W policji obecnie jest ok. 6 tys. wakatów. Najwięcej, ok. 900, w komendzie stołecznej. Główny powód to niskie płace. Od zeszłego poniedziałku na budynkach komend zawisły flagi, a od wtorku 10 lipca ruszył włoski strajk. – Tam, gdzie się da, funkcjonariusze zrezygnują z wystawiania mandatów na rzecz pouczeń. Ale nikt, wymagający natychmiastowej pomocy, nie będzie dłużej czekał na policję – mówił w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Rafał Jankowski, szef NSZZ Policjantów.
Przeczytaj: Do policji chętnie zatrudnię
Za protestem opowiedziało się 99 proc. funkcjonariuszy, wypełniając związkową ankietę (ok. 30 tys. osób). Uznali, że tylko strajk może skłonić rząd do istotnego wzrostu płac. Policjanci chcą m.in. podwyżki do 650 zł na osobę, korzystniejszych rozwiązań emerytalnych (godzą się na 25 lat służby, a kwestionują obecny wymóg wieku – 55 lat), odmrożenia waloryzacji płac i pełnej odpłatności za L4.
Adrian Zandberg w rozmowie z radiową Trójką ocenił, że osłabienie policji lub służby zdrowia uderzy "praktycznie wszystkich".
- Mówienie o roszczeniowości w sytuacji, w której płace pielęgniarek, w której płace szeregowych policjantów, młodych lekarzy-rezydentów są takie, że nie ma chętnych, by podejmować pracę w tym zawodzie, jest po prostu nieodpowiedzialne. Bo te służby publiczne, tzn. ochrona zdrowia, policja, służba cywilna, w której od wielu, wielu lat nie było podwyżek, pełnią bardzo ważną społeczną rolę. Jeżeli one się wysypią, to uderza to praktycznie wszystkich - mówił polityk Razem.