U Jakiego pracują za darmo

Członkowie rady przy komisji weryfikacyjnej narzekają na brak diet. Jej szef zapowiada, że się to zmieni.

Aktualizacja: 24.10.2017 15:11 Publikacja: 23.10.2017 18:55

Rada społeczna nie otrzymuje nawet zwrotu za parking

Rada społeczna nie otrzymuje nawet zwrotu za parking

Foto: Reporter, Krystian Dobuszyński

Pensja około 8 tys. zł na rękę i ranga sekretarza stanu – to uprawnienia członków komisji weryfikacyjnej, która zajmuje się uchylaniem decyzji wydanych w ramach dzikiej reprywatyzacji w Warszawie. Wraz z szefem komisji wiceministrem sprawiedliwości Patrykiem Jakim jest ich dziewięciu. Wybrał ich Sejm (przewodniczącego powołała premier Beata Szydło), a czworo jest jednocześnie posłami, więc przysługują im także diety poselskie.

W komisji pracują też jednak ludzie, którzy nie mogą liczyć na podobne apanaże. Chodzi o radę społeczną przy komisji. W jej skład wchodzi dziewięć osób, często niezamożnych, które same są ofiarami reprywatyzacji. Ich zadaniem jest wydawanie opinii w sprawach będących przedmiotem prac komisji. Robią to całkowicie za darmo.

Na tę dysproporcję zwrócił w ubiegłym tygodniu uwagę Piotr Ikonowicz z Ruchu Sprawiedliwości Społecznej w programie #RZECZoPOLITYCE w portalu rp.pl. – Przedstawiciele parlamentu otrzymują za działanie dodatkową pensję, w przeciwieństwie do społeczników, którzy dostają tylko kanapki – powiedział.

Jego zdaniem praca tych ostatnich wymaga zaangażowania porównywalnego z zatrudnieniem na etat, więc powinna być gratyfikowana. Podobnie uważa wielu członków rady społecznej.

– Przeciętnie na przeglądanie akt poświęcamy od 20 do 30 godzin tygodniowo. Ale przykładowo teraz mamy krótki termin na wydanie aż sześciu opinii, więc pracy będzie ponaddwukrotnie więcej – mówi jeden z członków rady, który prosi o zachowanie anonimowości. – Pracujemy podobnie ciężko jak członkowie komisji, a w dodatku reprywatyzacją wcześniej społecznie zajmowaliśmy się latami. Gdyby nie nasz dorobek, komisja nie mogłaby pewnie powstać – narzeka jeden z nich.

Inny dodaje, że praca w radzie odbija się na negatywnie na jego pracy zawodowej i mówi, że dysproporcje widać nawet w parkowaniu. – Członkom komisji jako sekretarzom stanu przysługują miejsca postojowe na terenie Ministerstwa Sprawiedliwości. My musimy szukać miejsca do zaparkowania, a potem płacić dziennie 40 za parkometr – opowiada.

Z dysproporcji zdają sobie sprawę niektórzy członkowie komisji. – Pracę tych osób można porównać do pracy prawników. Oprócz opiniowania sami wskazują adresy, którymi powinna się zająć komisja. To bardzo pracochłonne – mówi Paweł Lisiecki, członek komisji z ramienia PiS. Dodaje, że prosił już wiceministra Patryka Jakiego o zajęcie stanowiska w tej sprawie.

Dlaczego radzie nie przyznano żadnej formy gratyfikacji? Takiej propozycji nie było w projekcie ustawy powołującej komisję weryfikacyjną, którą skierował do Sejmu resort sprawiedliwości, a później ta kwestia nie pojawiła się w trakcie prac w parlamencie. O wiele szerzej dyskutowana była sprawa uposażeń dla członków komisji.

Z pierwotnego projektu wynikało, że będą dostawać diety miesięczne w wysokości półtorakrotności minimalnego wynagrodzenia za pracę. Uposażenie na poziomie podsekretarza stanu mieli dostawać tylko członkowie komisji, którzy nie wykonują zajęć zarobkowych. W trakcie prac w Sejmie zdecydowano jednak, że każdy członek komisji będzie sekretarzem stanu.

– Zmienił się status członków komisji, pieniądze w praktyce zostały takie same – mówi „Rzeczpospolitej" Patryk Jaki. Wyjaśnia, że posłowie nie mogą pobierać łącznie dwóch uposażeń: z Sejmu i z komisji weryfikacyjnej. Ale dla członków komisji niebędących posłami zmiana, którą wprowadził Sejm, ma już konkretny wymiar finansowy.

Zdaniem Jakiego „czas pomyśleć nad środkami dla rady społecznej". – Początkowo zakładaliśmy, że komisja będzie pracować wolniej. Jednak narzuciliśmy tempo, które wymaga większego zaangażowania rady. Szukamy rozwiązań legislacyjnych – mówi.

Na jakie środki będą mogli liczyć „społeczni" członkowie rady? Tego Jaki nie podaje. Problem w tym, że wśród członków rady są też osoby przeciwne takim zmianom. –Pobieranie uposażeń byłoby obarczone ryzykiem zarzutu, że nie jesteśmy bezstronni – mówi Jan Popławski, członek rady społecznej związany ze stowarzyszeniem Miasto Jest Nasze. – Ważniejsze byłyby zmiany upodmiotawiające radę i umożliwiające bardziej aktywne włączenie się przez nią w prace komisji – dodaje.

Pensja około 8 tys. zł na rękę i ranga sekretarza stanu – to uprawnienia członków komisji weryfikacyjnej, która zajmuje się uchylaniem decyzji wydanych w ramach dzikiej reprywatyzacji w Warszawie. Wraz z szefem komisji wiceministrem sprawiedliwości Patrykiem Jakim jest ich dziewięciu. Wybrał ich Sejm (przewodniczącego powołała premier Beata Szydło), a czworo jest jednocześnie posłami, więc przysługują im także diety poselskie.

W komisji pracują też jednak ludzie, którzy nie mogą liczyć na podobne apanaże. Chodzi o radę społeczną przy komisji. W jej skład wchodzi dziewięć osób, często niezamożnych, które same są ofiarami reprywatyzacji. Ich zadaniem jest wydawanie opinii w sprawach będących przedmiotem prac komisji. Robią to całkowicie za darmo.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?