Od 1 stycznia wchodzą w życie przepisy, które dotyczą sprzedaży przez rolników żywności z własnego gospodarstwa.
Chodzi o ustawę z 16 listopada 2016 r. o zmianie niektórych ustaw w celu ułatwienia sprzedaży żywności przez rolników. Dzięki niej rolnicy będą mogli sami wytwarzać produkty mięsne (szynki czy kiełbasy), mleczne (sery), rybne, a także dżemy, soki i chleby i sprzedawać je bezpośrednio konsumentom. Obecnie niby jest taka możliwość, ale zdaniem Romana Kluski, właściciela firmy Prawdziwe Jedzenie, koszt związanych z tym procedur jest większy niż kwota tego, co się chce sprzedać. W efekcie polscy rolnicy muszą korzystać z pośredników. Tymczasem w Niemczech, Francji czy Austrii – nie.
Aby produkty sprzedawane przez rolników były bezpieczne dla konsumenta, konieczny jest odpowiedni nadzór nad ich przygotowaniem. Ten ma sprawować Inspekcja Weterynaryjna (nad produktami pochodzenia zwierzęcego) oraz Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (nad żywnością pochodzenia niezwierzęcego). Rolnik, który będzie chciał z dobrodziejstw ustawy skorzystać, będzie musiał zarejestrować taką działalność we właściwej inspekcji.
Modyfikacji ulegną też zasady opodatkowania sprzedaży produktów roślinnych i zwierzęcych przetworzonych w sposób inny niż przemysłowy. Sprzedaż taka kwalifikowana jest jako przychody z tzw. innych źródeł. Przychody te będą zwolnione z PIT do kwoty 20 tys. zł. Producent, po uzyskaniu takiej kwoty, będzie mógł wybrać opodatkowanie na podstawie 2 proc. stawki podatku zryczałtowanego.
Ustawa przewiduje delegację dla ministra rolnictwa i rozwoju wsi. W rozporządzeniach określi on limity ograniczające rozmiar działalności prowadzonej przez jeden podmiot w ramach rolniczego handlu detalicznego oraz wymagania higieniczne dla podmiotów prowadzących rolniczy handel detaliczny produktami pochodzenia zwierzęcego i żywnością złożoną.