Nikt nie przesłuchał świadków

Czy sprawa głośnej afery reprywatyzacyjnej na Saskiej Kępie utknęła w martwym punkcie?

Aktualizacja: 28.06.2017 12:46 Publikacja: 27.06.2017 19:27

Nikt nie przesłuchał świadków

Foto: PAP

Od blisko pięciu miesięcy prokuratura w Tarnobrzegu nie wykonała podstawowych czynności w sprawie domniemanego przyjęcia 2,5 mln zł łapówki przez stołecznych urzędników za nieuchwalenie planu zagospodarowania działek na Saskiej Kępie – ustaliła „Rzeczpospolita".

Doniesienie do CBA złożył w lipcu 2016 r. Jan Śpiewak, warszawski działacz śledzący sprawy reprywatyzacyjne. Jako źródło swojej wiedzy wskazał publikację blogera z Jeleniej Góry Roberta Prystroma, wieloletniego współpracownika dewelopera zainteresowanego zbudowaniem w tej dzielnicy osiedla. Według Prystroma, który sprawę opisał na blogu w 2015 r., rzekoma łapówka miała być wręczona w 2008 r.

Przez pół roku od zawiadomienia nic się nie działo, aż do stycznia tego roku. Media podały informację o wszczęciu śledztwa. Sprawa wywołała polityczną burzę.

Decyzją Prokuratury Krajowej w lutym śledztwo trafiło do Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu. Ale jak ustaliła „Rzeczpospolita", prowadząca sprawę prokurator dotąd nie wystąpiła o akta z Urzędu m.st. Warszawy, nie przesłuchała też Roberta Prystroma – kluczowego świadka, który miał mówić o rzekomej korupcji.

Prystrom od ponad roku przebywa za granicą, jednak jak nas zapewnia, jest chętny złożyć zeznania w tarnobrzeskiej prokuraturze.

„Pomimo upływu czasu do dzisiaj prokuratura posiadająca moje dane adresowe nie nawiązała ze mną kontaktu" – przyznał nam w e-mailu.

Tarnobrzeska prokuratura nie zainteresowała się też Janem Śpiewakiem. – To dla mnie niezrozumiałe i niepokojące, że do teraz nie wezwano mnie na przesłuchanie. Moim zdaniem od tego powinni zacząć czynności – mówi Śpiewak. Działacz był przesłuchiwany przez prokuraturę w Warszawie przed wszczęciem śledztwa.

Natomiast Hanna Gronkiewicz-Waltz po wybuchu afery zapewniała, że nigdy nie przyjęła żadnej łapówki i że zależy jej na pilnym wyjaśnieniu sprawy. – Pani prezydent została zniesławiona, zarzuty nie mają żadnych podstaw, chcielibyśmy, by organy ścigania szybko tę kwestię zweryfikowały – tłumaczy Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza.

Wątpliwe także, czy prokuratura tarnobrzeska już po wszczęciu śledztwa wystąpiła o dokumentację dotyczącą uchwalenia planów zagospodarowania terenu. W ratuszu nie ma o tym śladu.

Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu nie odpowiedziała na pytania „Rzeczpospolitej". Telefonicznie jej rzecznik prok. Andrzej Dubiel zapewniał nas, że w śledztwie są wykonywane czynności, ale „dla jego dobra nie udzieli szczegółowej informacji". Do zamknięcia wydania gazety nie otrzymaliśmy żadnych wyjaśnień.

Afera wokół 32 ha gruntów na Saskiej Kępie ciągnie się od lat. Kiedyś teren należał do belgijskiej spółki Nowe Dzielnice – po wojnie zabrało go państwo. W 1998 r. upomniała o niego spółka reaktywowana w oparciu o kolekcjonerskie akcje, podając się za spadkobiercę przedwojennego właściciela gruntu. Spółka wystąpiła o zwrot nieruchomości i ją dostała (decyzję o zwrocie 32 ha podjął Marek Kolarski, wtedy dyrektor w ratuszu), po czym prawa i roszczenia do niej sprzedała spółce Projekt S (dziś Projekt Saska), w której udziały miała znana deweloperska firma Echo Investment.

Sprawą tej reprywatyzacji w 2011 r. zajęli się śledczy z Warszawy i z sukcesem doprowadzili do unieważnienia umowy. Dowiedli, że reaktywacja „Nowych Dzielnic" była bezprawna.

Teraz śledczy z Tarnobrzega mieli zbadać, czy za przychylnością urzędników, którzy – mimo wątpliwości – oddali wskrzeszonej spółce cenny teren (według wyceny z 2003 r. był wart 142 mln zł, dziś dużo więcej), mogły kryć się łapówki. W 2008 r. radni nie przegłosowali bowiem nowego planu zagospodarowania dla tego terenu, co miało być korzystne dla dewelopera.

Od blisko pięciu miesięcy prokuratura w Tarnobrzegu nie wykonała podstawowych czynności w sprawie domniemanego przyjęcia 2,5 mln zł łapówki przez stołecznych urzędników za nieuchwalenie planu zagospodarowania działek na Saskiej Kępie – ustaliła „Rzeczpospolita".

Doniesienie do CBA złożył w lipcu 2016 r. Jan Śpiewak, warszawski działacz śledzący sprawy reprywatyzacyjne. Jako źródło swojej wiedzy wskazał publikację blogera z Jeleniej Góry Roberta Prystroma, wieloletniego współpracownika dewelopera zainteresowanego zbudowaniem w tej dzielnicy osiedla. Według Prystroma, który sprawę opisał na blogu w 2015 r., rzekoma łapówka miała być wręczona w 2008 r.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?