom paliw ustalać wyższe marże niż w sytuacji, gdy popyt maleje, a nominalne ceny są wysokie.
Jak wysokie marże osiągają koncerny paliwowe, widać zwłaszcza na przykładzie PKN Orlen. W czerwcu firma zanotowała 11 dol. marży rafineryjnej na baryłce ropy, a w lipcu 10,9 dol. Były to dwie najwyższe wartości od co najmniej 2008 r.